Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Eldorado w polskim IT się skończyło. Zwalniają pracowników, tną wynagrodzenia

539
Podziel się:

Z miesiąca na miesiąc rosną długi sektora IT. Firmy zwalniają pracowników, tną im wynagrodzenia. Brakuje zleceń, bo stanęły projekty unijne, klienci – cały przemysł czy banki – oszczędzają na nowych wdrożeniach, a do tego na rynku pojawiły się państwowe molochy, które przejęły dużą część projektów.

Eldorado w polskim IT się skończyło. Zwalniają pracowników, tną wynagrodzenia
Programistów czeka twarde lądowanie. Liczba zleceń gwałtownie spadła i nic nie zapowiada poprawy, będzie tylko gorzej (Adobe Stock, Seventyfour)

Podkarpacka spółka informatyczna nie wypłaciła swoim pracownikom wynagrodzeń za kilka miesięcy pracy. Jedna z osób złożyła pracodawcy wymówienie w trybie dyscyplinarnym. Nie otrzymała trzech wypłat, jej wierzytelność przekracza 40 tys. zł. Druga – z uwagi na zajmowane stanowisko – zarabiała dużo więcej, więc zaległość byłego pracodawcy wobec niej sięga prawie 100 tys. zł.

Spółka zatrudniała łącznie z prezesem zarządu osiem osób. Pozostali pracownicy spółki zostali spłaceni m.in. ze spieniężonego majątku spółki. Dla naszych dwojga bohaterów pieniędzy nie starczyło. Poza ich wierzytelnościami – wynikającymi z zaległych wynagrodzeń – spółka ma duży dług również w Urzędzie Skarbowym i ZUS – i te instytucje mają pierwszeństwo przy egzekucji środków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tak minister negocjował z rolnikami. "Poczuliśmy się oszukani i wykorzystani"

Eldorado się skończyło. Wszystkich zwolnił

Z relacji pana Piotra, który jest programistą i byłym szefem projektów w opisywanej spółce, wynika, że pracy mieli zawsze dużo, a pracowników jak na lekarstwo, bo szef optymalizował zyski firmy. Dla "dobra" firmy pan Piotr – jak mówi – zostawał więc często po godzinach pracy, zawiesił studia i robił rzeczy "niemożliwe", byleby zadowolić wymagających klientów i szefa.

Jak twierdzi, spółka realizowała wiele projektów, w tym unijnych, w których była albo beneficjentem, albo podwykonawcą. – Projekty miały być realizowane najlepiej szybko i względnie jakościowo poprawnie. Robiliśmy, co mogliśmy razem z zespołem, żeby to miało ręce i nogi. Nie zawsze udawało się zrealizować projekt zgodnie z założonym terminem, zdarzały się opóźnienia, ale to nie jest coś niespotykanego w tej branży – zaznacza nasz rozmówca.

Dodaje, że współpraca z byłym szefem nie była łatwa, bo pracownicy nie wiedzieli, jakie mają budżety na realizowane projekty, na co mogą sobie pozwolić, a na co nie. Wszystkim "sterował" były przełożony, który dzisiaj oskarża go m.in. o to, że z powodu opóźnienia w realizacji projektu, spółka poniosła duże straty finansowe.

Porozmawialiśmy z członkiem zarządu tej spółki. Zastrzegając swoje dane osobowe, przyznaje, że popełnił błędy w zarządzaniu firmą, ale nie wszystko od niego zależało. Twierdzi, że spółce wiodło się początkowo bardzo dobrze, miała stałych klientów, którzy pomogli jej przetrwać pierwszy okres pandemii. Nie mieli spadków obrotów, więc nie mogli skorzystać z tarcz antykryzysowych. Ich roczny obrót wynosił ok. 1,5 mln zł.

Z czasem ich sytuacja zaczęła się jednak mocno pogarszać, klienci wykruszać, zleceń ubywało, a nowych nie było widać na horyzoncie. Trend ten okazał się trwały i przeszedł w stan przewlekły. Nasz rozmówca musiał rozstać się ze wszystkimi pracownikami.

Spółka – mimo że jest niewypłacalna – nie ogłosiła formalnie upadłości. Jednak zdaniem Marka Jarosiewicza, adwokata i wspólnika z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski, głównego prawnika stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom, nie przekreśla to całkowicie szans byłych pracowników na uzyskanie świadczeń z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Tyle że czeka ich kolejna batalia sądowa. Wniosek o ogłoszenie upadłości może złożyć w sądzie nie tylko sam dłużnik, ale też każdy z wierzycieli.

Firmy padają, rosną długi

Jak przyznaje członek zarządu upadającej spółki, sektor IT to nie takie Eldorado. Jej problemy nie są odosobnione. Wiele małych firm z sektora informatycznego popadło w długi lub jest obecnie zamykanych. Potwierdzają to również najnowsze dane z Krajowego Rejestru Długów (KRD).

Zadłużenie branży IT od siedmiu miesięcy rośnie i obecnie wynosi 198,3 mln zł. Zaległości do spłacenia ma 6,5 tys. firm. Średnie zadłużenie to 30,5 tys. zł.

Dla porównania: jeszcze we wrześniu 2022 r. nieuregulowane zobowiązania tej branży wynosiły 175 mln zł. Oznacza to wzrost o 23,3 mln zł, czyli ponad 13 proc. – czytamy w raporcie KRD.

Na horyzoncie są już pierwsze zwolnienia. Jak donosi "Puls Biznesu", w grupie Comarch w IV kwartale zatrudnienie spadło o 245 osób. Grupa nie przewiduje dalszych redukcji kadrowych, ale nie zamierza też nikogo zatrudniać.

Firma Huuuge Games ma w planie zwolnienia grupowe, które mają objąć 46 osób. W połowie grudnia STX Next, specjalizujący się w języku Python, zapowiedział zredukowanie zatrudnienia o 14 proc., czyli 84 osoby. Ostatecznie firma zwolniła 70 osób.

– Pandemia była okresem żniw dla branży IT. Zapotrzebowanie na sprzęt i technologie informatyczne było ogromne, a firmy nie nadążały z ich z dostarczaniem – przypomina Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Jednak – jak dodaje – obecne spowolnienie gospodarcze powoduje hamowanie wielu gałęzi gospodarki. Popyt na usługi informatyczne nadal będzie, ale nie aż tak duży.

Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom, zwraca uwagę, że skargi na pracodawców sektora IT, którzy zalegają pracownikom z wypłatą wynagrodzeń, to była do tej pory wielka rzadkość.

W I kwartale 2023 r. stowarzyszenie otrzymało tylko dwie takie wiadomości. W 2022 r. skarg na sektor IT było 18, co stanowiło 1-2 proc. wszystkich tego typu spraw.

Sektor informatyczny dotychczas charakteryzował się bardzo dużą stabilnością oraz wysokimi wynagrodzeniami. Poza tematami organizacyjnymi (praca zdalna) czy natury personalnej (konflikty międzyludzkie czy oskarżenia o mobbing) zagadnienia związane z umowami i finansami stanowiły zaledwie ułamek wszystkich spraw – mówi Małgorzata Marczulewska.

- A w roku 2022 mieliśmy 800 zgłoszeń do naszego stowarzyszenia na pracodawców z handlu, a ponad 300 z sektora budowlanego – dodaje nasza rozmówczyni.

IT jak listek figowy. Pokazuje gospodarkę

Co się dzieje na naszym rynku IT? Czy czeka nas korekta na miarę tej, którą przeprowadzili niedawno amerykańscy giganci Amazon, Google, Meta i Microsoft?

Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego Wiesław Paluszyński nie ma dobrych wiadomości. Mówi, że procesy, które zachodzą obecnie w IT, są wizytówką stanu, w jakim znajduje się cała nasza gospodarka.

Projekty unijne stanęły. Nie będzie też projektów z Krajowego Planu Odbudowy – mówi wprost prezes Paluszyński.

Dodaje, że w sektorze publicznym powstało wiele państwowych firm jak Centralny Ośrodek Informacji, który zatrudnił niedawno tysięcznego pracownika, czy spółka informatyczna Ministerstw Finansów albo spółka Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, które zatrudniły swoich informatyków i które realizują zlecenia bez przetargów.

Firmy te zachwiały delikatną równowagę rynkową, odebrały firmom komercyjnym część rynku. Budują aplikacje i tworzą rozwiązania, do końca nie wiadomo, w jakim stopniu rynkowo, bo nie są publikowane żadne dane na ten temat – zaznacza Paluszyński.

Dodaje, że jako stowarzyszenie protestowali przeciwko budowaniu przez państwo takich spółek. – Mają one sens tylko, jeśli pomagają w budowaniu wrażliwych systemów, czyli przykładowo związanych z PESEL czy innymi danymi chronionymi, ale to się zaczęło rozszerzać na inne dziedziny. Część pieniędzy unijnych płynie więc do tych podmiotów bez postępowań przetargowych – informuje nasz rozmówca.

Z kolei w samorządach, w których do tej pory dużo się działo, nie ma dzisiaj pieniędzy. – Samorządy są wydrenowane z pieniędzy, a nowa unijna perspektywa budżetowa jeszcze nie ruszyła – przypomina szef Polskiego Towarzystwa Informatycznego. Z kolei banki mają się na tyle źle, że nie inwestują w nowe projekty. Do wdrożeń wykorzystują własne zasoby kadrowe.

Podobnie jest z wdrożeniami przemysłowymi. One również stanęły. Firm nie stać jest obecnie na nowe inwestycje.

– Polski rynek informatyczny jest obecnie kompletnie rozregulowany: od sektora publicznego zaczynając, na przemyśle kończąc. Firmy programistyczne funkcjonują głównie dzięki zagranicznym zleceniom, z pominięciem rynku ukraińskiego, który jest obsługiwany głównie przez informatyków z Ukrainy – wskazuje Wiesław Paluszyński.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(539)
cyk
2 miesiące temu
Lol a u mnie podwyżki 20% w nowy rok i szukają pracowników
O3939
9 miesięcy temu
Eldorado się już kończy bo nadchodzą czasy AI plus polska nie jest jedynym tanim kołchozem takich usług, są tansi i lepsi choćby w azji
Eleni
rok temu
Fenomen programistów polega na tym że zarabiają więcej bo właściwie to pracują "za granicą " z terenu polski , zachodnie firmy płacą i wiele lepiej , ale jak tylko zarobki polski i zachodu się zrównaja to się zacznie klepanie biedy bo już polskie usługi nie będą konkurencyjne , lekarz prawnik czy dobry inżynier zarobi zawsze dobrze , informatyk zarabia dobrze póki pracuje dla zachodu i jest ten przeskok w zarobkach , przeskok się wyrówna i stawki pójdą w dół
82828w8
rok temu
Tylko że większość "programistów " programuje tak łatwe rzeczy że średnio inteligentny gimnazjalista by to ogarnął, nie dajcie się nabrać że to zawód dla jakichś mega inteligentnych ludzi , coz może jak ktoś jest programista w Google czy bardziej złożonych usługach to może i fakt jest inteligentny ale nie przy klepaniu zwykłych stronek w firmie " tadziu i Mariusz "
939392
rok temu
Czy tylko mnie zastanawia czemu informatycy tak bardzo się boja konkurencji i zniechęcają każdego kto chce robić ten zawód? Skoro robią takie mega trudne rzeczy to dlaczego się boja "byle kogo " i każdego zniechecaja Sorry ale jakby nie było zapotrzebowania na informatyków po kursach to by ich po prostu nikt nie zatrudnił xD przestańcie sobie łatac swoje wątłe ego , mi by raczej było wstyd że ktoś na kursie jest w stanie nauczyć się tego na co inna osoba potrzebowała 5 lat studiów xD
...
Następna strona