Embraer nie poddaje się po porażce z Airbusem. Liczy na kontrakt dla polskiego wojska
W wyniku niedawno rozstrzygniętego przetargu PLL LOT po 25 latach współpracy zamienią samoloty Embraera na maszyny konkurencyjnego Airbusa. Teraz brazylijski producent walczy z Airbusem o kontrakt dla polskiej armii na samolot transportowy. Prezes firmy w rozmowie z money.pl uważa, że wciąż ma szanse. Obiecuje m.in. linię montażową w Polsce.
Marcin Walków, money.pl: Czy to, że LOT wybrał Airbusa w przetargu na dostawę nowych samolotów do obsługi połączeń regionalnych, to dla pana znak, że również w sferze wojskowej Polska zacieśni teraz współpracę z konkurentem Embraera?
João Bosco da Costa Jr., CEO Embraer Defense&Security: Embraer jest w 100 procentach zaangażowany w rozwój polskiej obronności. Chcemy zaoferować Polsce nasz samolot C-390, bo wierzymy, że doda polskim siłom powietrznym nowe możliwości. Oferujemy cały pakiet, obejmujący także współpracę z lokalnym przemysłem obronnym.
Odbyliśmy już kilka wizyt i rozmów w Polsce, niedawno debiutowaliśmy na targach Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach, gdzie nawiązaliśmy relacje z przedstawicielami tej branży. Przez długie lata mieliśmy silne relacje biznesowe z Polską. Dzięki temu nasze możliwości są w tym kraju znane, również to, jak zarządzamy relacjami i że dostarczamy to, co wcześniej obiecaliśmy.
"Wreszcie się obudziliśmy". Generał ocenia kondycję polskich sił
Na stole jest oferta na samolot C-390, który miałby pełnić zadania transportowe, ale może też służyć jako podniebny tankowiec.
C-390 redefiniuje transport taktyczny na świecie, głównie w krajach NATO. Ten samolot ma olbrzymi, bo 75-procentowy, udział komponentów amerykańskich i europejskich. Dlatego to idealne rozwiązanie dla Polski. Myślę, że jesteśmy na dobrej pozycji. I podtrzymuję to, co powiedzieliśmy kilka miesięcy temu: chcemy zbudować jeszcze silniejsze partnerstwo z Polską.
Z jakim zadaniem przyleciał pan do Warszawy na przełomie września i października?
Aby podczas spotkań podkreślić, że Embraer to firma, która chce nawiązać długoterminową współpracę. Chcemy nie tylko sprzedać nasze samoloty i wrócić do domu. To nie jest nasz cel. Chcemy przyczynić się do zwiększenia potencjału sił zbrojnych, zwiększyć bezpieczeństwo i zdolności obronne kraju oraz potencjał lokalnego przemysłu.
Co się zmieniło od marca, kiedy w centrum Warszawy Embraer zorganizował dużą konferencję? Bo życie pokazało, że siedem miesięcy może wiele zmienić.
Myślę, że nastąpiło przyspieszenie procesu zwiększania możliwości obronnych i przyspieszenie zakupów oraz wdrażania nowych aktywów. Od tamtej pory na nasz samolot C-390 postawiły Litwa i Szwecja.
Cały czas zwiększamy nasze możliwości dostaw, rozbudowujemy linię produkcyjną i rozwijamy nasz łańcuch dostaw. Chcemy zwiększyć tempo dostaw C-390. Zmieniła się też interakcja między nami a lokalnym przemysłem w Polsce, nawiązaliśmy kontakty podczas targów MSPO w Kielcach.
Czy sądzi pan, że naruszenie przestrzeni powietrznej Polski przez rosyjskie drony i wtargnięcie rosyjskich myśliwców na terytorium Estonii sprawią, że decyzje ws. zakupu nowych samolotów będą zapadać szybciej? Tankowanie w powietrzu jest potrzebne, a procesy zakupowe w wojsku mogą trwać latami.
Polska to przykład dla innych krajów, jak zarządzać obronnością. Sytuacja na linii Europa-Rosja pogorszyła się. Rządy adaptują się do tej nowej sytuacji. A my jesteśmy zaangażowani we wspieranie Europy i gotowi przyspieszyć cały proces. To jest nasz cel, a elastyczność to nasza zaleta.
To ile trzeba dziś czekać na nowy samolot C-390?
Zazwyczaj są to informacje poufne, bo uzależnione od negocjacji z poszczególnymi krajami. Ale jesteśmy gotowi dostarczyć nowe samoloty w ciągu 24-30 miesięcy. Wszystko będzie jednak zależało od rezultatu rozmów i negocjacji.
Producenci chętnie mówią o zaletach swoich produktów. A co jest słabością C-390 na tle konkurencji – i jak Embraer zamierza sobie z nią poradzić?
Po raz pierwszy ktoś mnie o to zapytał. To trudne pytanie. Cały czas porównujemy nasz samolot z konkurencją. Daleki jestem od mówienia o produktach konkurencji, że są słabe. Ale C-390 to jest jedyna platforma w całości rozwijana tylko w XXI wieku, czyli najnowocześniejsza dostępna technologia. Dlatego nie mogę wskazać żadnej słabości.
Czy to prawda, że C-390 jako powietrzny tankowiec nie jest kompatybilny z F-16 i F-35? To przecież filary polskiej floty myśliwców.
Samolot jest gotowy do tankowania w powietrzu, używając przewodów, ale nie systemu "boom", wykorzystywanego przez F-16 i F-35. Jesteśmy jednak na ostatnim etapie nawiązywania partnerstwa z dużą amerykańską firmą, aby zintegrować tę funkcję z C-390. Planujemy ogłosić coś na ten temat do końca tego roku.
Jaki używany przez naszą armię sprzęt wojskowy mógłby transportować C-390?
To na przykład śmigłowiec Black Hawk. Podczas pierwszej misji operacyjnej sił powietrznych Portugalii C-390 poleciał przez Ocean do USA, zabrał jednego Black Hawka i przetransportował go bezpośrednio do Portugalii, po czym pokonał tę samą trasę jeszcze raz z kolejnym. Sami sobie poradzili z dostawą, nie prosili nas o wsparcie. To obrazowo pokazuje możliwości tej maszyny.
Na MSPO pojechaliśmy też po to, by przyjrzeć się polskiemu sprzętowi wojskowemu właśnie z tej perspektywy. C-390 może transportować Himarsa, Rosomaki. Maksymalny użyteczny ładunek na pokładzie C-390 to 26 ton.
Jak miałaby wyglądać ta ściślejsza współpraca Embraera z polskim przemysłem? Ile samolotów musiałaby zamówić Polska, żeby w naszym kraju powstała linia końcowego montażu C-390?
Chcąc przekonać polski rząd do współpracy, nie oferujemy tylko linii końcowego montażu. W naszym planie jest też kupowanie części i systemów od polskich firm. Szukamy MRO, czyli partnera do serwisowania naszych samolotów tu na miejscu. Do tego centra szkoleniowe. I rzeczywiście rozważamy linię końcowego montażu. Z naszej perspektywy takie minimum to 20 samolotów. Ale to nie muszą być C-390 zamówione tylko przez Polskę - wspominałem o zaawansowanych rozmowach z innymi krajami w regionie. Myślę, że wygenerujemy dodatkowe ponad 1 mld euro korzyści dla Polski, tworząc ponad 600 bezpośrednich miejsc pracy w ramach całego projektu.
Szczegóły będą zależały od wyniku negocjacji, konfiguracji, itd. Ale są to osiągalne liczby.
Kraje NATO zobowiązały się do zwiększenia limitu wydatków na obronność do 5 proc. PKB. Co to oznacza dla takiego producenta, jak Embraer, gdy więcej pieniędzy pojawi się na stole?
Rozszerzamy naszą obecność w Europie i globalnie. W 2024 r. uruchomiliśmy w Portugalii firmę Embraer Defence Europe, aby mieć filię w kraju NATO. To samo robimy w Azji i na Bliskim Wschodzie. Myślę, że dziś inwestycje w obronność rosną wszędzie, także poza Europą. Inwestujemy w zwiększanie możliwości C-390, ale też naszego lekkiego samolotu szturmowego, który przyciąga coraz większą uwagę jako potencjalnie dobre aktywa do zwalczania bezzałogowych statków powietrznych. Sprzedaliśmy ich 12 w Portugalii, chcemy zainteresować nim inne kraje NATO.
Rozwijamy nasz łańcuch dostaw i rozpędzamy linie montażowe, by produkować więcej samolotów.
Rozmawiał Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl