Chociaż łatwo wiązać obawy inflacyjne z agresywną polityką celną administracji Trumpa, rzeczywiste źródła presji cenowej sięgają znacznie głębiej. Cła w wysokości 25 proc. na importowane towary niekoniecznie muszą bezpośrednio podwyższać ogólny poziom cen, jeśli działają jedynie jako jednorazowa podwyżka podatku ograniczająca popyt na produkty z zagranicy, bez wywoływania szerszych efektów inflacyjnych.
Jak zauważa główny strateg makroekonomiczny w Saxo, John J. Hardy, prawdziwym źródłem inflacji nie są same cła, ale to, co one symbolizują - strategiczną reorientację gospodarki w kierunku mniejszej zależności od zagranicznych dostawców. Ta fundamentalna restrukturyzacja miejsc i metod produkcji jest z natury inflacjogenna i stanowi centralny element nowego paradygmatu ekonomicznego.
Od lat 90. XX wieku Chiny stały się "fabryką świata", wspierane dewaluacją waluty w 1994 roku i późniejszym przystąpieniem do WTO. Ich model gospodarczy, określany przez niektórych jako "drapieżny merkantylizm", umożliwił im dominację w produkcji globalnej szerokiego zakresu kluczowych surowców i produktów. Obecnie Chiny przodują nie tylko w elektronice konsumenckiej i telekomunikacji, ale także w istotnych elementach łańcucha dostaw, takich jak półprzewodniki, metale ziem rzadkich i komponenty solarne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacyjne konsekwencje gospodarczej niezależności
Stany Zjednoczone nie mogą uwolnić się od chińskiej dominacji bez ponoszenia kosztów. Strategiczne przesunięcie w kierunku krajowej produkcji, nawet u sojuszników, oznacza akceptację strukturalnie wyższych kosztów, niezależnie od tego, czy jest motywowane względami bezpieczeństwa narodowego, odporności ekonomicznej czy geopolitycznych wpływów. Koszty energii będą wyższe, a rynki pracy bardziej napięte, co prawdopodobnie napędzi klasyczną inflację popytową.
Powszechną obawą jest to, że rosnąca inflacja doprowadzi do wzrostu stóp procentowych, co mogłoby uczynić ciężar zadłużenia USA nieznośnym. Jednak w praktyce prawdopodobnie zmierzamy w kierunku okresu represji finansowej, podczas którego stopy procentowe będą celowo utrzymywane poniżej poziomu inflacji, aby zredukować realną wartość długu. Długoterminowe stopy mogą zostać nieco podniesione dla zachęcenia do inwestycji, ale ma to mniejsze znaczenie dla amerykańskiego długu skarbowego, ponieważ większość obligacji to papiery krótkoterminowe, poniżej 5 lat.
W tym kontekście inflacja staje się nie wadą, a zaletą - narzędziem do stopniowego zrównoważenia krajowego bilansu, przy założeniu, że może być ukierunkowana w sposób politycznie akceptowalny. Jest to sprawdzona historycznie strategia zmniejszania stosunku długu do PKB bez jawnej niewypłacalności czy drastycznych oszczędności fiskalnych.
Pomysł amerykańskiego Funduszu Majątku Państwowego pojawił się jako potencjalny mechanizm, przez który rząd USA mógłby inwestować w nowe, pilne priorytety. W kontekście gospodarki przypominającej coraz bardziej "gospodarkę wojny handlowej", priorytety mogą ulec zmianie, a rząd może zmobilizować znaczące zasoby. Jeśli suweren uzna projekt za niezbędny - na przykład budowę tysiąca statków dla zapewnienia bezpieczeństwa morskiego - może go sfinansować poza tradycyjnymi emisjami obligacji skarbowych, wykorzystując federalne aktywa jako zabezpieczenie.
Globalne czynniki inflacyjne i strategie inwestycyjne
Presja inflacyjna nie ogranicza się do Stanów Zjednoczonych. Może również wynikać z własnej polityki przemysłowej Europy, dążącej do większego bezpieczeństwa łańcuchów dostaw, szczególnie w energetyce, obronności i technologiach. Dodatkowo, zmiana podejścia Chin, które rezygnują z nadprodukcji, czy to w odpowiedzi na stymulację popytu krajowego, czy w celu ograniczenia wzrostu zadłużenia poprzez redukcję nadmiarowej mocy produkcyjnej, również przyczynia się do globalnej presji inflacyjnej.
Nie każda inflacja jest jednak taka sama. Kluczowa jest relacja inflacji do płac. Jeśli inflacja koncentruje się w sektorach, w których Amerykanie są szczególnie narażeni finansowo, takich jak mieszkalnictwo, czynsze czy opieka zdrowotna, może być głęboko destabilizująca. Natomiast jeśli wzrost płac przewyższa inflację, zwłaszcza w sektorach z wysokim zadłużeniem, inflacja może poprawić sytuację finansową gospodarstw domowych i zmniejszyć ich zależność od kredytów.
Marcin Ciechoński, odpowiedzialny za rozwój Saxo Banku w Polsce, podkreśla, że "w obliczu strukturalnej inflacji inwestorzy powinni skupić się na aktywach, które mogą utrzymać swoją wartość, takich jak akcje spółek o wysokich dywidendach. inwestowanie w aktywa realne, takie jak nieruchomości, infrastruktura czy surowce, może zapewnić ochronę przed inflacją. obligacje indeksowane inflacją (TIPS) to kolejna opcja, ponieważ dostosowują wartość nominalną i płatności do poziomu inflacji. dywersyfikacja portfela w sektorach związanych z polityką przemysłową USA i Europy, takich jak obronność czy infrastruktura, również jest kluczowa. w ten sposób inwestorzy mogą zabezpieczyć swoje aktywa przed nieprzewidywalnymi skutkami inflacji i zmian globalnych".
W warunkach rosnącej inflacji eksperci zalecają koncentrację na inwestycjach zachowujących realną wartość. Akcje dywidendowe z wysoką stopą wypłaty, stabilnymi marżami zysku i zdolnością do przenoszenia kosztów na konsumentów mogą dobrze sprawdzać się w warunkach inflacyjnych. Takie spółki często występują w sektorach takich jak dobra konsumpcyjne podstawowe, usługi komunalne i opieka zdrowotna.
Spółki powiązane z aktywami realnymi, jak nieruchomości, infrastruktura oraz surowce, historycznie dobrze radziły sobie w okresach inflacyjnych. Niedawny wzrost cen złota może rozszerzyć się na inne metale o podwójnym zastosowaniu, takie jak platyna i srebro, a także na szersze rynki surowców przemysłowych.
Obligacje indeksowane inflacją będą bardziej opłacalne niż zwykłe obligacje, jeśli inflacja okaże się wyższa niż obecnie przewidywane poziomy. TIPS automatycznie dostosowują wartość nominalną i odsetki do poziomu inflacji, co pozwala zachować siłę nabywczą kapitału w długim okresie.