Duża awaria ciepłownicza. Zimne kaloryfery w ponad 23 tys. mieszkań na Śląsku
Mieszkańcy ponad 23 tys. mieszkań w Jastrzębiu-Zdroju mają w niedzielę zimne kaloryfery na skutek dwóch awarii ciepłowniczych. Trwa ponowne napełnianie sieci i w niedzielę wieczorem powinny zostać wznowione dostawy ciepła - zapewnia spółka PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa.
- Zidentyfikowaliśmy obydwie awarie, do których doszło w dwóch miejscach, odcięliśmy dwa osiedla. Teraz z powrotem napełniamy sieć ciepłowniczą. Do wieczora sieć będzie napełniona - powiedział PAP rzecznik prasowy spółki PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa Zbigniew Barszczak.
Awaria ciepłownicza w w Jastrzębiu-Zdroju
Zakłócenia w dostawach ciepła u odbiorców zasilanych przez należącą do grupy PGNiG Elektrociepłownię Zofiówka rozpoczęły się po północy."Informujemy, że w związku z niekontrolowanym spadkiem ciśnienia na sieci ciepłowniczej w Jastrzębiu-Zdroju wystąpiła konieczność wstrzymania dostawy ciepła w dniu 05.02.2023 około godziny 00:15 (...)" - poinformowano na stronie internetowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za mało elektrowni i awarie. "Sytuacja niebezpieczna. Możemy pomóc. Pralkę włączmy później"
Początkowo przerwa w dostawie ciepła miała potrwać do rana, jednak do tego czasu nie udało się usunąć awarii. Poważne problemy techniczne dotknęły mieszkańców ponad 70 ulic. Przerwą w dostawie ciepła objętych jest ponad 23,5 tys. mieszkań – wynika z informacji PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa
Nowe przepisy ograniczą wzrost rachunków za ciepło
Rachunki odbiorców ciepła będą mogły wzrosnąć maksymalnie o 40 proc. względem tych z września 2022 r. Tak zdecydował Sejm, który przyjął ustawę zaproponowaną przez rząd. Mechanizm ograniczający wzrost cen to kolejny pomysł ulżenia Polakom korzystającym z dostaw ciepła, gdyż poprzedni nie do końca się sprawdził.
Zmiany przepisów wymusiła m.in. polityka firm ciepłowniczych, gdyż pewna grupa przedsiębiorstw zdecydowała się na podniesienie cen o ponad 40 proc., co przyznał prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin. Działo się tak mimo wprowadzenia mechanizmu rekompensat, który miał zagwarantować, że rachunki nie wzrosną o więcej niż właśnie 40 proc.