Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|

Lockdown w Polsce. "ZUS doradził mi, że mogę sprzedać biznes". Karczma w Istebnej ruszyła dwa miesiące przed pandemią

316
Podziel się:

Bernadeta i Piotr Cieślarowie wrócili po blisko 20 latach z Anglii do Polski, żeby zrealizować swoje marzenie. Chcieli wybudować karczmę i pensjonat w rodzinnych beskidzkich stronach. Dwa miesiące po otwarciu zamiast gości pojawił się COVID-19. W ramach akcji #moneypomaga opisujemy historię ich biznesu.

Lockdown w Polsce. "ZUS doradził mi, że mogę sprzedać biznes". Karczma w Istebnej ruszyła dwa miesiące przed pandemią
(Materiały prasowe)

To jest artykuł w ramach 2. edycji akcji #moneypomaga. Prowadzisz biznes turystyczny? Zgłoś swoją firmę i wypromuj ją na łamach money.pl. Szczegóły akcji znajdziesz tutaj.

Karczma Olza w Istebnej jest położona niedaleko miejsca, w którym łączą się trzy szlaki turystyczne prowadzące z Czech, Polski i Słowacji. To tzw. trójstyk. Państwo Cieślarowie w jej budowę włożyli dużo serca. Można to zauważyć od razu, kiedy tylko urokliwy budynek, zbudowany z bali świerków w stylu góralskim, wyłoni się zza wzniesienia. W okolicy jest wszystko, za co turyści kochają polskie góry. 

- Karczma Olza to zwieńczenie marzeń moich i mojego męża Piotra, miejsce tworzone z wielkim sentymentem - mówi Bernadeta Cieślar. - To właśnie tutaj lata temu wypasaliśmy krowy z dziadkiem, piekliśmy świeżo wykopane ziemniaki w ognisku i zbieraliśmy grzyby. Pamiętam ten smak "pieczoków", uczucie szczęścia i spokoju. Teraz jesteśmy w tym samym miejscu i chcemy realizować tu nasze marzenie – wspomina.

Zobacz także: Test na przeciwciała z dyskontu. Jak to działa? Nasz dziennikarz sprawdził to na własnej skórze

Bernadeta Cieślar wyjechała do Anglii prawie 20 lat temu. Jako świeżo upieczona absolwentka studiów ekonomicznych wybrała się na wakacje, żeby podszkolić język. Została tam 18 lat. W międzyczasie przyjechał do niej wtedy jeszcze narzeczony Piotr i zaczęli długi angielski etap swojego życia.

Bernadeta robiła karierę w korporacji, a jej mąż założył firmę budowlaną. Pojawiły się dzieci. Mimo tego, że przez kilkanaście lat ich domem był Londyn, nie przestali tęsknić za rodzinnymi stronami. W Anglii powstał pomysł karczmy w rodzinnych stronach.

Wieści z odległych Chin nie zakłóciły otwarcia 

Budowę zaczęli od razu po powrocie do Polski w 2018 roku. Koszt prac został w większości pokryty z oszczędności państw Cieślarów. Karczma Olza przyjęła pierwszych gości w styczniu 2020 roku.

Na turystów czekały dwie sale restauracyjne oraz 40 miejsc noclegowych w standardzie hotelowym. Przygotowania samego startu lokalu pochłonęły ponad pół miliona złotych.

- Na koniec 2020 roku mieliśmy wychodzić już na zero - wspomina swoje wyliczenia Bernadeta Cieślar. 

 - Pierwsze wieści o COVID-19 dotarły do nas w styczniu, było to w odległych Chinach i myśleliśmy, że egzotyczny wirus nigdy nie przyjdzie do Europy. W końcu inne wirusy SARS i MERS nie były epidemiami na taką skalę - opowiada. Burzą w zagranicznych mediach się nie przejęła.

Przez pierwsze dwa miesiące działalności obiekt świetnie funkcjonował. Jest położony w bliskim sąsiedztwie popularnych stoków narciarskich Złoty Groń, Zagroń Istebna oraz Nartus. To bardzo popularne wśród turystów okolice. Przyszedł marzec, tradycyjnie wyciszenie w branży turystycznej. Dlatego też pierwsze informacje o zakażeniach w Polsce nie brzmiały jeszcze na tyle groźnie. 

– Nie martwiliśmy się za bardzo tymi wiadomościami, nikt chyba nie wiedział, że sytuacja tak się potoczy. Żyliśmy jeszcze otwarciem i snuliśmy plany na przyszłość. Planowaliśmy Święta Wielkanocne i układaliśmy strategię marketingową – mówi Bernadeta Cieślar. 

Niestety epidemia pokrzyżowała wszystkim plany: i te wielkanocne, i te bożonarodzeniowe. W dniu wejścia w życie lockdownu w karczmie miała odbyć się impreza. Państwo Cieślarowie zostali z odwołanym wydarzeniem i mnóstwem jedzenia. Część został rozdana, część zamrożona, ale niektóre rzeczy państwo Cieślarowie musieli po prostu wyrzucić.

Lokal był w pełni otwarty jedynie nieco ponad 70 dni. Od tego czasu był zamknięty lub działał w reżimie epidemicznym, czyli nie było możliwe pełne zapełnienie bazy noclegowej i restauracyjnej. Od marca rodzina Cieślarów, jak inni przedsiębiorcy w kraju, śledzi kolejne rządowe konferencje, z których dowiaduje się o kolejnych planach zaostrzania lub luzowania obostrzeń. 

- Działaniom rządu czasami brakuje konsekwencji i kontaktu z rzeczywistością. Po letnim odmrożeniu gospodarki biznes znowu ruszył i zaczął na siebie zarabiać. Niestety jesienny lockdown znowu przyszedł nagle - opowiada właścicielka pensjonatu

Pierwszy lockdown był dużym obciążeniem dla najmłodszych członków rodziny Cieślarów.

- Dzieci (4 i 7 lat) szczególnie dotkliwie odczuły pierwsze zamknięcie wiosną 2020, kiedy restrykcje w poruszaniu się były najcięższe – mówi właścicielka Karczmy Olza. Rodzice starali się zapewnić pociechom w tych trudnych warunkach substytut normalności.

W okolicy nie brakuje miejsca do bezpiecznych spacerów. Dzieci wolny czas spędzają na rodzinnych spacerach, wspólnych wyjściach na narty biegowe czy na odwiedzinach mieszkającej w okolicy rodziny. 

Pierwsza tarcza nie dla Karczmy Olza 

Właściciele Karczmy Olza są w bardzo trudnej sytuacji też z tego powodu, że rozpoczęli działalność w 2020 roku i nie są wstanie wykazać strat w stosunku do ubiegłego roku, co było konieczne w przypadku uzyskania całości środków w ramach pierwszej tarczy antykryzysowej.

- Jesteśmy nowym biznesem i nie objęła nas tarcza PFR 2.0. Inne tarcze nie są w stanie pokryć miesięcznych kosztów bieżących. Aby utrzymać biznes i pracowników, zaciągnęliśmy kredyt – opowiada właścicielka Karczmy Olza.

Styczeń i luty po odmrożeniu branży turystycznej dał państwu Cieślarom chwilę oddechu. To jednak za mało, żeby spokojnie myśleć o przyszłości. Ale nawet pandemia nie jest w stanie pozbawić Cieślarów marzeń. Pomysł własnego biznesu w rodzinnych stronach wciąż uważają za dobry krok.

- Staramy się nie myśleć w kategoriach dobra czy zła decyzja. W momencie, kiedy ją podejmowaliśmy, była ona zdecydowanie dobra. Z perspektywy czasu na pewno byśmy się nie spieszyli z otwarciem obiektu. Oczywiście są dni kiedy siadam i myślę co dalej, zbliża się koniec miesiąca, rachunki, wynagrodzenia - opowiada Bernadeta.

Cała rodzina wypatruje pierwszych zwiastunów popandemicznej wiosny. Lato i kolejne zaszczepione grupy to na pewno coś, na co czekają wszyscy w Polsce. Ale spadek zachorowań to jedno. Niestety państwowe tarcze nie są w stanie w pełni pokryć strat związanych z obostrzeniami w roku 2020 i 2021. 

Choć bywa trudno, to trzeba zachować optymizm 

- Sporo czasu spędzam na pisaniu maili w sprawie tarcz, telefonach do ZUS-u czy urzędów pracy. Nie ma spójnej informacji w sprawie korzystania z dofinansowania z WUP i PUP. Jedna z urzędniczek w ZUS-ie doradziła mi, że mogę sprzedać biznes, skoro nie mam na płacenie składek. Rozpłakałam się, przecież nie można sprzedać swoich marzeń – opowiada Bernadeta Cieślar.

Kwota dopłaty w wysokości 5000 złotych nie jest w stanie pokryć nawet kosztu prądu, który wynosi około 6000 złotych. W karczmie docelowo miało być zatrudnionych 14 pracowników. W tej chwili obsługa lokalu liczy 6 osób. Na razie w utrzymaniu biznesu pomaga zaciągnięty kredyt. 

Państwo Cieślarowie aktywnie uczestniczą w spotkaniach przedsiębiorców z okolicy, którzy szukają rozwiązań mogących pomóc im w tym trudnym czasie. Mimo wszystko małżeństwo prowadzące Karczmę Olza wciąż stara się patrzeć z optymizmem w przyszłość, choć czasami bywa naprawdę trudno nie tracić nadziei na to, że już niedługo obostrzenia będą przeszłością. 

 - W takich chwilach Piotr życiowy optymista mówi: głowa do góry, będzie dobrze. Pamiętasz w Londynie, jak szukałaś pierwszej pracy? A w języku angielskim potrafiłaś tylko powiedzieć: I’m looking for a job – podsumowuje Bernadeta Cieślar.

Małżeństwo nie ma zamiaru porzucić marzenia, a co najwyżej trochę je odroczyć. Ta trudna sytuacja to również pokaz siły rodziny Cieślarów. Istebna jest ich domem, dlatego pomocy oraz dobrego słowa tu nie brakuje. 

- Duże wsparcie mamy w naszej rodzinie. Jesteśmy otoczeni bliskimi, rodzice, siostra i brat z rodzinami mieszkają w pobliżu. Jest też krąg wujków i ciotek, na których możemy liczyć - dodaje właścicielka pensjonatu. 

Ofertę opisanego obiektu znajdziesz na portalu Nocowanie.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(316)
WYRÓŻNIONE
Przedsiębiorc...
4 lata temu
Żeby po 18 latach wracać do Polski, i tu inwestować odłożoną w trudach kasę, zakładając działalność gospodarczą, to trzeba mieć nieźle zryty beret. W Polsce żeby dobrze żyć z działalności, trzeba być przebiegłym jak lis, i sztamę trzymać z urzędnikami i innymi sępami których należy systematycznie wynagradzać i wódke z nimi pić.
Patryk
4 lata temu
Byłem z żoną i dziećmi w styczniu 2020 u Pani Beni i Pana Piotra zaraz po otwarciu...świetni ludzie z wrodzoną, niewymuszoną otwartością i gościnnością. Mimo początku ich działalności w tej branży dało się wyczuć profesjonalizm, dbałość o najmniejsze detale i przede wszystkim nastawienie na to by gościom pobyt u nich minął przyjemnie. Trzymam kciuki za to by mogli jak najszybciej wrócić do normalnego działania i przyjmowania kolejnych zadowolonych gości bo stworzyli hotel który ma swój urok i klimat, a swoimi osobami dopełniają całości. Pozdrawiam
Hmm
4 lata temu
Zwalniać pracowników i zamykać interesy. Kto ma jeszcze kupca sprzedawać. Ida czasy wielkiego zabierania pieniędzy przedsiębiorcom. Państwo rozdało ogromne ilości pieniędzy i teraz z jeszcze większym zapałem będzie je odbierało. A jak wiemy urząd Skarbowy i ZUS to zło samo w sobie. Dzieci szatana - więc nie ma na nich mocnych, bo na Kościół w tych sprawach to nie ma co liczyć. Póki Kościół bierze pieniądze z budżetu, to za tych wykorzystywanych przez te instutucje na pewno się nie pomodli.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (316)
Lech
4 lata temu
Pewnie znowu jakiś Obajtek bez majtek ma ochotę przejąć biznes i jeszcze order dostać..
TTT
4 lata temu
Polityka w tym patologicznym chorym kraju to cuchnący ściek w którym babrzą się nikczemni leniwi osobnicy w tzw białych kołnierzykach będący w amoku władzy . Ludzie pazerni i nieprawdopodobnie zachłanni na władzę i ogromne pieniądze . Którym władza i luksusy w jakich żyją, jak przysłowiowy narkotyk odebrały całkowicie rozum . W tym tzw. nikczemnym środowisku politycznym takie wyższe ludzkie wartości jak honor, wstyd ,ambicja i patriotyzm, troska o kraj i Naród, to towar nad wyraz deficytowy. Dlatego zawsze trzymam się od tych osób i tego obrzydliwego, podłego środowiska jak najdalej .
TTT
4 lata temu
Większość założycieli firm powstających od zera zmagała się i zmaga z wielkimi i dużymi przeciwnościami, których wspólnym mianownikiem są wrogo nastawieni urzędnicy.
Spirtus Royal
4 lata temu
Już górale z grenlandii zacieraja rece
paranija
4 lata temu
a co niby z mojej munimalnej mam im dopłacać. mnie nie stać nie mam. ich nie stać też nie muszą trzymać na siłę i żebrać na money
...
Następna strona