Dzień przed "dniem wyzwolenia". Amerykańskie giełdy notują najgorszy kwartał od 2022 r.
Indeks S&P 500 w pierwszych trzech miesiącach 2025 roku spadł prawie 5 proc., co jest najgorszym wynikiem od trzech lat. Inwestorzy z niepokojem oczekują wydarzenia określanego jako "dzień wyzwolenia" zapowiedzianego przez Donalda Trumpa na 2 kwietnia, kiedy to zaczną obowiązywać nowe cła.
Amerykańskie giełdy zanotowały najgorszy kwartał od niemal trzech lat z powodu obaw, że cła nałożone przez administrację Donalda Trumpa wprowadzą okres stagflacji w największej gospodarce świata. Według danych FactSet indeks S&P 500, na którym notowane są największe amerykańskie spółki, stracił 4,6 proc. w pierwszym kwartale 2025 roku.
Gwałtowne załamanie ma oczywisty powód. Zarówno banki, jak i inwestorzy obawiają się, że opłaty celne nałożone przez Trumpa na partnerów handlowych spowolnią wzrost gospodarczy. A jednocześnie podnosząc ceny w samych Stanach. Obawy te pogłębiają społeczne nastroje. Z kilu ostatnich badań jasno wynika, że nastąpiło ochłodzenie nastrojów wśród konsumentów i przedsiębiorców.
Jesse Mark, globalny szef rynków kapitałowych akcji w amerykańskim banku Jefferies, przyznaje w rozmowie z Financial Times, że "nikt nie spodziewał się aż tak nasilonego szumu medialnego i braku jednoznaczności co do sposobu, w jaki administracja zamierza osiągnąć swoje cele".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy wydają fortunę na Thermomixy. To on stoi za tym biznesem. Wojciech Ćmikiewicz w Biznes Klasie
Rynki finansowe w oczekiwaniu na amerykańskie decyzje dotyczące ceł
Jak zauważa w swoim komentarzu Marek Rogalski, Główny Analityk Walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska inwestorzy z niecierpliwością wyczekują środowego wystąpienia prezydenta Trumpa, podczas którego ma zaprezentować szczegóły dotyczące ceł.
- Według zapowiedzi Sekretarza Skarbu Scotta Bessenta, prezydent USA przedstawi konkretne rozwiązania w środę o godzinie 20:00 polskiego czasu. Sam Trump sugeruje, że proponowane środki nie będą zbyt restrykcyjne, choć nieoficjalne źródła wskazują, że administracja amerykańska rozważa różne scenariusze, skłaniając się ku rozwiązaniom bez wyjątków dla poszczególnych państw - móiw.
Poniedziałkowe notowania sugerują, że inwestorzy liczą raczej na umiarkowane podejście USA do kwestii ceł. We wtorek zaobserwowano również niewielkie odbicie na giełdach w Azji i Europie. To jednak ruchy niewielkie - Mimo tych pozytywnych sygnałów, na rynkach wciąż panuje atmosfera niepewności związana z oczekiwaniem na kluczowe decyzje amerykańskiej administracji - mówi Marek Rogalski.
Dlaczego Trump chce ceł najwyższych od 100 lat?
Eksperci tuż przed "dniem wyzwolenia", jak amerykański prezydent nazywa dzień wprowadzenia ceł, szukają odpowiedzi na pytania o motywy Donalda Trumpa. Nowe cła mają bowiem objąć szerszy zakres handlu niż słynne cła Smoota-Hawleya z 1930 roku, które przyczyniły się do pogłębienia Wielkiej Depresji. Zdaniem ekspertów nowe cła mogą doprowadzić do recesji w USA i spowolnienia gospodarczego na świecie. Prezydent twierdzi, że chce jedynie wyrównać szanse.
Świat okradał Stany Zjednoczone przez ostatnie 40 lat. A my tylko chcemy być uczciwi -powiedział prezydent w weekendowym wywiadzie dla NBC News.
Wprowadzenie ceł jest częścią szerszego planu Trumpa, który ma na celu demontaż globalnego systemu handlowego, jaki Stany Zjednoczone pomogły zbudować po II wojnie światowej. Prezydent uważa, że dotychczasowe porozumienia handlowe były niekorzystne dla Amerykanów.
Od zakończenia II wojny światowej Stany Zjednoczone przewodziły w dążeniu do obniżenia ceł i przyjęły koncepcję "najbardziej uprzywilejowanego narodu", która od podpisania w 1947 roku Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu (GATT) stosowała starannie wynegocjowane stawki celne. System ten udostępniał najniższe cła wszystkim członkom najpierw GATT, a następnie jego następcy - Światowej Organizacji Handlu. I właśnie to chce zmienić amerykański prezydent.
Potencjalny wpływ większy niż podczas Wielkiej Depresji
Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego, prywatnie ostrzegła przywódców Unii Europejskiej, że muszą przygotować się na najgorszy scenariusz, w którym Stany Zjednoczone wciągną świat w destrukcyjny konflikt gospodarczy. W Kanadzie, która od końca lat 80. ma umowę handlową z USA, władze pracują nad reorientacją gospodarki opartej na zasobach naturalnych.
Premier Kanady Mark Carney stwierdził wprost, że stara relacja ze Stanami Zjednoczonymi, oparta na pogłębiającej się integracji naszych gospodarek oraz ścisłej współpracy w zakresie bezpieczeństwa i wojskowości, dobiegła końca - pisze Bloomberg.
Cła niczym kryzys finansowy?
Według analizy Bloomberg Economics, cła nałożone przez USA mogłyby spowodować spadek PKB o 4 proc. i wzrost cen o prawie 2,5 proc. w okresie dwóch-trzech lat.
Efekt byłoby, zdaniem analityków, równoznaczny z utratą ponad 1 biliona dolarów w amerykańskiej produkcji. W efekcie skutki ceł nałożonych przez USA byłyby niemal tak samo dotkliwym ciosem, co skutki globalnego kryzysu finansowego.
Technologiczni giganci tracą na wartości
Sharon Bell, starsza strateg ds. akcji w Goldman Sachs, ostrzega że ceny akcji "niekoniecznie mogły osiągnąć dno". Bank Goldman Sachs w weekend zweryfikował swoje prognozy dla USA na dużo gorsze. Wyższa ma być przede wszystkim inflacja. Zdaniem firmy analitycznej obecnie występuje też 35-procentowe ryzyko wystąpienia recesji w USA w ciągu najbliższego roku. Wcześniej przewidywania wskazywały prawdopdobieństwo wynoszące 20 proc.
Na zamieszaniu cierpią giganci. Akcje spółek technologicznych, które dominowały na rynkach w ostatnich latach, gwałtownie straciły na wartości w pierwszym kwartale, a indeks Nasdaq Composite spadł o 10,4 proc. Akcje zostały dotknięte rosnącymi obawami o gospodarkę i niepokojem, że boom wydatków na infrastrukturę sztucznej inteligencji może być przesadzony.
Akcje Nvidia, producenta wysokowydajnych chipów szeroko wykorzystywanych przez AI, spadły w pierwszym kwartale o prawie jedną piątą. Tesla straciła aż 36 proc, a giganci branży, Apple i Microsoft, stracili około 10 proc.
Rynki europejskie przewyższają amerykańskie
Tracą też spółki znacznie bardziej "konsumenckie". Nike stracił 16 proc., FedEx spadł o 13 proc. Obie firmy jednym głosem mówią o niepewności w amerykańskiej gospodarce..
Europejskie rynki giełdowe przewyższyły wynikami amerykańskie. To stanowi wyraźną zmianę w porównaniu z latami 2023 i 2024, kiedy to właśnie Wall Street znacznie wyprzedzał swoich rywali ze starego kontynentu. Przykładowo Londyński FTSE 100 i europejski Stoxx 600 zyskały około 5 proc. w
Rynki azjatyckie wykazały mieszane wyniki w ciągu kwartału. Japoński Topix spadł o 4,5 proc., a chiński CSI 300 o 1,2 proc., ale hongkoński Hang Seng wzrósł o 15 proc., a południowokoreański Kospi o 3,4 proc.
W USA wciąż króluje ostrożność. Złoto zyskuje, bo jest bezpieczne
Według prognoz amerykański rynek może rozpocząć wtorkową sesję niewielkimi spadkami - w granicach 0,2-0,5 proc. Równocześnie wystąpiły spadki rentowności amerykańskich obligacji o 0,8-1,5 proc.
W pierwszym kwartale inwestorzy przesunęli środki w kierunku bezpiecznych aktywów. Złoto osiągnęło rekordowy poziom 3128 dolarów za uncję trojańską. Rentowność 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych, która porusza się odwrotnie do cen, spadła do 4,21 proc. z 4,57 proc. na koniec 2024 roku.
Charles De Boissezon, globalny szef strategii akcyjnej w Société Générale, uważa, że "to ogólna niepewność ciąży na nastrojach inwestorów" - Ogłoszenia dotyczące ceł ciągle się zmieniają, ale łączy je to, że po prostu nie są dobre dla globalnego wzrostu - ocenia.
Złoty w oczekiwaniu nie tylko na cła. Decyzja RPP
We wtorek na rynku walutowym panował spokój - bez znaczących zmian kursów. I w tym wypadku inwestorzy wstrzymują się z decyzjami w oczekiwaniu na ogłoszenie w środę amerykańskich działań dotyczących polityki handlowej.
Dla polskiej waluty istotne są i inne wydarzenia. Równocześnie dobiega bowiem końca posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, które zakończy się w środę. RPP będzie musiała wziąć pod uwagę dwa czynniki. Pierwszym jest "wypłaszczona" inflacja, która utrzymała się na poziomie 4,9 proc. A drugim optymizm przemysłu. Opublikowany dzisiaj wskaźnik PMI nieznacznie wzrósł w porównaniu do poprzedniego odczytu, jednak był o jeden punkt niższy od prognozowanych wartości. Wskaźnik utrzymuje się blisko granicznego poziomu 50 punktów, który oddziela wzrost od spadku aktywności gospodarczej.