Giganci gazowi mówią "nie" Trumpowi. Sprzeciwiają się nowym zasadom
Branża LNG w USA ostrzegła administrację Donalda Trumpa, że nie może działać zgodnie z nowymi zasadami dotyczącymi transportu chińskimi statkami. Według mogą one mocno uderzyć w eksport wart 34 mld dolarów rocznie.
Jak opisuje "Financial Times", według nowych zasad zbudowane w Chinach statki, które dokują w amerykańskich portach, muszą wnieść dodatkową opłatę. W teorii ma to zmusić eksporterów do korzystania z tankowców powstających w amerykańskich stoczniach. Dokument w tej sprawie opublikował 17 kwietnia Jamieson Greer, przedstawiciel ds. handlu w administracji Donalda Trumpa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
40 milionów klientów to dopiero początek. Teraz idą po 100 miliardów i Wall Street! Konrad Howard
Branża LNG sprzeciwia się zasadom Trumpa
Branża LNG (skroplony gaz ziemny) sprzeciwia się tej decyzji. Jak wynika z listów organizacji lobbystycznej American Petroleum Institute (API), skierowanych do urzędników prezydenta USA, producenci gazu po prostu "nie mogą" zastosować się do nowych reguł. Wskazują, że, mogą one znacząco zaszkodzić całej branży, której eksport szacowany jest na 34 mld dol. API zrzesza ponad 600 podmiotów z amerykańskiego rynku paliwowego - zarówno największych, takich jak Chevron czy Exxon Mobil, jak i mniejszych graczy.
Jak podkreśla "FT", nowe zasady mają zrównoważyć nieuczciwe, z perspektywy USA, praktyki handlowe i zwiększyć produkcję statków w Ameryce. Wielu eksporterów jednak ostrzega, że koszty transportu i eksportu mogą przez nie dramatycznie wzrosnąć.
Transport amerykańskiego gazu zależny od chińskich statków
Jak wyjaśnia "FT", branża LNG jest mocno zależna od chińskich jednostek, a skutki niestosowania się do nowych przepisów mogą być dotkliwe. Grozi za to m.in. zawieszenie licencji na eksport gazu. Dziennik podkreśla jednak, że administracja Trumpa daje zielone światło producentom LNG, by stopniowo przechodzili na amerykańskie statki.
Branża w swoim liście wskazuje jednak, że w USA nie buduje się aktualnie statków mogących przewozić LNG i amerykańskie stocznie nie mają możliwości wyprodukowania takich jednostek do 2029 r. - wynika z pisma. W związku z tym API ostrzega, że nowe zasady mogą zachwiać pozycją USA jako globalnego lidera w produkcji LNG.
Ropa naftowa wyłączona z ceł?
Organizacja apeluje też, by transport ropy naftowej i produktów rafinowanych został wyłączony z morskich ceł. "Opłaty mogłyby zaburzyć starannie zrównoważony łańcuch dostaw i uderzyć w konkurencyjność przemysłu" - ostrzega API.
W komentarzu dla "FT" organizacja wskazuje, że będzie nadal pracować z administracją USA nad stosownymi przepisami, które "przyniosą korzyści konsumentom i umocnią amerykańską dominację energetyczną".
Gazowa rozgrywka Trumpa
Przypomnijmy, że według planów Donalda Trumpa Ameryka ma stać się energetycznym potentatem. Zmieniając prawo już pierwszego dnia urzędowania, odblokował on możliwości zwiększonego wydobycia i budowy nowych pól gazowych oraz terminali. USA mają podwoić obecną produkcję LNG do 2030 r. Potrzebuje jednak nowych kontraktów, by wzmocnić pozycję na rynku.
Aby to zrobić, Trump wykorzystuje po równo - groźby i presję. Nakładając horrendalne cła na niemal cały świat, a później je zawieszając na 90 dni, sygnalizował, że czas ten kraje powinny wykorzystać na przedstawienie oferty, która zadowoli USA. A kluczowymi umowami będą kontrakty na gaz, zbrojenie lub surowce.
Żądania prezydenta USA stale rosną. Unia Europejska zapewniała, że jest skłonna zwiększyć zakupy amerykańskiego LNG kosztem obecnych wolumenów sprowadzanych z Rosji. Kilka dni temu Ursula von der Leyen zapewniła, że partnerstwo energetyczne z USA jest dla Europy strategiczne.
- Jeśli chodzi o dostawy gazu, nie zapomnieliśmy, jak Stany Zjednoczone natychmiast wkroczyły z LNG, gdy potrzebowaliśmy go w czasie kryzysu - powiedziała w czwartek szefowa KE, nawiązując do tego, co działo się po rosyjskim ataku na Ukrainę w 2022 r.