Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Czy Polska odblokuje decyzję szczytu UE w sprawie klimatu?

238
Podziel się:

Stanowcza większość krajów Unii jest gotowa dziś poprzeć zobowiązanie UE do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 r. Jednak sprzeciw Polski, za którą nie stoi nawet cały Wyszehrad, może pokrzyżować te plany.

Parlament Europejski
Parlament Europejski (Pixabay.com, CC0 Public Domain)

Unijni przywódcy zaczynają w czwartek (20.06.2019) wieczorem dwudniowy szczyt, który ma zająć się m.in. obsadą najważniejszych stanowisk w instytucjach UE, sankcjami gospodarczymi wobec Rosji, a także przyjąć „plan strategiczny” UE do 2024 r., w którym najgorętszym punktem stała się walka z kryzysem klimatycznym.

Aż 22 kraje Unii poparły do wczoraj (19.06) projekt zapisów, by Unia do 2050 r. osiągnęła neutralność klimatyczną. To oznacza redukcję emisji gazów cieplarnianych o grubo ponad 90 proc. (w porównaniu z 1990 r.) i zrównoważenie reszty m.in. poprzez sadzenie lasów absorbujących CO2.

– Widzimy zaskakująco szybkie przesuwanie się wielu krajów w stronę zaostrzonej walki o klimat. Tego nie było jeszcze na marcowym szczycie Unii. Nacisk opinii publicznej robi swoje – tłumaczy wysoki urzędnik UE. Za przykład spektakularnej zmiany uchodzi kanclerz Angela Merkel, która przed zaledwie kilku tygodniami sceptycznie deklarowała, że – wymagająca kosztownych inwestycji – neutralność klimatyczna już w 2050 r. „wymaga namysłu”.

Zobacz także: Obejrzyj: Koszty nałożone na banki zagrażają sektorowi. Prezesi ostrzegają

Ale przed paru dniami Berlin zasygnalizował, że teraz jest już gotów poprzeć nowy unijny cel na 2050 r. – Niewątpliwie swoją rolę odgrywają rosnące notowania niemieckich Zielonych – mówi jeden z zachodnich dyplomatów w Brukseli. Nowe stanowisko Berlina już przełamało opór m.in. Bułgarii wobec ambitniejszych celów Unii.

Potrzebna jednomyślność

Jednak decyzja szczytu UE o neutralności klimatycznej w 2050 r. wymaga jednomyślności wszystkich krajów Unii, której osiągnięcie na tym szczycie UE jest pod wielkim – i to głównie polskim – znakiem zapytania.

Do wczoraj swego poparcia dla neutralności nie zadeklarowała Rumunia (ale jako obecna prezydencja w Radzie UE deklaruje przyłączenia się do konsensusu), Czechy, Litwa, Estonia oraz Chorwacja.

A największym wyzwaniem negocjacyjnym dla rzeczników neutralności klimatycznej pozostaje sprzeciw rządu Mateusza Morawieckiego.

Polska boi się, że zobowiązanie szczytu UE do neutralności w 2050 r. doprowadzi do prób podniesienia obecnego celu redukcji emisji do 2030 r. (minus 40 proc), co za kilka miesięcy zostałoby wpisane do szczegółowej długoterminowej strategii klimatycznej Unii.

A takie przyspieszenie redukcji oznaczałoby dla Polski nadzwyczaj trudne rokowania o zwiększeniu wsparcia finansowego UE dla transformacji energetycznej.

Polska prezentuje ciągłość

Czy Polska ustąpi? Nasi rozmówcy w instytucjach UE nie porzucają nadziei, że – choć będzie to bardzo trudne – Morawieckiego ostatecznie uda się dziś przekonać za pomocą zapisów o dodatkowych ulgach i wsparciu finansowym dla krajów Unii wychodzących z mocno węglowej energetyki.

– Trzymając się węgla, polski rząd jest coraz bardziej osamotniony. Już nie tylko kraje zachodnie rozumieją powagę kryzysu klimatycznego i podejmują kroki, by mu przeciwdziałać.

Osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. popierają m.in. Słowenia, Bułgaria, Węgry, Łotwa. Słowacja w ostatnich dniach nie tylko dołączyła do grona tych państw, ale też podjęła decyzję o odejściu od spalania węgla do produkcji energii w roku 2023 r. – tłumaczy Anna Ogniewska z Greenpeace'u. Opór Polski uchodzi w Brukseli za jeden z nielicznych przykładów ciągłości między różnymi ekipami rządzącymi.

Ówczesny premier Tusk w 2011 r. sprzeciwiał się celowi redukcji emisji o 80 proc. w 2050 r., a i tak potem Komisja Europejska opierała na tym celu swe projekty nowych przepisów UE o energetyce i klimacie.

Sankcje wobec Rosji

Angela Merkel i Emmanuel Macron przedstawią dziś krótkie sprawozdanie o wydarzeniach między Ukrainą i Rosją, co prawie na pewno da zielone światło do przedłużenia sankcji gospodarczych UE wobec Rosji o kolejne pół roku, czyli do końca stycznia 2020 r.

Ta polityczna decyzja szczytu UE powinna być sformalizowana przez unijnych ministrów w Radzie UE na przełomie czerwca i lipca.

Iohannis gotów na Brukselę

Tusk przekonywał wczoraj, że nadal są szanse, by ten szczyt uzgodnił nominacje na następcę samego Tuska, szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera oraz szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini (ich kadencje kończą się jesienią), ale dyplomaci spekulowali o potrzebie dodatkowego szczytu przed końcem czerwca, a może i podczas wakacji.

Unijna centroprawica nadal oficjalnie obstaje przy kandydaturze bawarskiego chadeka Manfreda Webera (na następcę Junckera), ale zwalcza go m.in. Francja i Hiszpania. Na krótkiej liście trwa m.in. Dunka Margrethe Vestager.

Grupa Wyszehradzka jest bardzo sceptyczna wobec nieoficjalnej kandydatury Litwinki Dalii Grybauskaite (na następczynię Tuska), a ciepło wypowiada się o Bułgarce Kristalinie Georgiewej i Chorwacie Andreju Plenkoviciu (jako ewentualnych następcach Junckera).

Po wahaniach swą gotowość do wyścigu o fotel po Tusku – wedle naszych informacji – zakulisowo potwierdził rumuński prezydent Klaus Iohannis.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Deutsche Welle
KOMENTARZE
(238)
jwpp
5 lata temu
Czemu tyle negatywnych opinii ?? Demokracja polega na prawie do własnego zdania. I wszytko w remacie.
Prosiaczek
5 lata temu
Czy jak się zrobiło 70 baniek to jest powód, żeby myśleć o 2050..?:-)
Jekaterina
5 lata temu
A na wschodzie toasty...
Asdft
5 lata temu
Ciekawe komu służy ten artykuł?
ekologi wielk...
5 lata temu
ale rope i gaz z rosji pompuja oporowo
...
Następna strona