W ubiegły piątek Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) przejął Getin Noble Bank (GNB), by nie dopuścić do upadłości banku, którego współczynniki kapitałowe dosłownie szorowały pod dnie. Po weekendzie "zdrową" część biznesu przeniesiono do nowo utworzonego Banku BFG, który docelowo będzie się nazywał VeloBank.
- Potwierdziło się to, czego rynek się spodziewał. Z punktu widzenia klientów nie zmienia się absolutnie nic. Depozyty są bezpieczne, kredyty trzeba spłacać – mówi money.pl Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosztowna restrukturyzacja Getinu
Rynek mógł jednak zakładać, że koszt tej przymusowej restrukturyzacji będzie mniejszy niż 10,34 mld zł. Na koniec pierwszego kwartału tego roku GNB raportował 0,5 mld zł kapitałów na plusie. Tymczasem - według szacunków Deloitte - kapitały Getin Noble Banku wynosiły w końcu marca 3,6 mld zł na minusie. Różnica w dużej mierze wynika z niedoszacowania rezerw na pokrycie kosztów w przypadku przegranych spraw frankowych.
Skoro BFG wydał kilka miliardów złotych na ratowanie GNB, to rodzi się pytanie, czy teraz będzie chciał uzupełnić lukę i ponieść składki bankom?
Pozbyliśmy się 6,7 mld zł z Funduszu BFG (resztę dorzuciły banki komercyjne - przyp. red.), ale zaoszczędziliśmy 35 mld zł, które byśmy wypłacali w przypadku upadłości GNB. W tej chwili trudno powiedzieć, czy to przełoży się na wzrost składek. Decyzję podejmie Rada Funduszu - Piotr Tomaszewski, prezes BFG, w trakcie konferencji dotyczącej przejęcia GNB.
Koszty przymusowej restrukturyzacji są jednym z czynników, który wpływa na wysokość przyszłych składek płaconych przez banki. Drugim czynnikiem jest docelowy poziom funduszy BFG.
- Zgodnie z przepisami uchwalonymi w tym roku Rada BFG może obniżyć krajowy docelowy poziom funduszu gwarancji depozytów, który i tak jest istotnie wyższy niż unijne minimum. Trudno jednak w tym momencie powiedzieć, czy tak się stanie i co będzie ze składkami w kolejnych latach - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego.
Banki uginają się pod ciężarem kosztów
Składki na BFG to nie jedyny wydatek. Ten rok pod względem kosztów jest rekordowy. W latach 2015-22 obciążenia sektora wyniosły 81,6 mld zł, z czego 32,5 mld zł w tym roku. Najmocniej bankom ciążą ustawowe wakacje kredytowe, obowiązujące w tym i kolejnym roku. Dla sektora koszt jednorazowy tego rozwiązania to 18,3 mld zł.
Kulą u nogi części banków są też frankowicze, którzy pozywają swoich kredytodawców i wygrywają z nimi sądach. Przypomnijmy, że rezerwy frankowe banków na pokrycie ewentualnych kosztów w przypadku przegranych batalii sądowych na koniec marca wynosiły ponad 26 mld zł. Biorąc pod uwagę, jak kształtuje się linia orzecznicza, to kwota wydaje się kroplą w morzu. Najwięcej kredytów frankowych w portfelach mają takie banki, jak PKO BP, Millennium, Santander, Getin, mBank i BNP Paribas.
Bankom topnieją kapitały
Dużym zmartwieniem sektora są topniejące kapitały, co ogranicza działalność. Między kwietniem 2021 r. a tym samym miesiącem 2022 r. fundusze własne sektora bankowego spadły z 228 do 191 mld zł. Na koniec lipca 2022 r. dziewięć banków komercyjnych wykazało łączną stratę w wysokości 2,3 mld zł. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) na koniec czerwca tylko jeden bank komercyjny nie spełniał minimalnych wymogów regulacyjnych.
Na pytanie, czy BFG widzi ryzyko objęcia przymusową restrukturyzacją inne banki komercyjne, które padło podczas konferencji, prezes Funduszu odpowiedział:
Nie komentujemy sytuacji rynkowej.
Zapytaliśmy więc analityków, które banki magą mieć problemy kapitałowe.
- W lipcu tego roku bank Millennium zakomunikował, że ze względu na koszt wakacji kredytowych najprawdopodobniej nie będzie w stanie spełniać wszystkich wymogów kapitałowych KNF. Sytuacja wyklaruje się po trzecim kwartale - wskazuje Powierża.
mBank poinformował natomiast ponad tydzień temu o nowych rezerwach frankowych. - Na razie bank spełnia wszystkie wymogi, ale duża część dotychczasowej nadwyżki kapitałowej została przeznaczona na te rezerwy. Zatem można powiedzieć, że są dwa banki, które idą śladem Getinu. Pierwszy przekracza czerwoną linie, czyli poziom minimalnych wymogów KNF, a drugi zbliża się do niej wielkimi krokami – mówi analityk DM Banku Handlowego.
Z taką opinią zgadza się Łukasz Jańczak. Analityk podkreśla jednocześnie, że oba banki cały czas mają przyzwoitą rentowność podstawowego biznesu. - Z punktu widzenia ich klientów sytuacja jest bezpieczna - dodaje analityk.
Trzeba też pamiętać, że oba banki są w nieporównywalnie lepszej sytuacji niż GNB. Zwróciliśmy się do nich z prośbą o komentarz.
"Współczynniki kapitałowe grupy mBanku utrzymują się powyżej minimów wymaganych przez KNF. Dotychczasowa znaczna nadwyżka kapitałowa uległa wprawdzie zmniejszeniu w konsekwencji utworzenia w III kw. 2022 roku dużych rezerw na ryzyko prawne kredytów walutowych, nadal jednak posiadamy przestrzeń, aby działać w niezakłócony sposób i realizować naszą strategię. Dodatkowo w celu wzmocnienia naszej bazy kapitałowej rada nadzorcza banku podjęła już uchwałę o niewypłacaniu zysku z 2023 r. Zgodnie z bieżącymi projekcjami, współczynniki kapitałowe w nadchodzących kwartałach również będą kształtować się powyżej minimalnych wymogów KNF" - uspokaja mBank.
Stanowisko przekazał nam również drugi bank.
"W związku z kosztami wynikającymi z ustawy wprowadzającej tzw. wakacje kredytowe zarząd banku podjął decyzję o uruchomieniu planu naprawy, zawiadamiając o tym KNF oraz BFG. Zarząd banku zamierza doprowadzić do podwyższenia współczynników kapitałowych do satysfakcjonującego poziomu powyżej minimalnych wymogów poprzez połączenie dalszej poprawy dochodowości operacyjnej i inicjatyw mających na celu optymalizację kapitałową, takich jak zarządzanie aktywami ważonymi ryzykiem (włączając transakcje sekurytyzacyjne)" - informuje Millennium.
Dalej w przesłanej nam wiadomości bank podkreśla, że działa na podstawie efektywnego modelu biznesowego. Zaznacza, że co kwartał osiąga zyski z prowadzonej działalności, pozyskuje nowych klientów, utrzymuje pod kontrolą koszty operacyjne i stale rozwija katalog produktów oraz usług.
Trzy czynniki, pod których presją jest sektor bankowy
Sytuacja kapitałowa niektórych banków jest trudna już dziś, a może być jeszcze trudniejsza. W przyszłości kapitały sektora mogą być pod presją trzech czynników.
- Najważniejszym czynnikiem jest recesja, która może spowodować, że kredyty będą się gorzej spłacać. Dalej mamy spadającą wycenę obligacji skarbowych - to negatywnie przekłada się na kapitały banków. Po trzecie mocny kurs franka szwajcarskiego w stosunku do złotego może zachęcać kredytobiorców do pójścia do sądu, w związku z czym koszty ryzyka prawnego mogą dalej rosnąć. Innymi słowy, sektor ma coraz mniejszy bufor kapitałowy, który pozwalałby mu przyjmować na siebie szoki gospodarcze - analizuje Powierża.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl