"Kraje NATO muszą zwiększyć swoją odporność". Jak to robić? Ważny głos z wewnątrz sojuszu
- Potrzebujemy bardziej samowystarczalnych systemów: energetycznych, żywnościowych, wodnych, komunikacyjnych i przemysłowych - mówi w rozmowie z money.pl prof. Fiona Murray, wiceprezes funduszu innowacji NATO (NIF).
Michał Wąsowski, money.pl: Słowo "innowacje" od lat odmienia się w każdy możliwy sposób, ale dopiero od niedawna - wybuchu wojny w Ukrainie - stały się one również kluczowe dla bezpieczeństwa w dyskursie publicznym. Co powinno robić dzisiaj nowoczesne państwo, by móc o nim powiedzieć, że jest bezpieczne?
Fiona Murray, wiceprezes funduszu innowacji NATO (NIF): Innowacja jest niezwykle istotna w co najmniej trzech obszarach. Po pierwsze - zdolności obronne. Musimy je rozwijać tak, by były jak najbardziej zaawansowane, innowacyjne i jednocześnie - przystępne cenowo. Przykładem mogą być drony - zamiast inwestować w bardzo duże i drogie systemy, można zyskać masę operacyjną poprzez mniejsze, tańsze rozwiązania.
Po drugie, potrzebujemy innowacji w bezpieczeństwie, od telekomunikacji po cyberbezpieczeństwo we wszystkich systemach przemysłowych. I trzecia, kluczowa rzecz - odporność. Potrzebujemy innowacji, by budować odporną gospodarkę w łańcuchach dostaw, bazie przemysłowej i tak dalej.
Jak definiuje pani odporność?
Często myślę o odporności w kontekście kluczowej infrastruktury i usług. To odporne systemy energetyczne - niezależne od przeciwników, modułowe, zdolne do szybkiej naprawy po uszkodzeniu. Dotyczy to także systemów żywnościowych, wodnych czy ochrony zdrowia - np. szybkiej reakcji na pandemię. Odporna baza przemysłowa musi być samowystarczalna, zdolna do produkcji technologii potrzebnych zarówno w codziennym życiu, jak i w obronności. Innowacje są więc kluczowe dla obrony, bezpieczeństwa i odporności.
Co więcej, innowacje tworzą miejsca pracy. Jeśli powstają znakomite firmy, kupujemy od nich, one zatrudniają ludzi, a to sprawia, że kraj staje się zamożniejszy i bezpieczniejszy. To wzajemnie się napędza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.
Zostańmy jeszcze chwilę przy odporności. Czy kraje NATO są dziś odporne? Świat to dzisiaj globalna sieć, w której poruszenie jednej nitki trzęsie całą resztą.
Kraje NATO muszą zwiększyć swoją odporność. Wojna w Ukrainie i rosnące napięcia między USA i Chinami pokazały, jak bardzo jesteśmy współzależni. Mamy silnie powiązane łańcuchy dostaw, systemy energetyczne i komunikacyjne.
Im większa współzależność, tym niższa odporność. W czasach pokoju globalizacja i przewaga komparatywna miały sens. Dziś musimy bardziej stawiać na odporność niż efektywność. Potrzebujemy bardziej samowystarczalnych systemów: energetycznych, żywnościowych, wodnych, komunikacyjnych i przemysłowych.
Widzieliśmy to na przykładzie amerykańskiej firmy Skydio, producenta dronów ważnych z punktu widzenia obrony. Nagle nie miała dostępu do kluczowych komponentów, bo Chiny wprowadziły zakaz eksportu. Dlatego musimy przejść od globalnej sieci do bardziej regionalnych, modułowych struktur.
Czyli potrzebujemy bardziej modułowych rozwiązań w bezpieczeństwie Europy?
Tak. Nie chodzi o to, żeby każdy kraj działał samodzielnie, ale o koalicje. Lubię określenie "wspólne ogrody" - w odróżnieniu od "małego podwórka z wysokim płotem", o którym mówią Amerykanie. W Europie powinniśmy mieć właśnie takie wspólne ogrody, razem pracować nad innowacjami i rozwiązaniami.
Które sektory są dziś kluczowe, jeśli chodzi o budowanie odporności w perspektywie najbliższych pięciu lat?
Wybrałabym trzy. Po pierwsze - energia. Mamy ogromne uzależnienie od Wschodu, a Polska to dobry przykład kraju, w którym to widać. Trzeba inwestować w uniezależnienie i alternatywne źródła jak energia z fuzji jądrowej (długoterminowo), zaawansowane magazynowanie energii, energia geotermalna. Po drugie - komunikacja, w tym łączność satelitarna. Musimy zadbać o odporność wszystkich poziomów komunikacji - od sieci komórkowych po satelity - i zacząć myśleć o odporności w przestrzeni kosmicznej jako wspólnym europejskim zadaniu. Po trzecie - szeroko pojęta baza przemysłowa. Musimy produkować to, co jest dla nas kluczowe, szczególnie w kontekście obronności.
W tym kontekście wróćmy do innowacji. NATO Innovation Fund działa jak fundusz VC. Jakie firmy i rozwiązania są interesujące z perspektywy budowania odporności?
Inwestując, zwracamy uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, czy firma skupia się na obronności, bezpieczeństwie i odporności. Sprawdzamy, czy proponowane rozwiązanie rzeczywiście rozwiązuje problem, czy jest przełomem, a nie tylko usprawnieniem. Interesuje nas głównie deep tech.
Czyli raczej nie kolejne aplikacje?
Raczej nie. Szukamy technologii z potencjałem na rewolucję przy dzisiejszych wyzwaniach, ale przyszłościowych pod kątem możliwości. Oceniając zespoły, zwracamy uwagę na doświadczenie i zrozumienie problemu oraz potencjał do realizacji. Czasem to zespoły akademickie, czasem ludzie z dużych firm, ale ważne, by mieli głęboką relację z problemem, który próbują rozwiązać.
Czy inwestycje NATO wiążą się z tajnością lub ograniczeniami dla założycieli?
Zdecydowana większość zespołów, w które inwestujemy, z dumą ogłasza współpracę z NATO Innovation Fund. Traktujemy to jako znak jakości - dowód, że firma buduje technologię ważną dla Sojuszu. Oprócz bezpośrednich inwestycji wspieramy też fundusze inwestycyjne w Europie - mamy wtedy większy wgląd i możliwość działania. Ale chronimy to, co ważne. Uczulamy firmy na zagrożenia, np. wrogie przejęcia czy kapitał. To nie są rzeczy, o których przedsiębiorcy myślą codziennie, ale staramy się zwiększyć ich świadomość, nie popadając w paranoję.
Tworzenie innowacji to jedno, ale trzeba też je pozyskiwać i wdrażać. Tutaj mamy sporo do zrobienia?
Faktycznie, sama inwestycja nie wystarczy - państwa muszą kupować te rozwiązania. Systemy zakupowe muszą być usprawnione. Inaczej wszystkie innowacje na nic się nie zdadzą. Wojna w Ukrainie pokazała nie tylko siłę innowacji, ale też to, jak ważna jest szybka reakcja i gotowość do zakupów. W kontekście NATO potrzebujemy, by ministerstwa obrony - czy to w Warszawie, Berlinie, Londynie - były gotowe do współpracy ze startupami. Tu przeszkodą bywają unijne regulacje, które mogą być bardzo powolne i biurokratyczne - choć często to tylko wytyczne, a nie twarde prawo.
Musimy wykorzystać obecny kryzys do przeforsowania zmian. Połączenie inwestycji i realnych zamówień - to dziś jest najważniejsze.
By to osiągnąć, trzeba przyspieszyć i zwiększyć wydatki. Polska będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność w 2026 r., ale inne kraje nie podnoszą kwot tak szybko.
Większość krajów zapowiedziała wzrost wydatków. Pytanie brzmi: na co i u kogo te środki będą wydawane? To nie mogą być tylko inwestycje w więcej ludzi czy stare technologie. Potrzebujemy realnego zaangażowania w nowe rozwiązania, i to szybko. Wtedy przedsiębiorcy i inwestorzy zobaczą szansę i uruchomi się cały łańcuch: testy, ocena, zakupy, skalowanie i wpływ.
Na koniec więc muszę zapytać: czy jest pani optymistką, jeśli chodzi o przyszłość Europy i Sojuszu?
Tak, jestem optymistką. Sojusz opiera się na ludziach - to relacje międzyludzkie budują jego siłę. A relacja transatlantycka, na poziomie przedsiębiorców, innowatorów i inwestorów, jest bardzo silna.
W Europie, na wydarzeniach jak to w Warszawie, spotykam przedsiębiorców z takim samym zaangażowaniem jak ci z MIT czy Bostonu. Ich poczucie misji i odpowiedzialności daje ogromną nadzieję. Obrona i bezpieczeństwo stają się integralną częścią wizji przyszłości - obok troski o klimat. To daje wielką nadzieję.
Rozmawiał Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji money.pl