"Biznes filmowy jest martwy". Były szef Paramount Pictures nie widzi szans dla branży
Zdaniem Barry'ego Dillera, byłego szefa i dyrektora generalnego Paramount Pictures i 20th Century Fox, obecnie biznes filmowy jest martwy. Przedsiębiorca udzielił wywiadu amerykańskiej publicznej rozgłośni radiowej.
Winą za obecny stan obarcza nie tylko spadek zysków za sprzedaż biletów. Od kiedy pojawił się koronawirus, coraz większą popularnością cieszą się platformy streamingowe. I to one mają być odpowiedzialne za upadek tradycyjnego kina i filmu. - Biznesfilmowy w dotychczasowej formie jest martwy i nigdy nie powróci - powiedział.
Diller dodaje, że kiedyś premiery filmowe były poprzedzone okresem przygotowawczym. Teraz wiele premier odbywa się równocześnie w kinie i na platformie streamingowej. Przedsiębiorca wskazuje na koncerny WarnerMedia i Disney, które w ten sposób wprowadzały w ostatnim roku nowe filmy.
Natomiast w czasie, gdy kina musiały ograniczyć pracę z powodu lockdownu, część planowanych premier po prostu przeniosła się tylko do internetu.
Chaos w biurach podróży. Wszystko przez jedną decyzję rządu
- Serwisy streamingowe tworzą coś, co nazywają "filmami". (…) To nie są filmy. To dziwny proces algorytmiczny, produkujący rzeczy trwające 100 minut lub więcej - oceniał Diller.
W wywiadzie wspomniano o sukcesie Netflixa. W pierwszym kwartale 2020 r. firma zyskała 15,8 mln nowych subskrybentów. Od tego czasu tempo wzrostu co prawda spadło, ale Netflix zdradza, że rok zakończyli z liczbą ponad 200 mln klientów.
- Kiedyś pracowałem w branży filmowej, gdzie tworzyło się coś naprawdę ważnego i dlatego się o to dbało - dodał.