Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

I znowu rekord. Liczba ukrytych ofiar epidemii wciąż rośnie

322
Podziel się:

Nie 12, a aż 14 tys. zgonów w ciągu zaledwie jednego tygodnia. W takim tempie w ostatniej dekadzie Polacy nigdy nie umierali. Urzędy stanu cywilnego zaktualizowały dane dot. umieralności Polaków i dopisały dodatkowe 2 tys. zgonów. Jak wynika z analizy money.pl, już 10 tydzień z rzędu liczba wystawianych aktów zgonu bije rekordy z poprzednich lat.

I znowu rekord. Liczba ukrytych ofiar epidemii wciąż rośnie
Liczba zgonów wciąż jest wyjątkowo wysoka (KPRM, Adam Guz)

W ciągu ostatniej dekady tak wielu Polaków jeszcze nigdy nie umierało. Średnio każdy kolejny tydzień roku przynosił od 7 do 8 tys. zgonów. Raz więcej, raz mniej, zwykle właśnie tyle. W ciągu dekady tylko trzy razy wskaźniki wyskoczyły ponad próg 10 tys. zgonów w ciągu 7 dni. I działo się to tylko zimą. To już jednak historia. Bo próg ten przebijamy już w kolejnym, czwartym tygodniu.

Świadczą o tym dane, które ma money.pl.

Jak wynika z naszych informacji, od 26 do 1 listopada umarło w Polsce aż 14 tys. osób. To nowy tygodniowy rekord z ostatnich 10 lat.

Zobacz także: Ukryte koszty koronawirusa. "To nie są liczby, to historie osób, które odchodzą"

Na przełomie września, października i listopada tylu Polaków nie umarło w tym okresie nigdy. Rok temu zgonów w tym czasie było dwa razy mniej. I to warto podkreślić.

14 tys. to aż o 2 tys. osób więcej niż wynikało ze wstępnych danych, które publikowaliśmy 2 listopada. Skąd ta różnica?

Statystyki opierają się na dacie zgonu, a nie na dacie sporządzenia aktu zgonu przez urząd stanu cywilnego. Żeby jednak zgon pojawił się w danych, musi być sporządzany ten dokument. A zwykle od samego zgonu do zgłoszenia tego faktu w USC mija kilka dni.

I stąd tak gigantyczna różnica. A to oznacza, że każdego dnia tamtego tygodnia umierało ponad 2 tys. Polaków, a w każdej godzinie około 83 osoby.

Mamy też najświeższe dane. Już teraz wiemy, że w ubiegłym tygodniu (czyli od 2 do 8 listopada) umarło w Polsce kolejne 10 tys. osób. I na tym ten wskaźnik się niestety nie zamknie. Dlaczego? Wszystko właśnie przez sposób aktualizacji danych i zgłaszania zgonów. Jeszcze w poniedziałek, we wtorek i w środę rodziny zmarłych będą zgłaszać utratę bliskich w ubiegłym tygodniu. Teoretycznie, według przepisów, mają na to właśnie trzy dni. Przy chorobie zakaźnej (takiej jak COVID-19) jest to już tylko jeden dzień.

Choć na wykresie widać spadek, to dopiero najbliższe dni zweryfikują, czy są powody, by mieć nadzieję na poprawę sytuacji. I tak nieustanie przebijamy poziom z minionych lat.

Jak wynika z analizy money.pl, od 36 tygodnia 2020 roku (czyli od 31 sierpnia) do dziś urzędy stanu cywilnego wystawiły ponad 96,5 tys. aktów zgonu. W ubiegłym roku w tym samym czasie było to 75 tys. aktów zgonu. Nadwyżka wynosi więc już 21,5 tys.

Jednocześnie warto zauważyć, że od 31 sierpnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o niespełna 6 tys. zgonów wywołanych COVID-19 i chorobami współistniejącymi. A to oznacza, że w Polsce mamy około 15 tys. ukrytych ofiar epidemii.

Dane schowane w Rejestrze Stanu Cywilnego pokazują, że to właśnie epidemia jako taka zabija o wiele więcej Polaków, niż nam się wydaje. I pośrednio (np. przez skupioną na jednym temacie służbę zdrowia, trudniejszy dostęp do lekarzy lub po prostu strach przed medykami), i bezpośrednio (przez wirusa i chorobę, którą wywołuje).

Przyczyny zgonu nie są określone w danych - ale trudno sytuacji nie wiązać z trwającą właśnie walką z wirusem. Jednocześnie warto zaznaczyć, że nie każdy dodatkowy zgon to wina koronawirusa w organizmie. Wina epidemii jest jednak bezsprzeczna.

Przy małej liczbie wykonanych testów to właśnie zanotowana liczba zgonów w całym kraju jest wskazówką, jak bardzo epidemia się rozwinęła. I czy nie ma jej dodatkowych efektów.

We Włoszech oficjalne statystyki zgonów przez koronawirusa nijak mają się do liczby wszystkich odnotowanych zgonów w tym samym okresie. W trakcie epidemii umierało tam więcej osób, ale nie wszystkie były kwalifikowane jako nosiciele wirusa. Dlaczego? Mówiąc brutalnie: nie każdy dożył dnia przeprowadzenia testu. Niektórzy umierali również samotnie w domu, a później nie mieli przeprowadzanych badań. Niektórzy umierali też właśnie przez problem ze służbą zdrowia.

Gdy służba zdrowia funkcjonuje prawidłowo, śmiertelność COVID-19 wynosi zaledwie kilka procent - około 2,5 proc. Gdy tylko służba zdrowia staje, śmiertelność wirusa wzrasta o 5-10 razy.

Dane za wszystkie tygodnie tego roku udostępniło money.pl jeszcze pracujące Ministerstwo Cyfryzacji, a wygenerowane zostały z Rejestru Stanu Cywilnego. Arkusz kalkulacyjny podpisany jest jako stworzony przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Do tego zebraliśmy informacje z ostatniej dekady - za Polskim Instytutem Ekonomicznym (również na podstawie tego samego rejestru).

Jak wynika z informacji money.pl, działające przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ex-Ministerstwo Cyfryzacji planuje udostępniać dane dot. liczby wydanych aktów zgonu na portalu rządowym - dane.gov.pl. Mają tam trafiać o wiele częściej, niż to się dzieje w tej chwili.

Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało szczegółową analizę danych z USC. Do informacji money.pl odnosił się już dwa razy minister zdrowia Adam Niedzielski.

- To nie są liczby, to są historie prawdziwych osób, które od nas odchodzą - zwracał uwagę minister zdrowia. - Cały czas apeluję, że żebyśmy kiedyś mogli spędzać czas razem, teraz musimy spędzać go osobno. Mam nadzieję, że to przemawia do nas wszystkich – dodał w programie "Money. To się liczy".

O sprawie mówił także podczas jednej z konferencji prasowych.

- Jeśli chodzi o kwestie zgonów, to przyjęliśmy zasadę ochrony specjalizacji, które są szczególnie istotne dla systemu ochrony zdrowia. Szpitale czy jednostki medyczne o szczególnym znaczeniu, jak: kariologia, psychiatria, onkologia nie są objęte obowiązkiem przekazania łóżek dla pacjentów z COVID-19 - przekonywał minister zdrowia. I jego zdaniem to uchroni część osób przed śmiercią z powodu niedostatecznej opieki lekarskiej.

- Obserwujemy wstrzymywanie się pacjentów przed korzystaniem ze służby zdrowia. Apeluję, by nie przerywać leczenia, kontynuować leczenie, odwiedzać POZ - podkreślał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(322)
Logistyk
3 lata temu
W tamtym roku nie było Pandemii i umierało średnio 1000 osób dziennie co daje nam 7000 tys tygodniowo. Jeżeli teraz umiera 14 tys to jest to 2000ce dziennie. Dzieląc to na ilość miast w polsce (994). to są to 2 osoby na dobę w szpitalu, pozdrawiam dziękuje. Układajcie dalej ich jeden na drugim.
Adamm
3 lata temu
Nie liczymy tego, że ludzie odbijają się od szpitali i giną w karetkach, najlepiej nie chorować, bo służba zdrowia nie istnieje i nie leczy wcale. 15 tys. ukrytych ofiar z nadwyżki względem zeszłego roku to ta statystyka - ludzi bez opieki, wiadomo covid jest i zabija - ale to lobby 200 % normy na covida zabija w ten sposób więcej, bo z 6 tys. covida mamy właśnie 15 ukrytego covida, który jest efektem braku służby zdrowia, operacji, znam przypadki braku planowych operacji, gdzie młode osoby odeszły. Wstyd - żądam kary! Tu nikt nie protestuje!? To są tchórze i zdrajcy, nie wyimaginowani, którzy zza Bugu czy Odry czają się na Nas - oni mają własne sprawy.
nosacz!!
3 lata temu
Dość tych bredni! To nie ofiary wirusa. To są ofiary idiotycznych decyzji Morawieckiego. Tak się kończy budowanie wpływów politycznych. Gość spalony a ludzie umierają przez wywołany przez niego paraliż medyków.
iper
3 lata temu
Nikt z nas nie zna prawdy, co wymyśla MZ, a oni potrafią jak widac zrobić zamieszanie, tylko nie wiem po co ludzie biegają w maskach na twarzy, co jak widać do niczego nie służy. Więc juz po tym, mozna uznać, że te dane sa ot tak podawane , aby nas zamknąć jak w więzieniu.
nik
3 lata temu
dostep do szpitala zerowy do lekarza konsultacja telefoniczna a propaganda swoje
...
Następna strona