Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Polskiego turysty portret własny

1
Podziel się:

Odkąd w Polsce masową popularność zdobyła uwolniona przez zmiany ustrojowe zorganizowana turystyka międzynarodowa, pojęcia takie jak „Last Minute” czy „All Inclusive” weszły na stałe do języka potocznego. Przez 30 lat swobodnego podróżowania po wakacyjnych krainach na całym świecie polski turysta zmieniał swoje przyzwyczajenia, upodobania i wymagania. Dziś dla międzynarodowej branży turystycznej jesteśmy ważnym rynkiem – w dodatku takim, który wciąż ma znaczący potencjał rozwojowy.

Naukowcy są zgodni co do tego, że coraz bardziej dbamy o jakość swojego wypoczynku.
Naukowcy są zgodni co do tego, że coraz bardziej dbamy o jakość swojego wypoczynku. (123RF)

20 lat temu, a więc równo 10 lat po przemianach, w raczkującym polskim internecie pojawił się portal Wakacje.pl. Był to jeden z pierwszych rodzimych biznesów typu e-commerce (obok. m.in. Allegro.pl, czy Empik.pl), czyli nastawionych na sprzedaż w sieci, a także pierwszy w kraju portal turystyczny. Dzisiaj porównuje i sprzedaje wycieczki ponad 100 biur podróży.

XXI wiek, czyli ruszamy w podróż

Firma będąca multiagentem (a więc agregująca u siebie oferty wielu biur podróży) zaczynała w wynajętym pokoju hotelu nauczycielskiego w Gdańsku-Wrzeszczu. Potem wytrwale współtworzyła krajowy rynek turystyczny, konsekwentnie zwiększając skalę swojego biznesu. Dziś poza serwisem online spółka ma ponad 200 salonów franczyzowych w całej Polsce, imponujący dorobek ok. 1,5 miliona klientów wysłanych na wczasy do zagranicznych kurortów oraz silną pozycję lidera polskie e-turystyki. W samym 2018 roku Wakacje.pl sprzedały wyjazdy za łączną kwotę ponad 1 miliarda złotych.

- W początkowym etapie istnienia firmy kupno wymarzonej wycieczki wiązało się jeszcze z koniecznością korespondencji pocztowej i wymiany dużej liczby papierowych dokumentów. Dziś wyjazd można zarezerwować w ciągu 10 minut, nie wstając z kanapy – mówi Tomasz Domżalski, dyrektor e-commerce Wakacje.pl, pamiętający jeszcze „przedcyfrowe” czasy w firmie.

Udoskonalona ergonomia zakupu to nie jedyny czynnik, jaki przyczynił się do boomu na wakacje zagraniczne na początku XXI wieku. Biura podróży rosły w tym czasie jak grzyby po deszczu, a do Polski wchodziły też kolejne międzynarodowe koncerny turystyczne. Konkurencja na rynku sprawiała, że imprezy stawały się coraz bardziej dostępne finansowo – ich ceny nie były już tak wysokie jak w latach 90., z kolei wzbogacające się pomału społeczeństwo w obliczu wejścia Polski do Unii Europejskiej zaczynało myśleć o korzystaniu z życia na wzór nowych współobywateli zza zachodniej granicy. A że pieniądze z Brukseli przyczyniły się do rozwoju lotnisk regionalnych, wkrótce możliwe stało się latanie na wakacje z wielu zakątków kraju – już nie tylko z Warszawy, lecz również z Katowic, Gdańska, Krakowa, Wrocławia, Poznania, Rzeszowa, Łodzi, Bydgoszczy czy Olsztyna.

Stawiamy na klasyki, ale nie tylko

Gdzie lubiliśmy i lubimy wyjeżdżać? Tu preferencje pozostają względnie stałe - najchętniej korzystamy z uroków tych państw Południowej Europy i Północnej Afryki, które cieszą się najlepiej rozwiniętą infrastrukturą turystyczną. Jeszcze kilka lat temu prym wiódł wiecznie gorący Egipt, dziś jednak częściej decydujemy się na śródziemnomorskie klimaty Grecji i Turcji – według statystyk Wakacje.pl, jedno z tych dwóch państw wybiera ponad 40 proc. rodaków udających się na letni urlop za granicą. Poza tymi krajami żelazną piątkę najlepiej sprzedających się kierunków w ostatnich kilku latach uzupełniają Hiszpania (z ciepłymi cały rok Wyspami Kanaryjskimi) i Bułgaria, gwarantująca dobry stosunek jakości do ceny. Zawsze popularne są też Tunezja, Cypr czy Malta.

Supremacja wymienionych kierunków nie oznacza bynajmniej, że nie lubimy nowości. W Europie odkryliśmy już choćby Albanię i Macedonię (od niedawna Macedonię Północną), a coraz śmielej wyruszamy też w daleki świat. Wpływ ma na to szybki rozwój lotniczych połączeń czarterowych, umożliwiających dotarcie do różnych zakątków globu z krajowych lotnisk. Jeśli sięgniemy pamięcią do początków obecnej dekady, ceny zorganizowanych wycieczek do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Tajlandii czy na Wyspy Zielonego Przylądka rozpoczynały się od pułapu 5-6 tys. złotych za osobę. Dziś możemy już bez trudu zarezerwować komfortowe wakacje w każdym z tych państw za 3-3,5 tys. złotych, a w przypadku ZEA, uchodzącym za krainę rozbuchanego luksusu, zdarzają się nawet jeszcze tańsze propozycje. Dla biur podróży egzotyka stała się produktem funkcjonującym de facto na takich samych zasadach jak bliższe kierunki – możemy tu liczyć na podobne promocje (First Minute, Last Minute), ponadto operatorzy wykupują dużą liczbę pakietów, co przekłada się na szeroki wybór hoteli, kurortów i terminów.

Aktualnie trwa przedsprzedaż ofert na jesień i zimę 2019/2020. Zainteresowanie jest spore i trudno się temu dziwić – do dyspozycji mamy niemal całą kulę ziemską, a biura podróży prześcigają się w zdobyciu klientów. Ci skorzystają teraz z nawiązką, bo pakiety gwarancji zabezpieczą ich portfele na wypadek wzrostu opłat lotniskowych, zmiany kursu walut czy cen ropy, i nie zapłacą za nie nic lub symboliczną złotówkę.

Ryzykowne polowanie na okazję

Od 30 lat na pewno nie zmieniło się jedno – rodzimy turysta kocha okazje, a konkretnie Last Minute. „Lasty” to nic innego jak wyprzedaże imprez turystycznych, które mają się rozpocząć w najbliższych tygodniach, dniach lub… godzinach. Biura podróży sprzedają ostatnie miejsca w samolotach lub hotelach, a wiążą się z tym zachęcająco obniżone ceny. Polaków nie zraża ryzyko związane z tego typu zakupem – wymarzony wyjazd w promocyjnej cenie i pożądanym terminie (urlop!) może wszak w ogóle się nie pojawić, a może się też zdarzyć, że kto inny wykaże się większym refleksem i sprzątnie nam wyjazd sprzed nosa. Niektórzy przyznają, że cenią sobie dreszczyk emocji związany z łowieniem okazji.

Wyczekiwanie na Last Minute bywa niestety złudne. Przykładu nie trzeba szukać daleko – o ile w lecie 2018 atrakcyjnych „lastów” było w bród, o tyle w trwającym właśnie sezonie letnim o dobrą ofertę na ostatnią chwilę jest bardzo trudno. Powód? W tym roku biura podróży kompletowały bowiem swoje katalogi zachowawczo, ograniczając liczbę pozyskanych pakietów hotelowych i połączeń lotniczych. Do sprzedania jest więc po prostu mniej „towaru”, a węższy asortyment biur to odpowiednio niższe prawdopodobieństwo Last Minute. Warto też wspomnieć, że lwia część pakietów na lato 2019 została wykupiona przez turystów w przedsprzedaży (First Minute), która zwyczajowo trwa od początku jesieni aż do końca marca poprzedzającego lato. Turyści już nauczyli się, że wcześniej mogą liczyć na dodatkowe udogodnienia (np. gwarancje najniższej ceny, niska zaliczka, elastyczne warunki płatności, darmowy pobyt dla dziecka), a przede wszystkim – na swobodny wybór hoteli i terminów. Z tych możliwości korzysta co roku coraz więcej Polaków.

Podaż ofert na polskim rynku ma oczywiście związek z czynnikami zewnętrznymi. Warto pamiętać chociażby o tym, że działalność biur podróży jest mocno uzależnione od sytuacji linii lotniczych, co oznacza, że jeśli ci drudzy mają trudności, oznacza to również problemy dla całego rynku turystycznego w Europie.

W efekcie miejsca w samolotach do Grecji czy Turcji do końca lipca były prawie kompletnie wyprzedane, a najbardziej lubiane przez Polaków hotele będą dostępne dopiero we wrześniu-październiku. – To nietypowy rok w turystyce. Już teraz obserwujemy zwiększony popyt na wyloty na koniec sezonu. Wakacje we wrześniu i w październiku to nadal atrakcyjna perspektywa pod względem pogody, ale przede wszystkim możliwość zaplanowania wakacji, a nie przymus wzięcia tego, co zostało. Miejsca w wysokiej klasy hotelach sieciowych będą tańsze niż w wysokim sezonie, a co w tym roku najważniejsze, będą dostępne. O tej dostępności nie możemy mówić w przypadku wycieczek kupowanych na ostatnią chwilę – mówi Klaudyna Fudala, rzecznik prasowa Wakacje.pl.

Polska, czyli łakomy kąsek

W tym kontekście warto zadać sobie pytanie o miejsce Polski na europejskim rynku.

- Polski rynek turystyki zagranicznej powiększa się w zmiennym tempie, niemniej ogólna tendencja wzrostowa jest zauważalna od wielu lat – wyjaśnia Krzysztof Piątek, prezes Polskiej Izby Turystyki. – Jako kraj tzw. nowej Unii dążymy do poziomu Zachodniej Europy, gdzie odsetek populacji podróżującej za granicę jest kilka razy większy. Tego typu wyjazdy będą stawały się coraz powszechniejsze w miarę wzrostu zamożności społeczeństwa.

Choć jako kraj jesteśmy dziś jednym z najdynamiczniej rozwijających się rynków turystycznych, są narody, których apetyt na wakacje jest równie duży i wymaga zaspokojenia. Na wakacje co roku licznie przyjeżdżają również podróżni z Niemiec, Anglii, Francji, Rosji czy… Chin.

- Musimy pamiętać o tym, że dla większości Europejczyków czołówka najpopularniejszych kierunków na wakacje wygląda podobnie, a jednocześnie liczba hoteli jest fizycznie ograniczona – zauważa Anna Podpora. - Nowe obiekty ciągle powstają, ale wymaga to czasu i przestrzeni, a najatrakcyjniejsze lokalizacje w wielu miejscach są już po prostu zajęte. W tej sytuacji, jeżeli z całej Europy co roku na wakacje wyjeżdża coraz więcej turystów, to organizatorzy konkurują między sobą o pokoje w najbardziej lubianych obiektach, wykupując je nawet z kilkuletnim wyprzedzeniem.

Wakacje to jest to!

Mogłoby się wydawać, że sytuacja w turystyce zagranicznej, np. dostępność Last Minute, wywiera wpływ na turystykę krajową i sytuację w nadbałtyckich kurortach, nad mazurskimi jeziorami czy w Zakopanem. To raczej złudne wrażenie. Oba sposoby na wypoczynek z roku na rok cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a tłumy z walizkami można dostrzec zarówno na Półwyspie Helskim czy Krupówkach, jak i w terminalach portów lotniczych.

Według badań CBOS (Nr 23/2019), jeszcze w 2013 większość Polaków (54 proc.) przez cały rok nie wyjechała na wakacje ani razu. W kolejnym roku proporcje się odwróciły. W minionym roku ani razu nie wyjechało już tylko 40 proc., reszta przynajmniej raz udała się na wypoczynek z noclegiem. Można przewidywać, że odsetek ten będzie nadal maleć.

Naukowcy są też zgodni co do tego, że coraz bardziej dbamy o jakość swojego wypoczynku. Doceniając czas wolny od pracy, chcemy jak najlepiej go wykorzystać. I oby ta tendencja się utrzymała.

turystyka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Informacja prasowa
KOMENTARZE
(1)
mikrus
5 lata temu
Polski turystya lubi oszczędzać, nie ma w tym przecież nic dziwnego. Dlatego ja zawsze oczekuję na najlepsze promocyjne kąski i teraz się doczekałem na taki kąsek w biurze Itaka - świetna oferta wyjazdowa na last minute, ceny od 1000 zł ;)