Ochrona Polski przed dronami? Ekspert: nie można tego nazwać systemem obrony kraju
W poniedziałek koło Terespola spadł - prawdopodobnie nieuzbrojony - dron. Już niedawny incydent z dronem w Osinach ujawnił potencjalne braki w naszej obronie przeciwdronowej. Czy Polska nie potrafi się chronić przed bezzałogowcami? - Systemów antydronowych potrzebujemy tu i teraz - mówią zgodnie eksperci.
Wybuch drona w nocy z 20 na 21 sierpnia w Osinach na Lubelszczyźnie wzbudził w Polsce, co naturalne, spore emocje i mnóstwo pytań. Obiekt spadł na pole, a eksplozja była na tyle silna, że wybiła szyby w pobliskich domach. W ostatnich dniach doszło do kolejnych - choć znacznie mniej groźnych - takich incydentów.
W nocy z piątku na niedzielę niewiadomego pochodzenia dron spadł na pole we wsi Majdan-Sielec w woj. lubelskim. W poniedziałek, 8 września, policja poinformowała natomiast, że w rejonie przejścia granicznego z Białorusią pod Terespolem znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu. Według prokuratury był to dron, prawdopodobnie nieuzbrojony, miał napisy cyrylicą.
Czy takie zdarzenia to dowód na słabą odporność Polski na ataki dronami?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
5 tys. zł za jeden dzień. Klientów nie brakuje. Ujawnia tajemnice swojego biznesu - Karol Myśliński
Eksperci biją na alarm. Systemy antydronowe priorytetem
Incydent w Osinach uruchomił dyskusję o poziomie bezpieczeństwa Polski na ataki dronami. Głos zajęli wojskowi, eksperci i przedstawiciele branży zbrojeniowej.
Gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, ocenił to zdarzenie jako test polskich zdolności. - Test ten najwyraźniej wskazał, że nie mamy zdolności obrony przeciwdronowej, bo w ogóle o tym dronie nie wiedzieliśmy. To jest następstwem braku u nas strategicznego podejścia do spraw bezpieczeństwa - mówił krótko po odnotowaniu eksplozji w TVN24.
Gen. Wiesław Kukuła, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, podczas prezentacji założeń Tarczy Wschód podkreślał priorytetowe znaczenie obrony antydronowej. - Jeśli chodzi o zdolności budowane w ramach tego programu, to przede wszystkim systemy antydronowe, antydronowe i jeszcze raz antydronowe. Taktyczne systemy do zwalczania, wręcz postawienia pewnej bariery elektromagnetycznej - podkreślał pod koniec sierpnia.
W podobnym tonie wypowiadał się komandor Maksymilian Dura z branżowego portalu Defence24.
Systemów antydronowych potrzebujemy tu i teraz. Powinniśmy kupić ich jak najwięcej - alarmował.
Dr Radosław Piesiewicz z firmy Advanced Protection Systems, produkującej systemy antydronowe, mówił o potrzebie korzystania z nowoczesnych technologii. - Modernizacja powinna przede wszystkim obejmować efektory kinetyczne, bez których nie można skutecznie zwalczać wielu typów dronów, chociażby FPV prowadzonych po światłowodzie, autonomicznych czy wykorzystujących złożone sposoby komunikacji radiowej - wyjaśniał w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Efektory kinetyczne to fizyczne środki niszczenia dronów - pociski, sieci czy inne urządzenia, które dosłownie zestrzelą lub schwytają wrogi obiekt. Drony FPV (First Person View) to bezzałogowce sterowane przez operatora, który widzi obraz "oczami drona" dzięki kamerze pokładowej - często używane jako latające bomby kamikadze.
O tym, że kwestia dronów jest polskiego wojska paląca, mówił już pod koniec lipca wiceszef MON Cezary Tomczyk. Podczas wizyty w Parku Technologii Kosmicznych w Zielonej Górze zapowiadał przełom. - Chcemy w Polsce przeprowadzić rewolucję dronową. W pierwszej kolejności będzie to zakup tysięcy dronów szkoleniowych (...) a jednocześnie rozpoczynamy proces produkcji i certyfikacji dronów bojowych - mówił.
"W Polsce brakuje systemu obrony przed dronami"
Potrzebę zakupu nowych systemów potwierdził w rozmowie z money.pl ekspert od nowoczesnych środków obrony przeciwdronowej Zenon Łupina. - Możemy bez ogródek stwierdzić, że w Polsce w ogóle brakuje kompleksowego systemu obrony przed dronami. To, co obecnie posiadamy, to zaledwie ochrona pojedynczych, wybranych obiektów - nie można tego nazwać systemem obrony kraju. Praktycznie wszystkie lotniska w Polsce, może poza jednym wyjątkiem, pozostają bez odpowiedniego zabezpieczenia przed zagrożeniem dronowym - stwierdził w rozmowie z money.pl, przeprowadzonej pod koniec sierpnia.
Jego zdaniem incydent w Osinach obnażył brak gotowości kraju na ataki dronami. - Gdyby Polska dysponowała rzeczywistym systemem obrony antydronowej, natychmiast wiedzielibyśmy, co to za obiekt, skąd nadleciał i dokładnie gdzie się znajduje w każdej sekundzie lotu - podkreślał.
Ukraina korzysta z systemów produkowanych w Polsce
Wśród rozwiązań, które mogłyby być użyte w Polsce wymienia się m.in. system Hawk produkowany przez zielonogórską firmę Hertz Technologies. Jest obecnie testowany w strukturach NATO, a Ukraina już z niego korzysta. System będzie też szerzej wykorzystywany w Polsce. Firma nawiązała współpracę z Polską Grupą Zbrojeniową, w ramach której będzie m.in. ochraniać infrastrukturę krytyczną PGZ. Spółka oferuje także swoje systemy Wojsku Polskiemu.
Technologia stosowana w polskim urządzeniu umożliwia ciągłe monitorowanie przestrzeni powietrznej z jednoczesną identyfikacją typu obiektu. System skutecznie odróżnia bezzałogowce od załogowych statków powietrznych czy ptaków, minimalizując do zera możliwość błędnej neutralizacji celu.
W dziedzinie technologii antydronowych Polska zajmuje ważną pozycję na światowym rynku. Oprócz firmy Hertz, gdyńskie przedsiębiorstwo APS dostarcza systemy radarowe z serii FIELDctrl 3D MIMO, które także znalazły zastosowanie w ukraińskich działaniach bojowych. W przeciwieństwie do rozwiązania Hertza, radary APS charakteryzują się kierunkowym polem obserwacji o kącie 90 stopni.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl