Nie koniec zmian w rządzie. Tu Tusk może napotkać na opór
Po rekonstrukcji szefów resortów przyszła pora na trudne rozmowy o zmniejszeniu liczby ich zastępców. Tu Donald Tusk może napotkać na miejscowy opór koalicjantów. Na dziś plan zakłada zmniejszenie liczby wiceministrów o 1/5. Duże zmiany czekają resort zdrowia.
- Będzie odchudzenie tego rządu, z 26 do 21 ministrów konstytucyjnych, członków Rady Ministrów. Za tym pójdą także decyzje, ale dopiero po nominacji ministrów, - o odchudzeniu składu na poziomie sekretarzy i podsekretarzy stanu - oświadczył w środę premier Donald Tusk.
Jest to nic innego jak zapowiedź redukcji liczby wiceministrów. Zmiany mają zajść dość szybko, być może już w przyszłym tygodniu. Prace w KPRM nad nimi już trwają.
W kulminacyjnym momencie gabinet Tuska, uwzględniając ministrów i ich zastępców, liczył blisko 130 osób. Aktualnie to - jak niedawno podliczył nasz rozmówca z rządu - 111 osób. To skutek pojedynczych dymisji czy rezygnacji, jak np. odejście Joanny Muchy z MEN, Michała Kołodziejczaka z Ministerstwa Rolnictwa czy Pawła Karbownika z Ministerstwa Finansów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbudował 3 sieci franczyzowe i wszystkie sprzedał - Damian Ozga w Biznes Klasie Young
"Plan marzeń" Tuska
Są też resorty, gdzie są wakaty koalicyjne, tzn. z różnych względów koalicjanci nie wskazali tam swoich nominatów, mimo przysługującego im miejsca, zgodnie z przyjętą w koalicji zasadą parytetów partyjnych w każdym resorcie.
- Premier mówił, że chciałby, żeby rząd nie był większy niż 90 osób, choć to raczej plan marzeń - mówi polityk KO.
Założenie jest takie, żeby zmniejszyć liczbę wiceministrów o 20 proc.
Dziś mamy 88 sekretarzy i podsekretarzy stanu, ale 12 to ludzie pełniący funkcję nieprzypisani do żadnej partii. To często awansowani urzędnicy - mówi nam polityk koalicji.
Jeśli faktycznie ta liczba ma być redukowana o 20 proc., to znaczy, że z gabinetu Tuska miałoby odejść mniej więcej 17 sekretarzy i podsekretarzy stanu, czyli proporcjonalnie oznacza to czterech ministrów na partię, ale raczej nie taki będzie klucz.
Zgodnie z sugestią naszego rozmówcy, te liczby będą mniejsze, zwłaszcza jeśli na pierwszy ogień pójdą wiceministrowie z urzędniczego awansu.
- Przecież minister może im zaoferować powrót na funkcję dyrektorską, na której zarobki są znacząco wyższe - zauważa nasze źródło.
Jest jeszcze kwestia, czy plan redukcji będzie oparty o realny stan posiadania koalicyjnych frakcji, czy brane pod uwagę będą też stanowiska nieobsadzone mimo umowy koalicyjnej.
Koalicjanci trzymają kciuki za swoich
Na razie koalicjanci zachowują zimną krew. Liczą, że ich stan posiadania nie zostanie za bardzo uszczuplony. Jak słyszymy, Polska 2050 nie spodziewa się dużych redukcji.
- Jak policzymy, to mamy takich wiceministrów, którzy niby są nasi, a praktycznie nie. Więc jak ich odliczymy, to powinno być zero strat - mówi polityk partii Szymona Hołowni.
W samej partii pojawiają się pytania o ewentualne odejście z rządu wiceszefa MSWiA Macieja Duszczyka, odpowiadającego za politykę migracyjną.
Duszczyk był umówiony, że po kampanii prezydenckiej odchodzi z rządu i wraca na uczelnię. Został trochę dłużej, pytanie, czy to dalej aktualne. Musi podjąć jakąś decyzję - mówi rozmówca z Polski 2050.
Z naszych ustaleń wynika, że Duszczyk odejdzie z MSWiA w kilka tygodni po wakacjach. Prawdopodobnie jednak nadal będzie zajmował się w rządzie kwestiami migracyjnymi, ale już w innej pozycji.
Także PSL nie spodziewa się rewolucji. - Po dymisji Zbigniewa Ziejewskiego nie mamy ministra w MAP, z MRiT odszedł Tomczak, a jeszcze Motyka został ministrem, więc zwolnił nasz fotel w resorcie klimatu. Nie ma podstaw do dużych redukcji z naszej strony - mówi ludowiec.
Politycy Lewicy nie widzą powodów do obaw. - Odejdzie Szejna, który i tak miał odejść - mówi nam osoba z tego ugrupowania.
W wypracowaniu ostatecznych decyzji będą brali udział ministrowie. I już widać, że nie wszędzie widzą potrzebę redukcji liczby zastępców w imię odchudzania rządu jako takiego.
U nas wszystko jest dobrze ułożone, wszyscy w kierownictwie resortu mają jasno określone swoje zadania, które skrupulatnie realizują, nikt nikomu nie wchodzi w drogę, dlaczego więc mielibyśmy to zmieniać, skoro dobrze działa? - pyta retorycznie jeden z ministrów, który akurat nie został zrekonstruowany.
Po tym, jak Miłosz Motyka został ministrem energii, szefowa resortu klimatu nie widzi już potrzeby dalszych redukcji.
- Planuję reorganizację ministerstwa w związku z wyodrębnieniem energetyki, pewne departamenty trzeba połączyć itd., ale nie planuję na ten moment zmian w kierownictwie resortu - mówi w rozmowie z nami Paulina Hennig-Kloska.
W zdrowiu najwięcej zmian
W Ministerstwie Zdrowia zmiany potencjalnie mogą być najgłębsze, co wynika z zapowiedzi premiera o "odpartyjnieniu i odpolitycznieniu" tego resortu. Nasi koalicyjni rozmówcy spodziewają się tam głębokich zmian personalnych ze strony Jolanty Sobierańskiej-Grendy. - Chyba że nowa minister zdecyduje się kogoś zostawić z obecnego kierownictwa, ale to będzie jej decyzja. Premier dał jej wolną rękę w tym zakresie - słyszymy.
W resorcie jest trójka koalicyjnych wiceministrów: Wojciech Konieczny - senator Lewicy, Marek Kos wskazany przez PSL i Urszula Demkow, którą wskazała Polska 2050. Jest także Jerzy Szafranowicz, który jest bliskim współpracownikiem odchodzącej minister Izabeli Leszczyny.
Tu może być najwięcej dymisji, choć Lewica nie składa broni. - Mamy argument, bo Wojciech Konieczny przez lata był dyrektorem szpitala - mówi rozmówca z Lewicy. Także ludowcy podejmą próbę obrony Marka Kosa.
Czy trzy osoby muszą się zajmować KAS
Zapewne głębokich zmian nie będzie u Andrzeja Domańskiego. Tam niedawno odszedł z funkcji podsekretarza stanu Paweł Karbownik. Co prawda sekretarzy i podsekretarzy stanu jest tam wciąż aż sześciu, tyle że trójka z nich reprezentuje tam Krajową Administrację Skarbową. - Inna sprawa, że jeśli kiedykolwiek było tam coś do załatwienia, to każdorazowo rozmawiało się z Domańskim, a nie jego zastępcami - przyznaje rozmówca z jednej z partii koalicyjnych wobec KO.
Ale w przypadku MF redukcje mogą być kłopotliwe. Oprócz wspomnianej trójki wiceministrów z KAS, w resorcie pracują Hanna Majszczyk odpowiedzialna za budżet, Jarosław Neneman (za podatki) i Jurand Drop (za dług). Każde z nich jest doświadczonym urzędnikiem z długoletnim stażem.
Hanna Majszczyk i Jarosław Neneman byli wiceministrami w MF już w poprzednich rządach KO-PSL. W tym resorcie nie widać dużego potencjału do redukcji, choć jak zaznacza nasz rozmówca z KPRM, można się zastanowić, czy trzy osoby muszą się zajmować KAS.
Pytanie, co stanie się w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, które jest dołączane do Ministerstwa Finansów. Tam wiceministrów jest trójka: Michał Jaros - poseł KO, Michał Baranowski wskazany przez Polskę 2050 i Tomasz Lewandowski z Lewicy. To nie jest duża liczba jak na tak duży resort.
W KPRM możliwe korekty, ale nie rewolucja
Osobną kwestią jest KPRM. Tu przybędzie sekretarzy stanu, ponieważ funkcję ministrów konstytucyjnych przestają pełnić Marzena Okła-Drewnowicz, Katarzyna Kotula i Adrianna Porowska. Wszystkie zostaną sekretarzami stanu w Kancelarii Premiera i tu także zostaną ich departamenty. Pytanie, co z departamentem spraw europejskich na czele z Ignacym Niemczyckim z Polski 2050 - czy przejdzie on do MSZ, czy zostanie w obecnym miejscu.
Szef kancelarii Jan Grabiec ma dwóch zastępców: Jakuba Stefaniaka z PSL i Grzegorza Karpińskiego z PO i jak słyszymy, tu niekoniecznie będą zmiany. Ale oprócz nich jest jeszcze ośmioro sekretarzy i podsekretarzy stanu. Choć w części to bliscy współpracownicy Tuska, więc możliwe są korekty, ale nie rewolucja.
Redukcje to szansa na awans, bo na niektórych stanowiskach może nastąpić wymiana. - Mamy wakat po Kołodziejczaku w resorcie rolnictwa i tu jest kolejka chętnych - mówi rozmówca z KO. Taka sytuacja dotyczy też innych resortów.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl