Ogromne złoża na Bałtyku. "Polska ma pierwszeństwo"
Kanadyjska spółka Central European Petroleum poinformowała o odkryciu bogatego złoża ropy naftowej i gazu na Bałtyku. Teraz poszukuje partnerów do wydobycia. - Polska ma pierwszeństwo - przekonuje w rozmowie z money.pl Dariusz Sobczyński, przedstawiciel firmy CEP.
Złoże o nazwie Wolin East znajduje się na północ od Świnoujścia w obrębie Polskiej Wyłącznej Strefy Ekonomicznej na Bałtyku. Odkrycia dokonała jednak kanadyjska firma Central European Petroleum (CEP), która otrzymała koncesję na poszukiwania ropy i gazu z Ministerstwa Klimatu i Środowiska w 2017 r.
Firma w poniedziałek poinformowała o wynikach testów odwiertu w dnie morza. Jak przekonuje, to odkrycie dekady, największe konwencjonalne odkrycie złóż ropy naftowej w historii Polski i jedno z największych w Europie w ostatnim dziesięcioleciu. Jak szacuje CEP, złoże posiada potężne zasoby: 22 mln ton wydobywalnych węglowodorów i 5 miliardów metrów sześciennych gazu o jakości handlowej.
Teraz kanadyjska firma poszukuje partnerów do wydobycia. - Jesteśmy bardzo elastyczni w kwestii sprzedaży, mamy 100 proc. udziałów. Pierwszeństwo ma dla nas Polska - zapewnia Dariusz Sobczyński, przedstawiciel firmy CEP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
30 milionów przychodu na handlu używanymi autami - Paweł Miszta w Biznes Klasie
Firma zamierza rozwijać projekt w ścisłej współpracy z polskimi partnerami. Jednak międzynarodowi inwestorzy i duże koncerny energetyczne także mogą być zainteresowane wydobyciem.
Jak poinformował nas Sobczyński, już w 2023 r. CEP prowadził rozmowy z PGNiG na temat współpracy. Wówczas jednak spółka była w trackie fuzji z Orlenem, a władze miały inne priorytety.
Jak wyjaśnia w rozmowie z money.pl Piotr Woźniak, były prezes PGNiG, sprzedaż złóż, czy przyjmowanie udziałów w złożu (tzw. farmout) to normalna praktyka.
Teoretycznie spółka może sprzedać udziały, komu zechce. Oczywiście musi wpierw dostać zgodę państwa na zbycie - taką koncesję może wydać główny geolog kraju. W naszym interesie jest, aby surowce wydobywały polskie firmy i żeby sprzedawały je w Polsce. Pierwszym w kolejce powinien być Orlen - ocenia Woźniak.
- To naprawdę duże wydobycie. Ostatnie duże złoże Barnówko zawiera około 400-500 milionów baryłek ropy, przy współczynniku odzysku na poziomie 25 proc., czyli 100 milionów baryłek możliwych do wydobycia. W przypadku Wolin East, gdybyśmy mogli rozpocząć wydobycie, moglibyśmy podwoić, a nawet potroić dzienną produkcję ropy w Polsce - przekonuje Dariusz Sobczyński.
- To miałby bardzo istotny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, zwłaszcza w obecnej sytuacji geopolitycznej - podkreśla.
Konieczne potwierdzenie
Według Central European Petroleum łączna ilość zasobów na koncesji Wolin, obejmującej cały obszar objęty licencją poszukiwawczą, szacowana jest na ponad 33 mln ton ropy i kondensatu oraz 27 mld m sześc. gazu.
Sam badany odwiert osiągnął głębokość 2715 metrów i został wykonany z platformy przy głębokości wody 9,5 metra. Testy potwierdziły obecność 62-metrowej kolumny węglowodorów.
- To bardzo obiecujące doniesienia. Nikt do tej pory nie raportował takich ilości. Potwierdzili kolumnę 62 metrów ropy naftowej. Największą dotąd nawiercono w Dębnie w Wielkopolsce, która miała 33 metry. To by oznaczyło, że natrafiono na bardzo duże złoże - komentuje Piotr Woźniak.
Zaznacza jednak, że złoże musi zostać potwierdzone przez Komisję Zasobów Kopalin.- Potrzeba jeszcze kilku wierceń, od trzech do pięciu, co może jeszcze zwiększyć potencjał. Jeśli się ta ocena potwierdzi, to będziemy mieli do czynienia z naprawdę poważnym odkryciem - twierdzi były szef PGNiG.
Firma wydała prawie 200 mln zł na badania sejsmiczne i odwierty. Jak zaznaczał prezes spółki, w ciągu najbliższych kilku tygodni znane będą koszty odwiertów produkcyjnych. Obecna koncesja na złoże Wolin East obejmuje obszar 593 km kw.
Firma zakłada, że koszty wydobycia ropy będą niższe niż z norweskich pól, wydobycia na Morzu Północnym i przesyłu ropy rurociągami do Polski. Zwłaszcza że złoże znajduje się tuż obok istniejącej infrastruktury.
- Możemy zbudować bardzo małą platformę i prowadzić wydobycie ropy offshore, a następnie transportować ją statkiem do dowolnego terminala, np. do terminala naftowego w Gdańsku. W związku z tym polskie władze nie muszą inwestować w żadną infrastrukturę - dodał w rozmowie z PAP Biznes Rolf Skaar, prezes CEP.
Według Piotra Woźniaka, jeśli wszystko poszłoby gładko, w najlepszym razie minie około trzech lat, zanim faktycznie ruszy wydobycie.
Niemieckie pretensje
Choć odwierty były robione już parę miesięcy temu, działania na Bałtyku wywołują napięcia między Polską a Niemcami. Podobnie jak w przypadku rozbudowy terminala kontenerowego w Świnoujściu, działalność wydobywcza na pomorzu budzi obawy sąsiadów.
Przypomnijmy, że jeszcze w kwietniu minister środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego Till Backhaus krytykował polskie władze za brak konsultacji w tej sprawie.
Niemieckie organy środowiskowe uważają, że działania mogące mieć konsekwencje ekologiczne wymagają wcześniejszego poinformowania sąsiada. Polska strona twierdzi, że koncesja została wydana zgodnie z krajowymi przepisami.
Swój sprzeciw zgłosiła również Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommer, czyli inicjatywa obywatelska na rzecz przestrzeni życiowej na Pomorzu Zachodnim.
- Wszelkie kwestie prawne były przeprowadzone zgodnie z procesem w ramach koncesji. Te pisma, które wpływały ze strony niemieckiej, dotyczyły obecności platformy wiertniczej, która wzbudziła niepokój mieszkańców. Przez okres 8-9 tygodni była obecna na morzu. Wykonany otwór został zabezpieczony, a platforma odpłynęła - wyjaśnia Dariusz Sobczyński.
Pytany o ewentualne spory dotyczące granic wód terytorialnych, podkreślił, że w przypadku złóż Wolin East problemu nie będzie. - Nasze jest odrębnym złożem, nie ma cienia wątpliwości, co jego do przynależności do Polskiej Wyłącznej Strefy Ekonomicznej na Bałtyku - zaznaczył.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl