Polacy rzucili się na elektryki. Powód jest jeden
Rejestracje samochodów elektrycznych w Polsce wzrosły w 11 miesiącach 2025 r. o ponad 140 proc. rok do roku – pięć razy szybciej niż średnio w UE. Boom napędzają rządowe dopłaty, które jednak wkrótce się skończą, co może gwałtownie zmienić sytuację na rynku - podaje "Rzeczpospolita".
Końcówka 2025 r. przyniosła bezprecedensowy wzrost rejestracji samochodów elektrycznych w Polsce. Jak wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w okresie styczeń–listopad liczba rejestracji osobowych aut w pełni elektrycznych wzrosła aż o 140,3 proc. rok do roku. To najwyższe tempo wzrostu w całej Unii Europejskiej i wynik pięciokrotnie wyższy od unijnej średniej, która wyniosła 27,6 proc.
Na koniec listopada po polskich drogach jeździło już 113,4 tys. elektryków. Sam listopad okazał się miesiącem rekordowym – co dziesiąty nowy samochód osobowy rejestrowany w Polsce był całkowicie elektryczny.
Według prezesa PZPM Jakuba Farysia kluczową rolę odegrał rządowy program dopłat. – Program dopłat pozwolił podwoić wyniki rejestracji w stosunku do zeszłego roku. Niestety, wszystko wskazuje, że po zakończeniu programu (...) liczba rejestracji elektryków spadnie – stwierdza.
"Zaleją nas. To będzie koniec". Rolnicy biją na alarm
Dopłaty napędzają boom
W branży motoryzacyjnej panuje przekonanie, że kończące się wsparcie w ramach programu NaszEauto – sięgające nawet 40 tys. zł – wywołało przyspieszenie zakupów. Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności środki z programu wyczerpują się bardzo szybko.
– Przez ostatni miesiąc stopień wykorzystania alokacji w programie dopłat wzrósł o prawie 13 punktów proc., do końca grudnia prawdopodobnie przekroczy 75 proc. – mówi Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM. Branża spodziewa się zakończenia programu już w styczniu lub lutym 2026 r.
Choć dynamika wzrostu w Polsce jest najwyższa w UE, pod względem liczby sprzedanych aut elektrycznych wciąż daleko nam do liderów. W pierwszych 11 miesiącach 2025 r. w Polsce sprzedano 35,6 tys. takich pojazdów, podczas gdy w Niemczech było to ponad 490 tys. Udział elektryków w sprzedaży nowych aut w Polsce wyniósł 6,7 proc., wobec 16,9 proc. średnio w UE. Dla porównania w Danii sięga on 67,2 proc., a w Holandii 36,8 proc.
Co po zakończeniu wsparcia?
Eksperci ostrzegają, że 2026 r. może przynieść gwałtowne wyhamowanie rynku. Przykłady z Niemiec i USA pokazują, że po wycofaniu dopłat sprzedaż elektryków potrafi spaść o kilkadziesiąt procent.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego, prezesa IBRM Samar, w Polsce popyt po zakończeniu programu NaszEauto może spaść o połowę, a nawet więcej, zanim zacznie stopniowo odbudowywać się w wolniejszym tempie.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na decyzje konsumentów i firm jest złagodzenie unijnych regulacji klimatycznych. Komisja Europejska zaproponowała odejście od całkowitego zakazu rejestracji aut spalinowych od 2035 r., wprowadzając większą elastyczność i neutralność technologiczną.
– Przedstawione propozycje uznają potrzebę większej elastyczności i neutralności technologicznej, aby zielona transformacja zakończyła się sukcesem – komentuje Sigrid de Vries, dyrektor generalna ACEA.
Źródło: Rzeczpospolita