Mamy obecnie 2,6 mln aktywnych jednoosobowych działalności gospodarczych zarejestrowanych w CEIDG. To więcej niż przed kryzysem – poinformował z satysfakcją wiceminister rozwoju Marek Niedużak. Był on uczestnikiem środowej konferencji prasowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego na temat efektów gospodarczych, jakie dały tarcze antykryzysowe.
Jeśli faktycznie w Polsce działa i płaci podatki 2,6 mln JDG, to pod względem przedsiębiorczości przebiliśmy nawet dwukrotnie większe od Polski Niemcy, w których – według oficjalnych danych – zarejestrowanych jest przeszło 2,1mln JDG.
Polska przedsiębiorcza
Skąd się bierze ten fenomen polskiej przedsiębiorczości?
Zdaniem Jakuba Sawulskiego, kierownika działu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym, gospodarczym think tanku doradzającym rządowi, ten statystyczny rekord ma kilka wytłumaczeń.
Pierwsze jest takie, że część słabych firm, która powinna była zniknąć z rynku jeszcze przed kryzysem, bo sobie po prostu nie radziły, przetrwała, bo z pomocą przyszło im państwo. Chodzi o pomoc z tarcz antykryzysowych.
- Właściciele przedsiębiorstw, które sobie nie radziły już przed kryzysem nie zamknęło ich dlatego, że mogli wziąć publiczne pieniądze, których nie trzeba było zwracać, o ile utrzymywało się firmę przez rok – przypomina ekspert i dodaje, że pomoc publiczna zakłóciła naturalny cykl w gospodarce, jakim jest odpadnie najsłabszych z rynku i powstawanie w to miejsce nowych firm. Mówiąc wprost: firm cały czas przybywało, a prawie nic nie ubywało.
Z danych CEIDG wynika jednak, że wyjaśnienie to może dotyczyć bardzo niewielkiej grupy przedsiębiorców. Do 30 czerwca tego roku zlikwidowano 82,9 tys. działalności gospodarczych, podczas gdy przed pandemią – w analogicznym okresie 2019 r. było to 84,1 tys. Różnica wydaje się więc bardzo niewielka.
Poza tym z pomocy tarcz nie wszystkie JDG mogły skorzystać. Pieniądze publiczne dostawały te firmy, które funkcjonowały na rynku co najmniej od roku i nie były zawieszone.
Klin podatkowy robi swoje
– Państwo przyszło z pomocą słabym firmom w drugim, przełomowym roku ich działania i dzięki temu przedsiębiorcy nie mogli zweryfikować, czy ich usługa lub produkt jest nietrafiona czy to wina pandemii. Teraz pomoc się skończyła i taka masowa weryfikacja nastąpi. Wiele firm może nie przetrwać kolejnych miesięcy – uważa Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy z Konfederacji Lewiatan.
Według ekspertki wyjaśnienia przypływu polskiej przedsiębiorczości należy szukać głównie w systemie podatkowym oraz ubezpieczeń społecznych. Chodzi o różnice w oskładkowaniu i opodatkowaniu, które pomimo zapowiadanych przez PiS niekorzystnych dla przedsiębiorców zmian, nadal będą zachęcały do zakładania działalności gospodarczych w Polsce.
- Wygląda na to, że płatnikami netto Polskiego Ładu mogą być dobrze zarabiający etatowcy, którzy nie skorzystają z ulgi dla klasy średniej – ocenia Monika Fedorczuk.
Przypomina, że ulga ta ma chronić przed podwyżką podatku osoby zarabiające do 12,5 tys. zł brutto miesięcznie (ok. 8,9 tys. zł na rękę). Lepiej sytuowani będą musieli dopłacić.
– Przy dużych, niekorzystnych różnicach w opodatkowaniu należy spodziewać się, że dobrze zarabiający i wykwalifikowani pracownicy, będą szukali optymalnego rozwiązania i będą zakładali działalności, m. in. po to, by uciec przed rozwiązaniami Polskiego Ładu. Działalność gospodarcza ma niższe obciążenia fiskalne niż etat obecnie, ale też po zmianach podatkowych nadal tak będzie – ocenia Monika Fedorczuk.
Z opinią ekspertki Lewiatana zgadza się również Jakub Sawulski. Uważa on, że Polski Ład poprzez wyższe obciążenia dla przedsiębiorców może nieco wyhamować zjawisko fałszywego samozatrudnienia, ale nie wyeliminuje go.
Szczególnie, że - jak przypomina ekspert - rząd ostatecznie zrezygnował z pomysłu wprowadzenia tzw. testu przedsiębiorcy. Państwo nie będzie więc ingerowało w relacje pracodawca-samozatrudniony.
Przedsiębiorca mimo woli
Co ciekawe, na korzyść odstąpienia rządu od wprowadzania testu przedsiębiorcy ma przemawiać również nowe, jeszcze nieupublicznione badanie PIE, z którego wynika, że zjawisko wypychania pracowników na samozatrudnienie jest obecnie marginalne.
Z tezą tą nie zgadza się jednak Jarosław Nowrotek, prezes Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej. Według niego kryzys pandemiczny nasilił zjawisko fikcyjnego samozatrudnienia i widać to gołym okiem chociażby w statystykach.
– Aż 30 proc. nowo zakładanych firm nie podaje adresu prowadzenia swojej działalności. O czym to może świadczyć? Przecież każdy przedsiębiorca chce być rozpoznawalny, a nie się ukrywać. To są ludzie przymuszani do prowadzenia jednoosobowych firm – uważa nasz rozmówca.
Sypie też innymi przykładami. – Mamy najbardziej przedsiębiorczych lekarzy na świecie. Na 170 tys. osób wykonujących ten zawód, aż 112 tys. prowadzi działalność gospodarczą. To nie jest normalne – ocenia i dodaje, że podobnie jest wśród radców prawnych.
Bardzo wielu z nich ma założoną działalność gospodarczą tylko dlatego, że kancelaria, w której pracują, wymusiła to na nich, a do tego obowiązuje ich również zakaz konkurencji. – Jak to możliwe, że ktoś, kto ma własną firmę, nie może świadczyć usług na rzecz innych podmiotów na rynku, ale tylko jednego? – pyta retorycznie Nowrotek.