Gigant IT szykuje się do zwolnień. Ale problem ma cały rynek. "15 tys. zł to przeszłość"

Atos Poland Global Services to jeden z największych pracodawców w regionie kujawsko-pomorskim i największa firma IT w Bydgoszczy. Spółka realizuje strategiczne projekty dla globalnych klientów, prowadzi m.in. obsługę informatyczną igrzysk olimpijskich. W samej Bydgoszczy firma zatrudnia ponad 4000 osób.

Pracownicy bydgoskiego oddziału informują, że zwolnienia już ruszyły. Niektórzy otrzymali propozycje dobrowolnego odejścia.

Robert Wichłacz, CEO Atos Poland, wyjaśnia w wiadomości przesłanej money.pl, że "w ramach działań globalnych, wprowadzono reorganizację struktur w Grupie Atos, co wiąże się z trudnymi, ale niezbędnymi decyzjami dotyczącymi dopasowania stanu zatrudnienia do zmieniającego się globalnego rynku usług IT". Zapewnia, że proces przebiega zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i z poszanowaniem praw pracowników.

Przekazaliśmy do Powiatowego Urzędu Pracy pismo dotyczące uzgodnienia zwolnień monitorowanych, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym art. 70 ust. 1 ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. W piśmie tym przedstawiliśmy zakres i formę pomocy, jaką zamierzamy udzielić pracownikom objętym procesem, oraz wnieśliśmy o wskazanie przez Powiatowy Urząd Pracy działań, które zostaną podjęte w tej sprawie - stwierdził Wichłacz w komunikacie.

Sytuacja firmy Atos wpisuje się w szerszy trend obserwowany w sektorze technologicznym. W 2024 roku spółka odnotowała przychody w wysokości 9,57 miliarda euro, co oznacza spadek o 5,4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Wynik ten jest niższy od wcześniejszych prognoz zakładających przychody na poziomie 9,7 miliarda euro. Na słabsze rezultaty wpłynęły m.in. rozwiązania umów oraz ogólna dekoniunktura rynkowa. Firma prowadzi również negocjacje z francuskim rządem dotyczące potencjalnego przejęcia części jej działalności.

Czwarta fala zwolnień w branży IT

W rozmowie z money.pl Maciej Motławski właściciel firmy ITMakeovers (itmakeovers.pl) z Bydgoszczy, odniósł się do kwestii zwolnień w IT. - Szczerze mówiąc, myślę, że na rynku następuje pewna optymalizacja. Częściowo ze względu na rozwój sztucznej inteligencji, częściowo z powodu utrzymującego się globalnego trendu - mówi.

Pandemia wytworzyła boom na różnego rodzaju usługi. Serwisy streamingowe, aplikacje, duży e-commerce, wszelkie rozwiązania, które obsługują duże korporacje. Wyraźnie widać, że nadeszła korekta. A konkretnie jej kolejna, bodajże już czwarta fala. Programiści kilka lat temu byli potrzebni na gwałt. I było ich potrzeba bardzo dużo. Moim zdaniem ten trend jest teraz w odwrocie - ocenia Motławski.

Czy zatem mamy do czynienia z rynkiem pracodawcy? - Jedna z osób, która chciała odbyć u nas praktyki, otwarcie przyznała, że odmówiło jej 50 firm. Jeśli 50 firm odmawia przyjęcia nawet na bezpłatne praktyki, to chyba o czymś świadczy - wskazuje Motławski.

Europejscy pracownicy nie są już tak konkurencyjni

- O zarobkach w branży przez lata krążyły prawdziwe legendy. Mityczne 15 tysięcy złotych na rękę dla programistów to już przeszłość. Te legendarne zarobki sprawiły, że kilka lat temu osoby, które decydowały o swojej przyszłej ścieżce zawodowej, wybierała programowanie. Dziś, w obliczu korekty popytu na usługi IT, okazuje się, że mamy tych programistów, specjalistów IT być może nieco za dużo, przynajmniej w niektórych specjalizacjach - mówi.

Polski programista chciałby zarabiać od 25 dolarów za godzinę wzwyż, przy czym w Indiach ten koszt zaczyna się od 20 dolarów. I to jeszcze z marżą dla osób, które pośredniczą, zarządzają - zaznacza Motławski.

Przedsiębiorca wskazuje na przykład Indii. - Ten kraj wykształcił prawdziwą armię programistów. Ze względu na specyfikę pracy, w której wiele projektów prowadzi się zdalnie, zatrudniając osoby z różnych zakątków świata, Polacy muszą z tą armią konkurować. A z punktu widzenia managera, który siedzi gdzieś w Los Angeles, Polska czy Indie niewiele się od siebie różnią. Niższe koszty, niższy kurs dolara, coraz bardziej kuszą korporacje, bo pozwalają im wykazywać zyski - podsumowuje nasz rozmówca.

Sytuacja fiirmy Atos budzi obawy o przyszłość całego sektora IT w Bydgoszczy, która zyskała miano lokalnej mekki branży informatycznej. Zwolnienia w jednej z największych firm technologicznych w regionie mogą stanowić sygnał ostrzegawczy dla innych przedsiębiorstw z tej branży, wskazując na koniec okresu dynamicznego wzrostu, który charakteryzował się agresywną polityką rekrutacyjną i atrakcyjnymi warunkami zatrudnienia.

Decyzja wpisuje się w ogólny trend. Sektor technologiczny doświadczył znaczących wahań w liczbie zwolnień pracowników na przestrzeni ostatnich czterech lat. Analiza globalnych danych kwartalnych publikowanych przez platformę Statista pokazuje dramatyczne skoki redukcji zatrudnienia z kulminacją na przełomie 2022 i 2023 roku, kiedy to zwolnienia osiągnęły rekordowy poziom prawie 170 tysięcy osób w jednym kwartale.

Początek pandemii COVID-19 w 2020 roku przyniósł pierwszą falę zwolnień w branży technologicznej, osiągając poziom około 60 tysięcy pracowników w drugim kwartale. Następnie liczba zwolnień znacząco spadła, utrzymując się na relatywnie niskim poziomie do początku 2022 roku. Wówczas rozpoczął się gwałtowny trend wzrostowy, który doprowadził do bezprecedensowego szczytu na przełomie lat 2022-2023.

W pierwszym kwartale 2023 r. odnotowano najwyższy poziom redukcji zatrudnienia w historii branży, sięgający prawie 170 tysięcy pracowników. Ten wzrost był ponad trzykrotnie wyższy niż poprzedni szczyt z 2020 r. Po szczycie na początku 2023 r. liczba zwolnień zaczęła stopniowo spadać, osiągając w połowie 2023 r. poziom około 25 tysięcy na kwartał. Druga połowa 2023 r. przyniosła krótkotrwałe odbicie z kolejną falą zwolnień sięgającą około 60 tysięcy pracowników, jednak niedorównującą szczytowi z początku roku.

Dane za ostatni kwartał 2024 roku pokazują, że liczba zwolnień spadła do około 15 tysięcy, co stanowi najniższy poziom od początku 2022 roku. Mimo to eksperci branżowi zachowują ostrożność w prognozach długoterminowych, wskazując na utrzymującą się niepewność gospodarczą i geopolityczną jako czynniki ryzyka dla stabilności zatrudnienia.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl