Donald Trump szykuje surowe sankcje na Rosję. To jego strategia
Obejmujący urząd prezydenta USA Donald Trump przygotowuje grunt pod przyszłe porozumienie między Rosją a Ukrainą. Dźwignią mają być jeszcze surowsze sankcje, które mają skłonić Władimira Putina, aby zasiąść do stołu rokowań.
Prezydent Donald Trump 
Już 20 stycznia Donald Trump oficjalnie zainauguruje swoją prezydenturę. Jak zapowiedział będzie dążył do szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie, choć proces ten może zająć nawet wiele miesięcy.
Trump ma jednak plan, aby skłonić Władimira Putina, by zasiadł do stołu rokowań z Ukrainą. Dźwignią mają być sankcje. Strategia zakłada, zaostrzenie sankcji wtórnych wobec tych, którzy wciąż kupują rosyjską ropę. Dodatkowo USA mogą nasilić kontrole statków przewożących rosyjską ropę przez cieśniny duński czy tureckie - pisze Bloomberg.
Dziennik sugeruje, że w grze jest możliwość pewnych ustępstw w sprawie sankcji, jeśli Rosja zdecyduje się na negocjacje. Doradcy Trumpa już opracowują szeroko zakrojoną strategię sankcji, która ma ułatwić zawarcie dyplomatycznego porozumienia między Rosją a Ukrainą .
Zespół Trumpa przygotowuje plan sankcji naftowych
Jeśli strategia prezydenta będzie tego wymagać, jestem w 100 procentach gotowy zwiększyć sankcje, w tym na rosyjskich gigantów naftowych - powiedział w czwartek w Senacie Scott Bessent, nominowany przez Donalda Trumpa na przyszłego szefa resortu finansów. Poparł też utrzymanie niezależności Fed.
Bessent odniósł się do sprawy sankcji przeciwko Rosji podczas wysłuchania przed senacką komisją finansów w ramach procesu zatwierdzenia go na nowe stanowisko.
Jeśli którykolwiek urzędnik w Federacji Rosyjskiej obserwuje to wysłuchanie, powinien wiedzieć, że jeśli zostanę zatwierdzony, a prezydent Trump poprosi o to, jako o element swojej strategii zakończenia wojny na Ukrainie, będę w 100 procentach za przyjęciem sankcji, szczególnie wobec rosyjskich gigantów naftowych, do poziomów, które zmusiłyby Federację Rosyjską do przyjścia do stołu negocjacyjnego - zadeklarował finansista.
Bessent ocenił, że dotychczasowe sankcje nie były wystarczająco surowe, lecz przyznał, że był zdziwiony, iż odchodząca administracja zdecydowała się na wprowadzenie restrykcji wobec rosyjskiego sektora naftowego dopiero tuż przed końcem kadencji, pozostawiając problem wyższych o 9 proc. cen ropy naftowej następcom.
