Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Mateusz Ratajczak
|

Huawei nie wycofuje się z Polski. I przekonuje: 5G to szansa dla europejskich firm

10
Podziel się:

Na poprzedniej rewolucji technologicznej zarobiły amerykańskie firmy. Na rewolucji 5G też chcą - przekonuje w rozmowie z money.pl Radosław Kędzia, wiceprezes Huawei w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i krajach nordyckich. - Jesteśmy niczym ziarnko, które dostało się pomiędzy wielkie koła zębate - mówi.

Huawei nie wycofuje się z Polski. I przekonuje: 5G to szansa dla europejskich firm
Radosław Kędzia, wiceprezes Huawei w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i krajach nordyckich (Huawei)

Mateusz Ratajczak, money.pl: Odliczacie dni do wyborów w USA? Nowy prezydent to szansa na nową politykę i jakąś, jakąkolwiek zmianę w stosunku do Chin. A wtedy to szansa też dla Huawei.

Radosław Kędzia, wiceprezes Huawei w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i krajach nordyckich: Pewnie pana zdziwię, ale nie mamy oczekiwań w kwestii tego, kto wygra wybory w danym kraju. Każdą kampanię wyborczą obserwujemy co najwyżej prywatnie, nie zawodowo. Jesteśmy specjalistami od technologii.

Biznes nie funkcjonuje na tej samej płaszczyźnie, co polityka, a przynajmniej nie powinien tak funkcjonować, używać tych samych słów. Na pewno nie powinien też uczestniczyć w politycznych grach. Nie powiem zatem, kto jest dobry, a kto jest zły. Jako firma konsekwentnie nie komentujemy emocjonalnych wypowiedzi żadnej ze stron. Stawiamy na jakość naszych usług, otwartość i prezentację firmy. Tylko tyle i aż tyle.

Zobacz także: Sieć 5G od Huawei. "Nie pokazujmy palcem jednego dostawcy"

Trochę unik, a nie odpowiedź.

Jestem przekonany, że ewentualna zmiana na fotelu prezydenta USA wcale nie oznacza natychmiastowego ocieplenia stosunków na linii USA - Chiny. Dwa wielkie mocarstwa mają jeden cel: bycie technologicznym i gospodarczym numerem jeden na świecie. I stąd iskry.

Czyli czujecie się ofiarą sytuacji międzynarodowej.

Tak bym nie powiedział. Mogę zacytować tylko założyciela Huawei: jesteśmy ziarnkiem, które wpadło pomiędzy dwa wielkie koła zębate. Jesteśmy bardziej chłopcem do bicia. Gdybyśmy zajmowali zupełnie inną, gorszą pozycję na rynku technologicznym, to nikt by o nas nie mówił.

Trudno mi jednak uwierzyć w to, że pracownicy i zarządzający firmą nie obserwują wymiany zdań pomiędzy ambasador USA w Polsce, a ambasadorem Chin w Polsce. I to wymiany zdań za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Musimy robić to, co robiliśmy do tej pory. Skupiamy się na klientach.

Twarzą sporu pomiędzy dwoma mocarstwami, pomiędzy USA a Chinami jest jednak firma technologiczna Huawei.

Jest dokładnie odwrotnie. Twarzą tego sporu są tylko ci, którzy bezpodstawnie oskarżają Huawei o podejrzane działania, a nie mogą ich w żaden sposób udowodnić.

Oskarżają o działalność na rzecz groźnego mocarstwa. Oskarżają o możliwość niekorzystnego wykorzystania dominacji technologicznej. Oskarżają o ułatwianie szpiegostwa lub nawet – bycie elementem systemu szpiegowskiego.

I mógłby pan wymieniać te oskarżenia w nieskończoność. Jednego pan nie może zrobić. Nie pokaże pan żadnego dowodu na to, że te oskarżenia mają ręce i nogi.

W kwestii dyskusji pomiędzy ambasadorami mamy prostą zasadę: stoimy z boku. Wymiana uprzejmości w mediach społecznościowych jest dość osobliwa i nowa, ale nie uczestniczymy w niej. I nie mamy zamiaru.

Może nie wprost, ale jednak reagujecie.

Jesteśmy firmą, która jest najdokładniej sprawdzana i jednocześnie znajduje się pod największym międzynarodowym naciskiem. Każdy ruch, każda technologia, każdy patent i każdy wydany dolar są obserwowane i analizowane. I wbrew temu, co sądzą niektórzy, z takiej sytuacji wychodzimy tylko mocniejsi.

Retoryka, że jesteśmy niebezpieczni - jako firma, jako ludzie, jako wynalazcy i pracownicy branży IT - jest absurdalna. Po pierwsze, tego typu głosy pojawiają się od miesięcy. Żadna z osób, które oskarżają Huawei o stwarzanie zagrożenia, nie przedstawiła nigdy ani jednego dowodu na poparcie tej tezy.

Otoczenie biznesowe wygląda jednak fatalnie.

Nie rezygnujemy i nie mamy zamiaru rezygnować z działalności ani w Polsce, ani w żadnym innym kraju, w którym jesteśmy dziś obecni. I to nawet, jeżeli środowisko biznesowe, w którym jesteśmy, stało się wyraźnie bardziej wymagające.

Na tyle bardziej wymagające, że premier Mateusz Morawiecki w ogólnoświatowych mediach nawołuje do podążania ścieżką USA. A prezydent Andrzej Duda wraca ze Stanów Zjednoczonych Ameryki i mówi: rozmawialiśmy o sieciach 5G.

Historia pokazuje dokładnie, że jakakolwiek dyskryminacja biznesowa i technologiczna kończy się z niekorzyścią dla dyskryminującego. Skutkuje wyższymi cenami, dłuższym procesem tworzenia i wdrażania, spadkiem innowacyjności. Finalnie na wszystkim tym tracą przede wszystkim użytkownicy. Ograniczanie wolnej konkurencji nigdy nikomu nie wyszło na dobre. To ma poważne konsekwencje ekonomiczne i prawne.

To jest ewentualna zapowiedź podejmowania kroków prawnych, gdyby Huawei został wykluczony z budowania sieci 5G w jakimkolwiek kraju?

Wybiega pan za daleko w przyszłość. Żaden europejski kraj, pomimo wielu słów, nie podjął kroków prawnych zmierzających do wyeliminowania firmy Huawei z rynku. Słowa niektórych przywódców są kłopotliwe i pewnie odrobinę martwiące, jak np. ostatnie deklaracje Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony przedstawiciele Niemiec i Belgii jasno stawiają sprawę: nikogo nie będziemy wykluczać. Kraje Skandynawskie? Są dziś liderami w kwestii rozwoju sieci 5G. I nikogo nie wykluczają.

Jednocześnie, powiem szczerze, że nie patrzymy tak krytycznie na warunki prowadzenia biznesu w Polsce i Europie.

A jednak sporą część naszej rozmowy siłą rzeczy poświęcimy na politykę i oskarżenia. Nie są to łatwe tematy i w biznesie nie pomagają.

W ciągu ostatnich 15 lat na całym świecie powstają sieci dużych prędkości i infrastruktura, która zapewnia do nich dostęp. Najpierw pojawiła się sieć trzeciej generacji, dziś mamy powszechną czwartej generacji, a niebawem rozpoczniemy wdrażanie sieci piątej generacji. I do tej pory nie był to temat polityczny.

Każdy, absolutnie każdy, cieszył się, że z małego urządzenia - jakim niewątpliwie jest smartfon - może wykonywać dokładnie te same czynności, co na komputerze. Przy wykorzystaniu smartfonów pracujemy, bawimy się, obsługujemy bankowość - bez względu na miejsce przebywania. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie szybkie sieci telekomunikacyjne.

Trwająca od lat rewolucja technologiczna stała się nagle tematem politycznym, gdy dwa konkurujące ze sobą od lat mocarstwa powiedziały: będziemy pierwsi, wykorzystamy tę technologię najlepiej. Proszę jednak spojrzeć realnie: firmy wywodzące się z Chin mają już tę technologię, firmy wywodzące się z USA dopiero nad nią pracują.

I?

I rozpoczęła się gra na opóźnianie przeciwnika. Jeśli nie da się kogoś dogonić, to można próbować go spowolnić. I dokładnie z takimi działaniami mamy teraz do czynienia.

Chwila, chwila. Zawsze można powiedzieć, że przy sieciach poprzednich generacji nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak ważne są dane. Nie sądziliśmy, że nasze całe życie powędruje właśnie taką drogą.

Proszę wybaczyć, ale… operatorzy komórkowi, twórcy infrastruktury - tak Huawei, jak i pozostałe największe firmy technologiczne - doskonale zdawały sobie z tego sprawę. I właśnie ci, którzy zaczęli szybkie i masowe przesyłanie danych w pełni wykorzystywać, zbudowali gigantyczną przewagę technologiczną i biznesową.

Patrząc na rynek obiektywnie, to amerykańskie firmy wyszły najlepiej na rozwoju technologii 3G i 4G. 5 amerykańskich firm - Google, Microsoft, Apple, Facebook i Amazon- rozwinęło się najbardziej w historii, gdy te technologie stały się powszechne. Budowa sieci 5G to nowa szansa, ale również dla innych graczy. To zupełnie nowe rozdanie - okazja zarówno dla azjatyckich jak i europejskich firm na wyjście na prowadzenie.

Natomiast nagonka, która zmierza do tego, żeby nas wykluczać z gry, jest groźna dla wszystkich. Warto się zastanowić, co stanie się z państwami, które za nią podążą lub już podążają. Zostaną w tyle.

To tylko słowa, które podkreślają jak istotni jesteście. Zdziwiłbym się, gdyby wiceprezes firmy mówił coś innego.

Słowa to faktycznie tylko słowa. Dlatego od dawna nie tylko deklarujemy, ale też chętnie pokazujemy wszystko, co tworzymy. Pokazujemy każdą śrubkę i każdą linię kodu. Nie mamy nic do ukrycia. Sprzęt, który już dzisiaj oferujemy telekomom, ma wszystkie niezbędne certyfikaty bezpieczeństwa.

Już dawno zadeklarowaliśmy, że chcemy nasze rozwiązania po prostu sprzedawać na wolnym rynku. Tak, żeby świat nie zwolnił przez brak 5G, co jest szczególnie istotne w czasach globalnej recesji wywołanej pandemią. Proponowaliśmy powszechną weryfikację bezpieczeństwa dla wszystkich dostawców, w oparciu o obiektywne kryteria. Ci, którzy z nami konkurują, nie byli jednak chętni, żeby pójść w tym kierunku.

Przyznaliby się, że są w tyle.

A mogliby nadrobić braki.

Warto powiedzieć też o innym aspekcie, o którym dość rzadko mówimy - o telekomach, które są naszymi klientami. To przecież im oferujemy nasze rozwiązania technologiczne. Dla firm telekomunikacyjnych liczy się dostępność, stabilność, spełnianie wymogów technicznych oraz liczba krytycznych błędów w przeszłości. Mogą wybierać i bardzo często wybierają właśnie nas, dzięki czemu jesteśmy dziś największym dostawcą usług informacyjno-komunikacyjnych w Polsce. My nie jesteśmy w fazie testów, testy naszych urządzeń robiliśmy 2-3 lata temu. Teraz oferujemy gotowe, przetestowane i certyfikowane produkty.

I w USA pojawiacie się na czarnej liście.

Na czarnej liście są firmy, które dostarczają istotne komponenty do amerykańskich i europejskich przedsiębiorstw. Łańcuch dostaw od dawna jest globalny, a nie tylko krajowy.

Budowanie muru na środku łańcucha będzie miało fatalne konsekwencje. I na dobrą sprawę niemożliwe do przewidzenia skutki gospodarcze.

Totalne rozdzielenie światów to dwie różne technologie, to dwa różne standardy. To będzie tylko podsycać animozje. Większość krajów Unii Europejskiej jest pod tym względem pragmatyczna i zdaje sobie sprawę, że żadne dodatkowe koszty nie są w obecnych czasach potrzebne. Zdają też sobie sprawę, że ewentualne koszty wykluczenia jednego z dostawców są ogromne.

Azjatyckie pochodzenie było i będzie wam wyciągane. Zawsze w kontekście panującego tam reżimu politycznego.

Ale czy wypominanie tego pochodzenia buduje wartość dodaną?

Nie uciekniecie od tego, że Chiny z perspektywy europejskiej są delikatnie mówiąc inne. A mówiąc wprost: niezrozumiałe, niedemokratyczne.

Mają zupełnie inny model gospodarczy i polityczny. Nie zmienia to jednak faktu, że Huawei jest firmą apolityczną, firmą prywatną. Każdemu można przykleić jakąś łatkę. W ten sposób jednak nie poruszamy się do przodu.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie się rozwijać sytuacja pomiędzy USA a Chinami. Nie przewidzimy wszystkiego, co się stanie, więc po prostu pracujemy, dostosowujemy się. Po prostu produkujemy sprzęt, najlepiej jak tylko potrafimy. Mamy nikły wpływ na to, co się dzieje na świecie, możemy natomiast skupiać na tym, by klienci byli zadowoleni. I to właśnie z sukcesem robimy od lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
taka prawda
2 lata temu
Wolna konkurencja nie ma co :D I tak dla mnie produkujecie najlepsze smartfony na świecie ♥, nie przejmujcie się !
seba
3 lata temu
H to firma rzadowa Chinska. Finansowana przez Chinska Armie Ludowa. Co wielokrotnie potwierdzali sami Chincycy. kto przy zdrowym umysle kupilby ich sprzet????
Ta ideologia ...
4 lata temu
Społeczeństwo alfabetu łacińskiego i cyrylicznego materialnie oraz duchowo bardzo uszkodził socjalizm, zwłaszcza postnowoczesny-libertyński, ale i nie tylko...
Relista
4 lata temu
Przypominam że Huawei to w praktyce państwowa firma z państwa kierowanego przez brutalny komunistyczny reżim. Nam może teraz wydawać się że Chiny to państwo łagodne i tolerancyjne ale tak nie jest. To jest krwawy reżim mocujący i wyzyskujący ludzi.
DS
4 lata temu
Lepiej dla klienta jeśli będzie konkurencja tak jak w Niemczech. Poza tym koszt wymiany istniejącej infrastruktury Huawei to miliardy. Czy Amerykanie dadzą podpis, że oni nie będą nas szpiegować? Nie Polacy o tym decydują i taka jest prawda, suwerenni nawet na papierze nie jesteśmy (UE)...