W czwartek kurs euro spadł poniżej psychologicznej granicy 4,20 zł. Wartość 4,19 zł za europejską walutę została osiągnięta drugi raz w ciągu dwóch dni, co nie zdarzyło się od 2018 roku.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy europejska waluta mocno się osłabiła, z kolei w ostatnich notowaniach systematycznie umacnia się złoty. Dlaczego? - Rynki finansowe często grają na wydarzenia, które nie są jeszcze pewne. Widać to szczególnie w kontekście sytuacji w Ukrainie. Jeśli faktycznie dojdzie tam do pokoju, a za tym pójdą inwestycje i odbudowa, będzie to bardzo dobra informacja dla całej Europy - tłumaczy w rozmowie z money.pl Marek Rogalski, główny analityk walutowy Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jeśli na przykład 1 czerwca zostanie podpisane porozumienie pokojowe, to rynek może to już wcześniej zdyskontować. I właśnie dlatego możemy widzieć osłabienie euro. Trzeba jednak pamiętać, że poza czynnikiem ukraińskim, mamy też inne czynniki - zaznacza.
Musimy pamiętać o kwestii wysokich stóp procentowych w Polsce. Złoty pozostanie relatywnie mocny do momentu, kiedy pokój stanie się faktem, oraz do czasu, gdy skończy się jastrzębia narracja i zaczną być poważnie brane pod uwagę obniżki stóp - przewiduje analityk.
Zwraca też uwagę, że utrzymywanie wysokich stóp przez NBP to swoiste zaproszenie dla spekulantów. Dla kontrastu wskazuje na Czechy, gdzie mają miejsce kolejne obniżki stóp procentowych. - Sprawiają, że Polska staje się atrakcyjniejszym rynkiem dla kapitału spekulacyjnego - mówi.
Realny kurs złotego najsilniejszy względem euro od 2008 roku
Rogalski zwraca uwagę na najbliższe wydarzenia, które mogą wpłynąć na kurs złotego. - Czwartkowa konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego nie przyniosła przełomu. Szanse na zapowiedź luzowania monetarnego wiosną są niewielkie. Ewentualne zmiany mogłyby nastąpić dopiero jesienią - ocenia.
Patrząc na realny kurs złotego, który uwzględnia różnice w inflacji i sile nabywczej, znajduje się on już na bardzo wysokich poziomach, porównywalnych z rokiem 2008 - wskazuje ekspert DM BOŚ.
W ocenie eksperta istotna jest też dysproporcja między polskimi a unijnymi stopami procentowymi. - Gdy w strefie euro stopy spadają, a w Polsce pozostają bez zmian, stanowi to argument za kupowaniem złotego za euro - tłumaczy Rogalski.
I przypomina wcześniejsze zachowanie rynku walutowego. - Podobną sytuację obserwowaliśmy w zeszłym roku w relacji do dolara. Gdy w Polsce utrzymywaliśmy wysokie stopy procentowe, złoty był relatywnie silny wobec amerykańskiej waluty. Ale gdy Fed wstrzymał się z obniżkami, dolar odzyskał siły - wyjaśnia.
Kurs realny waluty to pojęcie ekonomiczne. Odnosi się do siły nabywczej jednej waluty w stosunku do innej, uwzględniając różnice w poziomach cen między krajami. W przeciwieństwie do kursu nominalnego, który pokazuje tylko bieżący kurs wymiany, kurs realny uwzględnia inflację i różnice cenowe, co pozwala na bardziej precyzyjne porównanie wartości walut.
Ryzyko wojny handlowej
Rozmówca money.pl analizuje także zapowiedzi Donalda Trumpa. Amerykański prezydent, po tym, jak wprowadził cła dla Meksyku, Chin i Kanady (by je potem zawiesić), stanowczo sugerował też, że możliwy jest podobny krok względem UE. Mogłyby one wynieść 10 proc. - To jednocześnie dużo i mało. Kluczowe pytania dotyczą tego, które branże byłyby objęte cłami, czy w ogóle zostaną one wprowadzone i co Trump chciałby w ten sposób osiągnąć - mówi ekspert.
Rogalski zwraca uwagę na sektor rolny. Ten aspekt może powrócić w obecnej dyskusji, choć większość komentatorów skupia się na sektorze motoryzacyjnym. - Amerykańska produkcja rolna ma charakter masowy, z mniejszą dbałością o kwestie GMO. Powrót do takiej dyskusji byłby poważnym problemem dla unijnych producentów - ostrzega.
W jego opinii amerykańskie działania wymierzone w Unię Europejską prawdopodobnie się pojawią, choć ich skala i moment ogłoszenia pozostają niewiadomą. To argument dla analityków przewidujących osłabienie euro do dolara w okolice parytetu lub poniżej. Ekspert zaznacza jednak, że wszelkie wojny celne mają zazwyczaj charakter tymczasowy. Służą osiągnięciu konkretnych celów politycznych lub gospodarczych.
Na koniec analityk DM BOŚ wskazuje na zachowanie rynku. - Każde zamieszanie wokół ceł wzmacnia dolara. - Widzieliśmy to niedawno, gdy kurs dolara wzrósł z 4,06 do 4,13 zł, podczas gdy euro zyskało tylko półtora grosza. To pokazuje, że działania Trumpa najbardziej wpływają na notowania amerykańskiej waluty - mówi.
Z ostatniej ankiety wśród analityków wynika, że 20 na 66 specjalistów spodziewa się kursu euro do dolara na poziomie 1,0 lub niżej w najbliższych miesiącach. To znacząca grupa - podkreśla ekspert DM BOŚ.
Pokój w Ukrainie pomoże Polsce? Nie wszyscy są optymistami
O tym, że inwestorzy zaczynają widzieć szansę na zakończenie wojny w Ukrainie, inwestorzy mówią od kilku tygodni. Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB wskazuje, jaką korzyść odniósłby nasz kraj. - Zakończenie wojny w Ukrainie mogłoby rozpocząć nową falę napływu zagranicznych środków do Polski - tłumaczy.
Są i inne głosy. Bogdan Zawadewicz, dyrektor Biura Analiz Ryzyka Geopolitycznego w Banku Gospodarstwa Krajowego, w rozmowie z money.pl wskazywał, że zysk Polski w kontekście odbudowy Ukrainy nie jest przesądzony.
Ukraina nie ma obecnie aż tak dużego potencjału gospodarczego i rozwojowego, by stanowić atrakcyjne miejsce, w którym można dzięki potencjalnym kontraktom zarobić znaczące pieniądze - mówił.
Zdaniem eksperta wynika to z wielu problemów strukturalnych wschodniego sąsiada Polski. - Będą ogromnym wyzwaniem dla mocno osłabionego państwa ukraińskiego. To problemy demograficzne, zniszczenia wojenne, militaryzacja społeczeństwa, niska konkurencyjność lokalnej gospodarki itp. - wyliczał Zawadewicz.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl