Pasażerowie nawet nie wiedzą, że wspierają reżim Putina. Miliony euro rocznie
Chińscy przewoźnicy latający z Amsterdamu do Chin płacą Rosji co najmniej kilkanaście milionów euro rocznie za korzystanie z jej przestrzeni powietrznej – wynika z ustaleń holenderskiej rozgłośni BNR. Europejskie linie tymczasem omijają Federację Rosyjską, przez co mają wyższe koszty i ceny biletów.
Pasażerowie wybierający loty z Amsterdamu do Pekinu lub Szanghaju na pokładzie chińskich linii lotniczych nie zawsze są świadomi, że część ceny ich biletu trafia do rosyjskiego budżetu. Jak ustaliła holenderska rozgłośnia BNR, każda podróż przez rosyjską przestrzeń powietrzną oznacza dla przewoźników opłatę w wysokości od 4 do 8 tys. euro.
Łącznie chińskie linie lotnicze przekazują Rosji ok. 18 mln euro rocznie tylko za połączenia pasażerskie z lotniska Schiphol.
Dodatkowo, jak podkreślają eksperci cytowani przez BNR, przewoźnicy muszą uiszczać także bliżej nieokreślone "opłaty licencyjne" za samo prawo przelotu nad terytorium Rosji.
200 mln zł na kwiatach – biznes, który kwitnie. Karol Pawlak w Biznes Klasie
Floris de Haan z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie zwraca uwagę, że dla przewoźników wybór jest ograniczony. – Albo lecą przez Rosję, albo wykonują kosztowne i czasochłonne loty okrężną drogą – wyjaśnił ekspert.
Europejskie linie omijają Rosję
Po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r. europejscy przewoźnicy, w tym KLM, przestali korzystać z rosyjskiej przestrzeni powietrznej.
Przewoźnicy z Zachodu zmuszeni są do lotów dłuższymi trasami, co przekłada się na wyższe koszty paliwa i pracy załogi. Tymczasem chińskie linie, takie jak Xiamen Air, China Southern czy China Eastern, nadal codziennie realizują połączenia między Amsterdamem a największymi miastami Chin przez Rosję.
Rogier Lieshout, ekonomista specjalizujący się w branży lotniczej, podkreśla, że dla większości podróżnych najważniejsze są cena, czas podróży i komfort.
– Dla podróżnych liczy się przede wszystkim cena, czas podróży i komfort. Wybór trasy czy opłaty dla reżimów (nie są tak istotne) – zaznaczył ekspert.