O tym, że jakość posiłków w szpitalach jest zła, nie trzeba nikogo przekonywać. Jak ustalił kilka lat temu NIK, obowiązujące przepisy nie określają ani norm żywieniowych dla szpitalnych pacjentów, ani zasad kontroli firm, które dostarczają posiłki.
Kontrolerzy ustalili, że w większości "pacjenci otrzymywali posiłki nieadekwatne do ich stanu zdrowia, z surowców niskiej jakości, o niewłaściwych wartościach odżywczych, które mogą nawet szkodzić" - czytamy w raporcie.
Minister zdrowia, Katarzyna Sójka deklaruje, że PiS chce to zmienić. We wtorek rano zapowiedziała uruchomienie programu "Dobry posiłek", który ma objąć pacjentów wszystkich szpitali. "Dziś drugi konkret na kolejną kadencję Zjednoczonej Prawicy, czyli poprawa jakości posiłków dla pacjentów w szpitalach" - przekazała na Twitterze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szpitale oszczędzają
Zapytaliśmy dyrektorów szpitali, co sądzą na temat nowego pomysłu resortu zdrowia.
Wojciech Konieczny, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie, mówi, że nikt nie kwestionuje faktu, że jedzenie w szpitalach powinno być lepsze. Jego zdaniem problem tkwi jednak gdzie indziej.
Szpitale na co dzień oszczędzają, bo nie mają pieniędzy. Powinny otrzymywać więcej środków na żywienie. Tymczasem ich zadłużenie rośnie i wynosi już ponad 19 mld zł. Ministerstwo Zdrowia powinno przede wszystkim zająć się likwidacją tego problemu - mówi.
- Stawianie jakości jedzenia na pierwszym planie po ośmiu latach rządów, zwłaszcza po okresie pandemii, podczas której doszło do tylu zgonów, jest rozczarowujące - dodaje.
Jego zdaniem zwiększenie środków na dofinansowanie szpitalnych posiłków nie rozwiąże głównych problemów, które obecnie trapią służbę zdrowia. - To raczej plasterek nałożony na ranę - mówi.
Szpitale mają długi
Nasi rozmówcy przypominają, że by zapewnić pacjentom posiłki, wiele szpitali zostało zmuszonych do korzystania z usług zewnętrznych firm. Zrezygnowały więc z prowadzenia własnych kuchni. Zrobiły to z oszczędności, bo nie były w stanie utrzymać pracowników.
Konieczny zauważa, że rynek usług gastronomicznych dla szpitali opanowało z kolei kilkunastu dostawców, którzy dyktują ceny. - W związku z inflacją i wzrostem płacy minimalnej mają prawo domagać się wyższych stawek. Z kolei szpitale nie dostają refundacji rosnących kosztów, mimo że ceny usług cateringowych rosną - przypomina.
W efekcie rośnie także zadłużenia szpitali wobec firm, które dostarczają jedzenie. Jednak o tym fakcie resort zdrowia na razie milczy.
Wciąż nie znamy szczegółów nowej propozycji ministerstwa. Nie wiemy, do jakiej kwoty będzie przyznawane dofinansowanie. Nie wierzę jednak, że będą to kwoty, które realnie poprawią sytuację szpitali. Obawiam się, że skończy się na kolejnym haśle wyborczym, które łatwo wypowiedzieć, trudniej zweryfikować. Jeśli na koniec okaże się, że nowy program nie działa, zawsze będzie można zrzucić odpowiedzialność na dyrektorów szpitali - mówi Wojciech Konieczny.
Jakość jedzenia w szpitalach
Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, również przyznaje, że żywienie w polskich szpitalach to problem. Jest zarazem większym optymistą.
Jakość jedzenia ma na pewno duży wpływ na to, w jaki sposób pacjenci oceniają pobyt w szpitalu. Odpowiednio skomponowane posiłki raczej nie leczą, ale na pewno mają duże znaczenie dla procesu dochodzenia do zdrowia - mówi.
Nasz rozmówca uważa jednocześnie, że podczas dyskusji o jakości jedzenia w szpitalach nie można zapominać, że polska służba zdrowia ma do dyspozycji określoną pulę środków. - Na lekach dla pacjentów zaoszczędzić się nie da, podobnie jak na badaniach czy środkach niezbędnych do zabiegów. Dlatego gdy szpital musi szukać oszczędności, robi to kosztem szpitalnych posiłków - zauważa Marcin Jędrychowski.
Dodaje, że jeśli kwestia żywienia w szpitalach ma zostać ponownie unormowana, w ślad z tym muszą iść pieniądze. - Mam nadzieję, że zapowiedź ministerstwa nie skończy się na tym, że szpitalom zostaną narzucone nowe standardy żywienia bez przyznania im na ten cel dodatkowych środków - podkreśla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polscy pacjenci mogą być niedożywieni
Do jakości szpitalnego jedzenia zastrzeżenia zgłosił ostatnio nie tylko NIK, ale także sanepid.
Z najnowszego raportu Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) wynika, że nieprawidłowości w zakresie żywienia dotyczą niemal co czwartego szpitala. Posiłki dla pacjentów są albo zbyt słone, albo za słodkie oraz mało urozmaicone. Problemem jest także niska wartość energetyczna posiłków.
Z kolei z danych Polskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego, Dojelitowego i Metabolizmu wynika, że niedożywienie szpitalne dotyka już ponad 30 proc. chorych. Aż 80 proc. pacjentów nie otrzymuje natomiast zalecanej terapii żywieniowej.
Posłowie interweniowali
Na początku tego roku posłowie interweniowali w sprawie złej jakości szpitalnego jedzenia w Ministerstwie Zdrowia. W interpelacji poselskiej zapytali m.in., czy resort planuje zwiększyć kwotę przeznaczoną na wyżywienie pacjentów w szpitalach oraz czy planuje dofinansować posiłki szpitalne w ramach NFZ.
Waldemar Kraska, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, napisał w odpowiedzi, że "w obowiązującym stanie prawnym nie ma określonych średnich stawek żywieniowych na jednego pacjenta". Wyjaśnił, że wyżywienie pacjentów szpitalu jest tzw. świadczeniem towarzyszącym, które NFZ finansuje ze środków publicznych.
Dodał, że NFZ "nie planuje wprowadzania zmian w zakresie zasad finansowania świadczeń towarzyszących".
Przyznał jednocześnie, że w resorcie zdrowia trwają prace nad projektem rozporządzenia w sprawie żywienia w szpitalach. "Jest on po konsultacjach społecznych i uzgodnieniach międzyresortowych. Aktualnie trwa proces legislacyjny" - napisał. Przypomnijmy: projekt przygotowano w 2022 r.
Dokument określa m.in. rodzaje diet: zakłada wprowadzenie 15 diet i 9 ich modyfikacji, rekomendowane i przeciwwskazane produkty oraz wartość odżywczą i energetyczną pożywienia.
W 2021 r. średni koszt samych składników spożywczych, które trafiały na talerz pacjenta w trzech posiłkach dziennie, w przeliczeniu na jedną osobę wynosił średnio ok. 9 zł. Rok później była to kwota między 12 a 13 zł w zależności od szpitala. Obecnie minimalna stawka to 19,7 zł.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl