Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. MAB
|
aktualizacja

Premier o postawie Zachodu wobec Rosji: jak żaba w wodzie, którą delikatnie doprowadzono do wrzenia

Podziel się:

Premier Mateusz Morawiecki napisał artykuł dla tygodnika "The Economist". Ocenił w nim, że państwa zachodnie zbyt długo ignorowały sygnały o imperializmie, który narastał w Rosji. Mówił o polityce ustępstw, która musi się skończyć. Użył przy tym barwnego porównania. Jego zdaniem, jeśli chcemy powstrzymać Putina, nie ma innego wyjścia, jak wywołać w Rosji szok gospodarczy.

Premier o postawie Zachodu wobec Rosji: jak żaba w wodzie, którą delikatnie doprowadzono do wrzenia
Premier w artykule dla brytyjskiego tygodnika wskazał, że ostre sankcje będą kosztować obywateli Europy, ale jego zdaniem jest to niewielka cena do zapłacenia (Leszek Szymański)

"Wojna na Ukrainie uświadamia, że choć historia jest dobrą nauczycielką, ma słabych uczniów" - napisał polski szef rządu w artykule dla "The Economist".

Mówił, że w lutym 2007 r. Władimir Putin otwarcie oświadczył, że chce rozmontowania postzimnowojennego ładu w Europie, rok później zaatakował Gruzję, a sześć lat później zajął Krym i wzniecił konflikt w Donbasie. "A po kolejnych ośmiu rozpoczął najbardziej krwawy jak dotąd etap swojego planu. Demony historii wróciły. Znowu jesteśmy świadkami ludobójstwa" - stwierdził szef polskiego rządu.

Ocenił, że "Zachód zachowywał się jak żaba w wodzie, którą delikatnie doprowadzono do wrzenia".

Nie reagował nawet wtedy, gdy Rosja zwiększała temperaturę. W 1999 r., kiedy rosyjskie wojska na rozkaz Putina zrównały z ziemią Grozny i wymordowały dziesiątki tysięcy Czeczenów, Zachód przymknął oko, twierdząc, że to wewnętrzna sprawa Rosji - wskazał szef polskiego rządu.

Dalej ocenił, że mechanizmy totalitaryzmu są dziś takie same jak 70 lat temu, a i mechanizmy ustępstw są takie same.

Premier o konfiskacie rosyjskich aktywów i zagranicznych rezerw walutowych

Rosja dopuszcza się okrucieństw i jeśli nie zostanie powstrzymana, obrazy takie jak te widziane w Buczy, Irpieniu i Mariupolu będą pojawiać się coraz częściej - uważa Mateusz Morawiecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Co czeka Putina? "Przed żadnym sądem nigdy nie stanie"

W artykule dla brytyjskiego tygodnika napisał też, że choć kraje europejskie udzieliły Ukrainie pomocy gospodarczej i dostarczyły uzbrojenie, to można zrobić o wiele więcej. Jego zdaniem powinna nastąpić konfiskata wszelkich rosyjskich aktywów i rezerw walutowych za granicą, a wpływy z tego powinny zostać wykorzystane na pomoc Ukrainie.

Premier Morawiecki: nie mamy innego wyjścia, jak wywołać szok gospodarczy

"Należy też wysłać więcej broni dla wsparcia ukraińskich sił zbrojnych. Polska chciałaby, za zgodą NATO, dostarczać sąsiadowi wszelkiego rodzaju broń. W dodatku cała Europa powinna się zjednoczyć, aby opracować plany odbudowy Ukrainy po wojnie" - napisał premier Morawiecki. Dodał, że bardzo ważne są sankcje wobec Rosji, ale sankcje maksymalne. Ocenił, że Europa, mimo nałożenia pewnych sankcji, działa zbyt wolno. Po raz kolejny wspomniał o rosyjskiej walucie.

Tymczasem Kreml dołożył wszelkich starań, aby obronić rubla. Częściowo w wyniku europejskich zakupów energii Rosja ma nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, a rubel jest teraz silniejszy niż przed wojną - napisał premier.

"Słabe sankcje, zamiast zdusić rosyjską gospodarkę, wydają się zwiększać jej odporność, ponieważ ceny ropy i gazu wzrosły" - ocenił Morawiecki. "Jeśli naprawdę chcemy powstrzymać Putina, nie mamy innego wyjścia, jak wywołać szok gospodarczy" - oświadczył.

"Tylko najostrzejsze sankcje i dostawy broni na Ukrainę będą w stanie powstrzymać armię rosyjską i obronić demokrację oraz wolność Ukrainy. Będzie to kosztować obywateli Europy, ponieważ ceny energii prawdopodobnie wzrosną, ale jest to niewielka cena do zapłacenia. Im szybciej to zrobimy, tym prędzej skończy się wojna" - uważa polski szef rządu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP