Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|

Koronawirus. Kupiłem lewe zaświadczenie o szczepieniu. Zapłaciłem bitcoinami

449
Podziel się:

W Polsce można zdobyć lekarskie zaświadczenie o negatywnym wyniku testu na koronawirusa. Przekonał się o tym norweski dziennikarz, który, jak twierdzi, potrzebował na to dwóch godzin i 150 zł. Ale internetowa oferta oszustów jest szersza. Mnie udało się zdobyć dokument potwierdzający, że już zostałem zaszczepiony przeciwko koronawirusowi.

Koronawirus. Kupiłem lewe zaświadczenie o szczepieniu. Zapłaciłem bitcoinami
Były testy. Teraz oszuści przerzucili się na fałszowanie zaświadczeń o szczepieniach. (Pexels, Martin Lopez)

Aby kupić lewe zaświadczenie, nie potrzeba wcale przenikać do darknetu. Wystarczy przeszukać popularne portale z ogłoszeniami. Ja znalazłem łącznie trzy oferty: w pierwszej sprzedawca oferował zaświadczenie lub test z wynikiem negatywnym, w drugim poinformowano o możliwości załatwienia szczepienia poza kolejnością. Z kolei trzecia oferta dotyczyła sprzedaży zaświadczenia o tym, że już zostaliśmy zaszczepieni. Wysłałem zapytania do wszystkich. Z trzeciego adresu dostałem automatyczną odpowiedź.

"Oferujemy Państwu negatywny lub pozytywny wynik testu na COVID-19, a także zaświadczenia o wykonaniu szczepień przeciw COVID-19. Koszt wykonania testu PCR to 150zł/osoba. Koszt wykonania kompletnego zaświadczenia o szczepieniu przeciw COVID-19 obejmujące obie dawki to 200zł/osoba" – czytam w wysłanej do mnie korespondencji.

Następnie poinstruowano mnie, że aby otrzymać zaświadczenie muszę przesłać swoje dane, które następnie zostaną umieszczone na dokumencie: imię i nazwisko, PESEL, daty i godziny szczepień obu dawek (z uwzględnieniem 21-dniowej przerwy pomiędzy dawkami), a także wskazać nazwę producenta szczepionki (Pfizer lub Moderna).

Zobacz także: Włodzimierz Cimoszewicz: po ujawnieniu kontraktów będziemy wiedzieć, kto popełnił błąd

Na potrzeby materiału stworzyłem alter ego. Stałem się Michałem G., rocznik '77, zaszczepionym lekiem od Pfizera, najpierw 16 stycznia, a następnie (wybiegając nieco w przyszłość) 5 marca tego roku. Po trzech godzinach od wysłania dostałem wiadomość zwrotną, że zaświadczenie jest już gotowe.

Przyszedł czas na rozliczenie. Sprzedający poprosił, abym dokonał transakcji przy pomocy bitcoinów na wskazany przez niego adres. Do przelania równowartości 200 zł użyłem jednego ze znanych kantorów, który umożliwia wymianę polskich złotych na kryptowaluty. Nazajutrz płatność została zaksięgowana, a na moją skrzynkę mailową trafił dokument. Fizyczny egzemplarz miał zostać wysłany tego samego dnia do paczkomatu. Do momentu publikacji artykułu jeszcze nie otrzymałem go.

Pierwsze wrażenie? Mam przed sobą bardzo profesjonalnie wyglądający dokument: jest pieczątka laboratorium, w którym się rzekomo szczepiliśmy, do tego pieczątka, nazwisko, podpis, a nawet numer telefonu lekarza, który wystawił zaświadczenie. Są też dane dwójki różnych diagnostów laboratoryjnych, którzy przeprowadzili zabieg, a także numery serii szczepionek. Co ciekawe, okazało się, że wspomniane laboratorium faktycznie istnieje.

- U nas nie ma takiej możliwości, aby zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. Jesteśmy placówką, która przeprowadza testy genetyczne. Natomiast odnośnie tego, że w internecie można kupić takie sfałszowane dokumenty, to my już wcześniej natrafialiśmy na ogłoszenia z podrabianymi wynikami badań, które rzekomo zostały wykonane właśnie u nas – słyszę od pracownicy placówki.

Okazało się też, że lekarz, którego dane są na dokumencie, faktycznie prowadzi praktykę. Jest kardiochirurgiem i przyjmuje pacjentów w Krakowie. O sprawie, jak przyznał, niestety słyszał.

- Co ja mam panu powiedzieć? Dotarło do mnie, że ktoś wykorzystuje moje dane w celu wydawania sfałszowanych dokumentów. Zgłosiłem sprawę na policję. Jest mi przykro, że coś takiego ma miejsce. Mam nadzieję, że ktoś, kto się tego dopuścił, zostanie zatrzymany – wyjaśniał medyk.

Pytanie, czemu ktoś dopuszcza się fałszerstwa, jest retoryczne. Chodzi o szybki i łatwy zarobek. Ciekawsze jest to, czemu ktoś chciałby zapłacić za taki lewy dokument? Może chodzić o chęć przedostania się do innego kraju. Wiele państw wymaga bowiem udokumentowania, że jesteśmy zdrowi. Teraz jest to możliwe np. na podstawie zaświadczenia, które lekarz wypisuje przy przeprowadzonym teście. Ale osoba, która np. musi szybko odbyć podróż służbową, a jednocześnie ma wątpliwości, czy na pewno jest zdrowa, może chcieć wybrać taką, co warte podkreślenia, nieodpowiedzialną drogę na skróty.

Oszustwo może jednak łatwo wyjść na jaw. Istnieje bowiem centralna baza wymazów pacjentów, czyli rejestrcovid.mz.gov.pl, które zbiera wszystkie dane o osobach, które miały styczność z COVID-19: kiedy chorowały, kiedy przeprowadziły test, czy były szczepione. Wgląd do tej mają lekarze, sanepid i policja. W przypadku mundurowych problem polega na tym, że – jak przekazano nam na infolinii Krajowego Rejestru Pacjentów – muszą oni wystąpić mailowo o nadanie uprawnień o wgląd do bazy. Oznacza to też, że przedstawiciele innych służb, np. wykonujących czynności na lotnisku nie będą mogli zweryfikować, czy pacjent, który wyciąga zaświadczenie, faktycznie jest zdrowy lub zaszczepiony.

Tym, co powinno jednak wzbudzić wątpliwość może być np. miejsce wykonania szczepienia. Listę takich miejsc precyzuje rozporządzenie. Znajdują się na niej szpitale węzłowe lub przychodnie. Nie zaszczepimy się w pierwszym lepszym laboratorium, którego główną działalnością są np. testy DNA.

Kolejna rzecz to data szczepienia. Rejestracja ruszyła 15 styczna. Nie mogłem więc już następnego dnia otrzymać leku. Nie kwalifikowałem się do grupy. Wykluczał mnie z tego mój, skądinąd, zmyślony wiek. Do tego wystarczy choć trochę śledzić wydarzenia na świecie, aby wiedzieć, że są problemy z dostawami leku od koncernów farmaceutycznych.

I wreszcie, wystawienie zaświadczenia, które zawiera nieprawdę, jest fałszowaniem dokumentacji medycznej. To poważne przestępstwo ścigane na podstawie Kodeksu karnego, za które grozi grzywna lub kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Jeśli sprawca dopuścił się tego czynu, aby się wzbogacić, kara rośnie nawet do 8 lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(449)
mag13
2 lata temu
Potrzebuję zaświadcznie ,ktoś coś?
Malgo
2 lata temu
Ze zapytam: Gdzie pan dostał? :) A najzupełniej poważnie popieram pomysł sfałszowanych zaświadczeń w stu procentach. Z moralnego punktu widzenia sprzedaż zaświadczeń jest co najwyżej drobnym "przestępstwem ekonomicznym" i nie ma odniesienia do "przestępstwa przeciwko ludzkości", do jakiego osobiście klasyfikuje przymus ciężko wątpliwych szczepionek genetycznych wraz z towarzysząca nagonką polityczną i łamaniem praw człowieka. Z punktu ekonomii, gdzie popyt, tam i podaż. A pytanie, jakie moim zdaniem powinno nurtować szanującego się i krytycznie myślącego dziennikarza, jest jaki prawdziwy motyw mają tysiące uczciwych obywateli demokratycznego kraju, wydających 200 ze swoich ciężko zarobionych złotych za świstek takiego oto papieru? Pozdrawiam, Małgorzata
kamis
2 lata temu
jak najbardziej popieram takie działania, te szczepionki budzą wiele wątpliwości i sam w mojej okolicy znam kilka osób które po nich umierały, no i przed niczym one nie chronią ludzie zaszczepieni chorują tak samo jak niezaszczepieni. Jeśliby była taka możliwość chętnie bym sobie załatwił fałszywe zaświadczenie o szczepieniu, ale niestety nie mam gdzie:(, w trosce o swoje życie i zdrowie jest to jak najbardziej moralnie usprawiedliwione i nie ma w tym nic złego. Złem natomiast jest wszczykiwanie ludziom syfu, który znajduje sie w tych szczepionkach i przymuszanie do szczepień. Zaczynają traktować jak nas niewolników, jeśli społeczeństwo sie nie obudzi to będzie tylko gorzej
Kocipan
2 lata temu
Polacy robili lewe dokumenty i za Hitlera czy Stalina to niby nie potrafią zaświadczenia jednego zrobić?Nawet mi się to podoba jest widać popyt na taki papier,ale niema w tym nic dziwnego chcą szczepić ludzi nie przebadaną i nie przetestowaną szczepionkę i jeszcze mówią nam wprost że jeżeli coś ci się stanie od tej szczepionki czy twoim przyszłym dzieciom to oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.Ja tam nie mam zamiaru kupić jednak szczepić się tym syfem też nie będę.
analityk
2 lata temu
pic na wodę. Jak ktoś ma znajomości to się fikcyjnie zaszczepi i nieziemski tego nie zweryfikuje, a ludzi jak widać mają go już dość. wiec musza sobie jakoś radzić, i takie coś chwalę.
...
Następna strona