Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

Coś niepokojącego zaczyna się dziać z polskim rynkiem pracy

279
Podziel się:

- Coś nie gra na rynku pracy już od dłuższego czasu. Przez ostatnie lata przejadaliśmy dużo publicznych pieniędzy, nie inwestując w rozwój polskiego rynku pracy - mówi w programie "Money. To się liczy" Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradztwa HR Sedlak&Sedlak. Jego zdaniem zbicie inflacji w naszym kraju nie obędzie się bez "zbiednienia" Polaków, co będzie równoznaczne z uderzeniem w najwrażliwszą część polskiej gospodarki - wskaźnik bezrobocia.

Coś niepokojącego zaczyna się dziać z polskim rynkiem pracy
Polski rynek pracy może zacząć się rozregulowywać - ostrzega Kazimierz Sedlak. (East News, ARKADIUSZ ZIOLEK)

Ostatnie dane z polskiego rynku pracy powoli zaczynają wskazywać na pewne przesilenie. Z danych firmy Grant Thornton wynika, że pod koniec maja było ich 594 tys., czyli o 59 tys. mniej niż miesiąc wcześniej i o 88 tys. mniej niż dwa miesiące wcześniej. Dodatkowo na 39 monitorowanych przez Grant Thornton zawodów, w przypadku 34 spadła liczba aktywnych ofert w ostatnich dwóch miesiącach.

Co więcej, według GUS w pierwszym kwartale 2022 roku liczba nowo utworzonych miejsc pracy spadła, ale tylko o 1 proc. w odniesieniu do pierwszego kwartału 2021 roku. Zwiększyła się natomiast liczba likwidowanych miejsc pracy – o 17 proc. Bezrobocie wciąż jest jednak na najniższych poziomach od lat - osób bezrobotnych w naszym kraju jest już poniżej 850 tys.

Rynek pracy w Polsce zaczyna reagować negatywnie

Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradztwa HR Sedlak&Sedlak, w programie "Money. To się liczy" wskazuje, że ostatnie dane to tylko wierzchołek góry lodowej, a problemy rynku pracy nad Wisłą są znacznie głębsze.

- Coś nie gra na rynku pracy już od dłuższego czasu. Przez ostatnie lata przejadaliśmy dużo pieniędzy, nie inwestując w rozwój polskiego rynku pracy. Jest on wciąż teoretycznie taki sam, jak lata temu, czyli mamy za mało zaangażowania zawodowego, aktywność zawodowa jest poniżej średniej europejskiej, mamy nadmiar ludzi starszych, a młodzież wyjeżdża i znika - przekonuje ekspert.

Jego zdaniem obserwujemy także "dużo działań publicznych, które zachęcają raczej do bierności, niż aktywności na rynku pracy". Ekonomiści w tym kontekście wskazują przede wszystkim na 13. i 14. emeryturę jako sztandarowe projekty zniechęcające do pozostaniu na rynku.

- Wiele zastrzeżeń jest także do edukacji zawodowej i przystosowaniu zawodowym. Szkolnictwo zawodowe kuleje i niewiele się z tym dzieje - utyskuje.

 Bezrobocie strukturalne w Polsce

W opinii Kazimierza Sedlaka, Polska wciąż ma duży problem z bezrobociem strukturalnym.

- Jest grono osób, które są "niezatrudnialne". Po prostu nie chcą pracować i chodzą do urzędu pracy, aby otrzymywać świadczenia. Pracodawca takich osób nie zatrudni, ponieważ kompetencje, wykształcenie, czy nawet styl życia nie są dopasowane do wymogów rynku pracy. Chodzi o problem z przystosowaniem tych ludzi do rynku pracy - wyjaśnia.

 Dużym kłopotem może być również nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Na łamach money.pl już od dłuższego czasu opisujemy różne scenariusze, które mogą zmaterializować się w nadchodzących kwartałach. Nie są one pocieszające - może nas czekać pełnoprawna stagflacja z niskim wzrostem PKB oraz wciąż wysoką inflacją. Niepewność pogłębia także szantaż gazowy Putina, który na dobre rozpoczął się w zeszłym tygodniu (więcej na ten temat piszemy TUTAJ).

- Nasz rynek pracy nie jest stabilny. Rozumiem przez to określenie, to, że uzależniony jest on od koniunktury na świecie. Wciąż brakuje na nim specjalistów, a duża liczba osób pracuje na stanowiskach prostych, nie wymagających specjalistycznych kompetencji. A wydajność pracy nie rośnie tak szybko jak w innych krajach UE - tłumaczy.

Musimy zbiednieć, żeby pozbyć się inflacji

Według Sedlaka tak wysoka inflacja w naszym kraju jest wynikiem nadpodaży pieniądza.

- Żeby ją zbić, będziemy musieli po prostu zbiednieć, mniej wydawać, ograniczyć obieg pieniądza w gospodarce. Moim zdaniem nie uda się zmniejszyć wzrostu cen nad Wisłą, nie wpływając negatywnie na rynek pracy - podsumowuje ekspert z firmy Sedkak&Sedlak.

O spirali-płacowo cenowej i wciąż silnych trendach piszą za to specjaliści ING Banku Śląskiego. - Popyt na pracę pozostaje mocny. Siła przetargowa pracowników w negocjacjach płacowych jest przez to wysoka, a silny popyt i łatwość przerzucania rosnących kosztów na ceny powodują, że firmy ulegają żądaniom płacowym. Niewielkiego wyhamowania spodziewamy się natomiast w przypadku rocznego tempa wzrostu zatrudnienia. Maj ubiegłego roku stał pod znakiem znaczącego wzrostu zatrudnienia w ujęciu miesięcznym po zniesieniu ograniczeń epidemicznych, co podbija bazę dla rocznego odczytu w maju tego roku - dodają ekonomiści banku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
rynek pracy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(279)
Patologia.
rok temu
Przedsiębiorcy tak ładnie piszą o zwykłych pracownikach żeby założyli własne firmy tym którzy mało zarabiają tylko z czego za śmieszne wynagrodzenie? , a oni dlaczego nie inwestowali w swój nowy zakład tylko się podpierają obcymi zakładami z innych krajów jakie powstały Polsce co nasi powciskali tyłki po znajomości z rodzin? , komu kazują otwierać miejsca pracy gdyż ci ludzie sami nie potrafią nic zrobić.
Polka
rok temu
Oferty na portalach z pracą wciąż są te same-dziwne,że jedna firma x poszukuje w lipcu i w grudniu na to samo stanowisko pracownika,to ile ta osoba co była zatrudniona popracowała w tej firmie???Co firma oferuje,skoro nikt tam pracować nie chce jak jest ciągła rotacja?Pracodawca nie chce kandydata,co często zmienia pracę,a który bardzo wiele się dzięki temu nauczył,ale sama firma nic specjalnego dla przyszłego pracownika nie ma do zaoferowania!
Polka
rok temu
Ludzie są do pracy,tylko przy takim niski wynagrodzeniu a przy tak wysokiej inflacji nikt pracy poza Ukraińcami nie chce się podjąć.Większość ludzi korzystających z 500+ w ogóle nie pracuje,bo jak mówią po co...takie mają podejście do życia. Coraz więcej ludzi ucieka z kraju w którym nie ma warunków do normalnego życia. Ciekawa jestem kto za kilka lat będzie pracował na to 500+:D i ile powstanie dpsów,bo społeczeństwo tylko bardzo stare w kraju zostanie skazane samo na siebie.
tomasz
2 lata temu
złe się dzieje i to już od dawna. moim zdaniem jedynym rozsądnym wyjściem jest praca za granica. ja wybieram się w przyszłym tygodniu z Otto i mam nadzieje ze uda mi się zarobić jakaś fajne kasę
robol bezrobo...
2 lata temu
kraince zaniżają stawki , zabierają nadgodziny - bida bedzie jak ich to się zjedzie
...
Następna strona