- To gwałtowny spadek wolumenu, ponieważ wielu głównych amerykańskich detalistów wstrzymuje wszystkie dostawy z Chin z powodu ceł - ocenia Seroka. Port Los Angeles jest największym portem w Stanach Zjednoczonych, a za 45 proc. jego działalności odpowiadają towary z Państwa Środka.
Jednak z powodu wojny handlowej część amerykańskich firm transportowych chciałoby zdywersyfikować łańcuch dostaw, wykorzystując inne kraje Azji Południowo-Wschodniej. Dane z Chin sygnalizują spowolnienie wolumenu handlu do USA, co ma niepokoić część ekspertów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pustki w amerykańskich portach
Główny ekonomista Apollo Global Management, Torsten Slok przewiduje, że niższy import z Chin wpłynie na branżę transportową oraz handel. Dojdzie do zwolnień, w sklepach będą puste półki, a latem w USA uderzy recesja. W tym kontekście magazyn "Fortune" pisał, że "widok pustych portów na Zachodnim Wybrzeżu USA budzi obawy związane z wojną handlową Donalda Trumpa". Znacznie mniejszy ruch odnotowano już w portach w Seattle oraz Tacoma.
Sean Stein z Amerykańsko-Chińskiej Rady Biznesu ocenił w NBC News, że "za kilka tygodni zacznie brakować towarów". Puste półki mają przypominać początek pandemii COVID-19, gdy doszło do przerwania łańcucha dostaw i nie wypracowano jeszcze nowych rozwiązań.
Seroka uważa, że detaliści z USA mają 5-7 tygodni, zanim z pełną mocą odczują ograniczone dostawy z Chin. Firmy miały już wcześniej gromadzić zapasy na wypadek wprowadzenia ceł przez Trumpa.
- Nie widzę całkowitej pustki na półkach sklepowych lub w internecie. Ale jeśli szukasz niebieskiej koszuli, możesz znaleźć 11 fioletowych i jedną niebieską w rozmiarze, który nie jest twój - tłumaczy Seroka. Dyrektor Portu Los Angeles zaznacza, że zmniejszy się gama produktów, co będzie wynikać z dodatkowych kosztów ponoszonych przez detalistów. - A za tę jedną niebieską koszulę, która jeszcze została, zobaczysz podwyżkę cen - podsumował Seroka.