Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. MIW
|

Polska zajmie majątki Rosjan? Szczególnie ważny może być jeden biznesmen

Podziel się:

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd chciałby móc dokonać przejęcia majątków Rosjan. Jak tłumaczył, chodzi m.in o zajmowanie nieruchomości czy akcji spółek. W tym kontekście ważny może być przypadek szczególnie jednego Rosjanina: Wiaczesława Mosze Kantora. Posiada on niemal 20 proc. udziałów w jednej z największych i najważniejszych polskich firm.

Polska zajmie majątki Rosjan? Szczególnie ważny może być jeden biznesmen
Biznesmen, właściciel Acronu Wiaczesław Mosze Kantor oraz prezydent Rosji Władimir Putin (Getty Images, Mikhail Svetlov)

Premier Mateusz Morawiecki w poniedziałek prowadził rozmowy z opozycją o możliwości "zamrożenia i konfiskaty majątków rosyjskich", które znajdują się w Polsce. By jednak taką konfiskatę przeprowadzić, potrzebna jest zmiana konstytucji – podkreśla rząd.

Rząd o konfiskowaniu majątków Rosjan, w tym udziałów w spółkach

"Z jednej strony mamy konstytucyjne ograniczenia takiego działania, związane z prawem własności, a z drugiej – coraz więcej Polaków nie rozumie, dlaczego, skoro Włosi konfiskują jachty rosyjskich oligarchów, my nie możemy takich działań przeprowadzić w naszym kraju" – stwierdził premier Morawiecki w wywiadzie dla "Wprost". Na argument, że w Polsce Rosjanie raczej nie trzymają jachtów, premier odparł: "Ale jest trochę nieruchomości oraz aktywa finansowe, czyli akcje spółek, których przejęcie powinniśmy przeprowadzić".

Rząd jeszcze nie zaprezentował gotowych rozwiązań, ale z wypowiedzi premiera jasno wynika, że przejęciu mogłyby ulec udziały Rosjan w polskich spółkach. A to może być szczególnie ważne w kontekście jednego biznesmena z Rosji: Wiaczesława Mosze Kantora, miliardera i właściciela firmy Acron, będącej jednym z największych na świecie producentów nawozów. Kantor, poprzez Acron, posiada 19,82 proc. akcji Grupy Azoty – jednej z najważniejszych państwowych firm w Polsce.

Kim jest Wiaczesław Mosze Kantor?

Majątek Kantora to, według "Forbesa", ok. 5,3 mld dol., co daje mu miejsce w siódmej setce listy najbogatszych. Nie należy on więc do czołówki najbogatszych Rosjan. Kantor ma obywatelstwo Rosji, Wielkiej Brytanii i Izraela, jest też szefem Europejskiego Kongresu Żydów.

Fortuny dorobił się po rozpadzie ZSRR, ale w przeciwieństwie do wielu oligarchów, nie poszedł w surowce czy metalurgię, a w branżę nawozów. Według izraelskiego "Haaretz", Kantor należy do grupy biznesmenów, która nie wchodziła Władimirowi Putinowi w drogę, ale też nie jest on uznawany za specjalnie zaufanego w Moskwie. Choć w 2018 r. Kantor znalazł się na liście "osób bliskich Kremla", sporządzonej przez amerykański Departament Skarbu.

Pewne jest jedno: właściciel Acronu prowadzi na tyle istotny biznes, że musi utrzymywać przynajmniej poprawne relacje z władzami państwa. Nawet jeśli nie należy do grona najbardziej zaufanych biznesmenów.

Jak Rosjanin próbował przejąć Azoty

Rosja jest przy tym jednym z najważniejszych obok Chin producentów nawozów na świecie. Acron stanowi zaś największą tamtejszą spółkę z branży. Dlatego też w 2012 r. Acron spróbował przejąć Zakłady Azotowe Tarnów – kupił wtedy kilkanaście procent udziałów w polskiej spółce i chciał przejąć ją całą.

Rząd PO obronił jednak wtedy Azoty przed wrogim przejęciem, łącząc zakłady w Tarnowie z tymi w Puławach. Co istotne, w 2012 r. głównym zagrożeniem, upatrywanym w przejęciu Azotów przez Rosjan, było potencjalne zmuszenie polskiej spółki do zakupu gazu z Rosji. Grupa ta bowiem jest największym w Polsce konsumentem gazu ziemnego, który jest jednym z podstawowych surowców niezbędnych do produkcji nawozów.

Dzisiaj Grupa Azoty jest największą firmą chemiczną w Polsce, a także drugim największym w UE producentem nawozów azotowych i wieloskładnikowych. Jej najbardziej znaczącym udziałowcem jest Skarb Państwa posiadający 33 proc. udział, a drugim w kolejności właśnie Wiaczesław Kantor z 19,82 proc. akcji. Rosjanin bowiem, gdy nie udało mu się przejąć całej spółki, zaczął skupować akcje grupy.

W 2014 r. Kantor przekroczył próg 20 proc. udziałów w Azotach. Później jednak musiał odsprzedać część pakietu i zejść nieco poniżej tego poziomu, do obecnych 19,82 proc. W latach 2016-2017 pojawiały się informacje o tym, że Skarb Państwa chciałby, poprzez PFR, odkupić od Kantora udziały w Azotach, ale nie doszło do transakcji. Za to w 2019 r. Acron próbował, jako współwłaściciel polskiej spółki, zablokować jej kluczową inwestycję w Policach.

Udziały Kantora w Grupie Azoty mogłyby zostać przejęte?

Teraz, za sprawą wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, na horyzoncie pojawiła się jak na razie czysto teoretycznie – opcja przejęcia udziałów Kantora w Azotach przez państwo. Byłaby to bezprecedensowa sytuacja, bo nigdy wcześniej w historii polskiej giełdy nie było podobnej sytuacji. Gdyby państwo, w ramach konfiskaty, przejęło posiadane przez Kantora akcje Azotów, stałoby się większościowym udziałowcem grupy, z pakietem ponad 52 proc. akcji.

Oczywiście to tylko scenariusz czysto hipotetyczny, bo rząd nie przedstawił jeszcze żadnych konkretów swojego planu. Jednak co gdyby do takiej sytuacji doszło? Krystian Brymora, dyrektor w Wydziale Analiz Domu Maklerskiego BDM, wskazuje w rozmowie z money.pl, że "Acron to inwestor pasywny":

Zmiana statutu Grupy Azoty ograniczyła jego rolę w akcjonariacie, która sprowadza się obecnie jedynie do aktywności podczas WZA spółki. Sam Acron też nie ma specjalnych korzyści z posiadania blisko 20 proc. akcji spółki. Przez ambitny program inwestycyjny Grupa Azoty nie wypłaca dywidend i prędko się to nie stanie, a Acron kupował akcje po średnio ok. 55 zł/akcję, wydając na nie ponad 1 mld zł. Nie może więc zaliczyć tej transakcji do szczególnie udanych.

Grupa Azoty postrzegana jest jako spółka państwowa. Przejęcie tego pakietu przez rząd nic tu nie zmieni – podkreśla Brymora, zapytany przez nas o inne niż zmiana kursu potencjalne skutki takiej sytuacji.

Istotnego ryzyka dla wyceny Grupy Azoty w takim scenariuszu nie widzi też dr Tomasz Wyłuda, ekonomista i dyrektor Biura Doradztwa Inwestycyjnego Credit Agricole. – W krótkim terminie samo przejęcie mienia, jeżeli będzie w takim samym zakresie jak w innych krajach, np. Wielkiej Brytanii, nie powinno mieć dużego negatywnego wpływu na wyceny. Wynika to z faktu, że akcjonariuszem dominującym w spółce i tak zostaje Skarb Państwa – mówi nam dr Wyłuda.

Jak jednak dodaje, pojawia się przy tym pytanie o "reakcję akcjonariusza, którego akcje mogą zostać przejęte".

Akcjonariusz może zdecydować się szybko wyjść ze spółki – sprzedając akcje dla inwestorów. Nawet jeżeli sprzedaż nie nastąpi przez rynek giełdowy, to i tak podaż akcji wypełni portfele TFI i obniży ceny akcji spółki. Jeszcze inną opcją może być sprzedaż akcji dla osoby, która nie jest obywatelem Federacji Rosyjskiej. W takim wypadku, krótkoterminowo nie powinno mieć to negatywnego wpływu na akcje spółki – ocenia Tomasz Wyłuda.

Nasz rozmówca ma jednak inną wątpliwość dotyczącą potencjalnego przejęcia akcji należących do Rosjanina przez państwo polskie. – W długim terminie takie przejęcie ma, niestety, negatywny wydźwięk i podważa zaufanie inwestorów do całego parkietu – wskazuje ekspert.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czy handel Polski z Rosją został w całości wstrzymany? "Firmy zmieniły kanał dotarcia"

Obecnie Azoty wyceniane są na giełdzie na 4,35 mld zł, a kurs spółki w poniedziałek rósł o 4,94 proc., kontynuując wzrosty rozpoczęte kilka dni wcześniej inną zapowiedzią premiera – dotyczącą pomocy publicznej dla producentów nawozów. Nadal jednak, mimo rajdu o 21 proc. w pięć dni, walory spółki kosztują ok. 43 zł, czyli 12 zł mniej, niż średnio płacił za nie Wiaczesław Kantor.

Poprosiliśmy Grupę Azoty o komentarz w tej sprawie – zamieścimy odpowiedź, gdy tylko ją otrzymamy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl