Ministerstwo chwali się rekordową subwencją. Oto co przemilcza
Ministerstwo Edukacji i Nauki chwali się "rekordową subwencją". Jak jednak wskazuje ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego Michał Brzeziński, tak naprawdę w relacji do PKB żadnych wzrostów nie widać. Jest wręcz przeciwnie, przez co m.in. za zmianami rynkowymi nie nadążają płace nauczycieli.
Ministerstwo Edukacji i Nauki poinformowało na Twitterze, że subwencja oświatowa w 2023 r. wynosi "rekordowe 64,4 mld zł". Oprócz tego pochwaliło się statystykami, że to o 11,1 mld więcej niż w 2022 r. oraz "więcej niż łączny wzrost subwencji oświatowej w latach 2008-2015". Od 2016 r. subwencja oświatowa wzrosła z kolei o 60 proc.
Ministerstwo edukacji chwali się nominalnym wzrostem wydatków przy wysokiej inflacji
Tymczasem wzrost o 60 proc. od 2016 r. to mniej więcej tyle, by zrównoważyć spadek wartości pieniądza w tym czasie, który powoduje inflacja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edukacja potrzebuje inwestycji i dialogu. "Edtech w Polsce. Trendbook 2023"
Gdy ceny rosną, pieniądze tracą na wartości. Przykładowo, jak wyliczył Paweł Majtkowski z eToro, by 500+ miało taką samą siłę nabywczą jak w dniu startu programu 1 kwietnia 2016 r., dzisiaj trzeba by wypłacać rodzicom dzieci o 60 proc. więcej, czyli 800+.
W takim środowisku o nominalny wzrost wydatków nie jest trudno. Doświadczamy tego wszyscy na codziennych zakupach, gdy na tę samą listę zakupów musimy wydawać coraz więcej pieniędzy.
W relacji do PKB wydatki na edukację spadają. "I za to wasze dzieci zapłacą w przyszłości"
Jeśli spojrzymy na bardziej miarodajny wskaźnik, czyli wydatki na edukację jako proc. naszego PKB, to w 2016 r. odnotowaliśmy skokowy spadek z 5,3 do 5 proc. PKB. W 2021 r. odnotowano z kolei jeszcze mniej, bo 4,9 proc. PKB wydatków na edukację.
Częściowo można by tłumaczyć ten trend spadkiem liczby uczących się dzieci. Jak podkreśla jednak Brzeziński, "faktem jest, że PiS mógł inwestować w jakość edukacji, w to, aby płace nauczycieli nie spadały względem rynku itd., ale wybrał oszczędności i finansowanie innych wydatków". "I za to wasze dzieci zapłacą w przyszłości" – zauważa na Twitterze ekspert.