Ostatnia decyzja RPP w tym roku. Będzie obniżka stóp?
To może być przełomowy tydzień dla kredytobiorców i całej polskiej gospodarki. Choć jeszcze niedawno prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński sugerował, że przestrzeń do obniżek stóp procentowych otworzy się dopiero w przyszłym roku, rzeczywistość makroekonomiczna powiedziała: "sprawdzam".
We wtorek rozpoczęło się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Decyzję RPP dotyczącą stóp procentowych poznamy w środę po południu. Jest ona tym bardziej wyczekiwana, że inflacja w listopadzie niespodziewanie zanurkowała do poziomu 2,4 proc. Czy to wystarczający argument dla Rady, by ciąć stopy?
Inflacyjny "prezent" na Mikołajki
Najnowsze dane GUS to miły prezent na koniec roku. Jeszcze w październiku inflacja wynosiła 2,8 proc. Oznacza to w praktyce, że w listopadzie inflacja znalazła się nie tylko w dopuszczalnym paśmie wahań, ale wręcz spadła poniżej optymalnego według NBP, który wynosi 2,5 proc. (z możliwymi odchyleniami o jeden punkt procentowy w górę lub w dół). To sytuacja, której nie obserwowaliśmy od ponad roku i która może zmienić diametralnie optykę członków Rady. Koronny argument "jastrzębi" – czyli zwolenników utrzymywania wysokich stóp procentowych w obawie przed powrotem drożyzny – właśnie stracił na sile.
Eksperci rynkowi natychmiast zrewidowali swoje wcześniejsze, bardziej zachowawcze prognozy. Zamiast "czekania na marzec", kiedy to poznamy kolejną projekcję inflacyjną, na stole pojawił się scenariusz "grudniowego cięcia".
Poważne problemy Niemiec. "Czegoś takiego nie spotkałem od 35 lat"
Analityk stawia sprawę jasno
- Prezes Glapiński po przedostatnim posiedzeniu mówił, że w grudniu RPP raczej stóp nie zmienia, ale po ostatnim posiedzeniu wcale tego nie wykluczył - komentuje w rozmowie z money.pl Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych z Domu Inwestycyjnego Xelion. - Inflacja spadła w listopadzie tak mocno, że wylądowała poniżej celu RPP, a wynagrodzenia w sektorze większych firm wzrosły jedynie o 4,2 proc. po odjęciu inflacji. Wniosek jest prosty: ja bym podjął decyzję o obniżce o 25 punktów bazowych, do poziomu 4 proc., ale czy Rada to zrobi, tego oczywiście nie wiem. W końcu to kolektywna decyzja – podsumowuje ekspert.
Banki niemal jednomyślne: czas na cięcie
Gdy spojrzy się na najnowsze raporty biur makroekonomicznych największych banków w Polsce, widać obraz rzadko spotykanej zgodności. Ekonomiści, którzy zazwyczaj różnią się w szczegółach prognoz, tym razem wskazują ten sam kierunek: w dół.
Najbardziej zdecydowane stanowisko zajmują analitycy Santander Bank Polska. W ich ocenie "po serii danych inflacyjnych niższych od prognoz oraz informacjach o spowolnieniu dynamiki płac, obniżka stóp procentowych o 25 punktów bazowych na najbliższym posiedzeniu wydaje się w zasadzie przesądzona".
Ekonomiści tego banku zwracają uwagę na długoterminowe konsekwencje listopadowego odczytu. Dane te przesunęły w dół całą przewidywaną ścieżkę inflacji na kolejne kwartały. Według ich modeli, przez większą część 2026 roku inflacja może pozostawać poniżej poziomu 2,5 proc. To skłoniło bank do rewizji prognoz dotyczących polityki pieniężnej w dłuższym horyzoncie.
Scenariusz Santandera zakłada, że RPP nie poprzestanie na jednym ruchu. W pierwszej połowie 2026 roku główna stopa referencyjna może zostać obniżona do poziomu 3,5 proc. lub nawet niżej. Proces ten ma odbywać się metodą "małych kroków" – czyli systematycznych cięć po 25 punktów bazowych.
PKO BP: pozytywna niespodzianka w "bazie"
Podobne wnioski płyną z analiz największego polskiego banku, PKO BP. Ekonomiści tej instytucji podkreślają, że głębszy od oczekiwań spadek inflacji CPI to nie wszystko. Kluczowa jest tu tak zwana inflacja bazowa (czyli wskaźnik po wyłączeniu cen żywności i energii), która okazała się największą pozytywną niespodzianką.
Według szacunków PKO BP (oficjalne dane GUS będą znane w połowie miesiąca) inflacja bazowa spadła z 3 proc. w październiku do okolic 2,6-2,7 proc. w listopadzie. To najniższy poziom od 2019 roku. Choć na ten wynik wpływ mają pewne efekty statystyczne, analitycy banku wskazują na systematyczne wyhamowywanie fundamentalnej presji inflacyjnej w polskiej gospodarce - piszą.
W raporcie PKO BP czytamy, że "tak wyraźne dane mogą skłonić Radę do przyspieszenia decyzji o dostosowaniu stóp procentowych i nieczekania do przyszłego roku". PKO BP zwraca też uwagę na "stabilizację cen żywności i energii". Jak tłumaczy, ceny żywności w ujęciu miesięcznym wzrosły zaledwie o 0,1 proc., co jest wynikiem znacznie niższym niż standardowo o tej porze roku.
Bank Pekao: otwarte drzwi do obniżek
Z kolei eksperci Banku Pekao używają metafory "otwartych drzwi". Ich zdaniem "listopadowy spadek inflacji otwiera RPP możliwość obniżenia kosztu pieniądza już w grudniu". Podkreślają oni, że obecna sytuacja gospodarcza Polski jest specyficzna: mimo że jesteśmy jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie, nie doświadczamy istotnej wewnętrznej presji na wzrost cen.
Kluczowym pojęciem w analizie Pekao jest "ujemna luka popytowa". Mówiąc prostszym językiem: polska gospodarka wytwarza obecnie nieco mniej, niż wynosi jej maksymalny potencjał. Taki stan rzeczy działa chłodząco na ceny. Eksperci Pekao przewidują, że "w 2026 roku inflacja utrzyma się w bezpiecznym pobliżu celu 2,5 proc.". Stopniowe wygasanie presji płacowej będzie dodatkowo ograniczać wzrost cen usług, co daje RPP komfort w podejmowaniu decyzji o łagodzeniu polityki - twierdzą analitycy banku.
mBank: scenariusz jak z marzeń
Bardzo optymistycznie na sytuację patrzą analitycy mBanku. W ich ocenie nowa, listopadowa projekcja makroekonomiczna NBP wskazuje na "iście wymarzony scenariusz": wyższy wzrost PKB przy jednoczesnej niższej inflacji.
Eksperci mBanku również spodziewają się cięcia stóp w grudniu, powołując się na bieżące dane o cenach i wynagrodzeniach. Zakładają, że stopy w całym cyklu obniżek spadną z obecnych 4 proc. do 3 proc. i spodziewają się "ostrożnych obniżek w skali 25 punktów bazowych na kwartał", co pozwoliłoby osiągnąć docelowy poziom pod koniec 2026 roku.
Bank Millennium: koniec czekania
Do chóru zwolenników obniżki dołączają eksperci Banku Millennium. Zwracają oni uwagę, że "listopadowy odczyt to już trzecia z rzędu pozytywna niespodzianka inflacyjna". Głównym motorem spadków jest wspomniana wcześniej inflacja bazowa, która według ich szacunków jest najniższa od niemal sześciu lat. Zdaniem analityków Banku Millennium szybszy od oczekiwań powrót inflacji poniżej środka celu NBP może być decydującym impulsem dla członków Rady, by nie zwlekać z cięciem stóp.
Co to oznacza dla portfela Kowalskiego?
Jeśli przewidywania analityków się sprawdzą i Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się w środę na obniżkę stóp o 25 punktów bazowych (do poziomu 5,50 proc. dla stopy referencyjnej), skutki odczujemy w naszych domowych budżetach.
Obniżka stóp procentowych NBP zazwyczaj przekłada się na spadek stawek WIBOR, które są podstawą oprocentowania większości kredytów w złotych. Decyzja RPP może oznaczać nieznaczny, ale zauważalny spadek miesięcznej raty kredytu. Choć pojedyncza obniżka o 0,25 pkt proc. nie zmieni diametralnie sytuacji, to rozpoczęcie cyklu obniżek jest sygnałem, że najdroższy okres mamy już za sobą.
Niestety, kij ma dwa końce. Obniżka stóp procentowych to sygnał dla banków do obniżania oprocentowania lokat i kont oszczędnościowych.
Dlaczego inflacja tak mocno spadła?
Dane GUS pokazują kilka ciekawych zjawisk, które składają się na spadek listopadowej inflacji do poziomu 2,4 proc.
Po pierwsze, ceny paliw. Choć w ujęciu miesięcznym wzrosły o ponad 2 proc. (głównie za sprawą cen diesla), to w ujęciu rocznym nie podbiły one inflacji tak mocno, jak się obawiano. Działa tu tzw. efekt bazy – rok temu paliwa również drożały, więc punkt odniesienia był wysoki.
Po drugie, energia. Ceny nośników energii wzrosły symbolicznie (o 0,1 proc. w porównaniu z październikiem), co było wynikiem słabszym od oczekiwań analityków. Wygląda na to, że wzrosty cen ogrzewania i ciepłej wody wyhamowały. Jak zauważają eksperci PKO BP, ceny gazu i prądu pozostały stabilne, a ewentualne zmiany czekają nas dopiero od nowego roku, wraz z nowymi taryfami URE.
Po trzecie, import tanich towarów. Ekonomista Santander Bank Polska Piotr Bielski wskazuje na interesujący czynnik: efekt dezinflacyjny tanich dóbr konsumpcyjnych importowanych z Azji. To zjawisko, w połączeniu ze spowolnieniem wzrostu cen usług, skutecznie dusi presję inflacyjną w zarodku.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl