"Prezent dla najzamożniejszych". Minister ostro o zmianie w składce

- Ustawa obniżająca składkę zdrowotną, która właśnie przeszła przez Sejm, wcale nie wprowadza jakichś szczególnych ulg dla kwiaciarki czy szewca. Raczej wprowadza znacznie większą ulgę i robi prezent tym najzamożniejszym, najbardziej dochodowym przedsiębiorcom. Wcale nie tym rzemieślnikom, którzy lubią się posługiwać niektórzy politycy w debacie publicznej - powiedziała "SE" Dziemianowicz-Bąk, odnosząc się do uchwalonej w piątek nowelizacji ws. składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.

Dodała, że jeżeli ktoś nie będzie miał szans na leczenie, nie będzie miał też siły na budowanie polskiej gospodarki.

Nikt chory nie zbuduje PKB. Nie wspominając już o tym, że naprawdę w nie mniejszym stopniu niż przedsiębiorcy, pracownicy etatowi - i ci zatrudnieni w sferze publicznej, i ci zatrudnieni w przedsiębiorstwach prywatnych - dokładają się do wzrostu PKB. W tym sensie ten argument jest po prostu wadliwy - powiedziała ministra.

- Czy nauczycielka na etacie przykłada się mniej do rozwoju polskiego społeczeństwa, polskiej gospodarki niż przedsiębiorca? Oczywiście, nie - dodała szefowa MRPiPS.

Jej zdaniem, jeśli ustawa o obniżce składki zdrowotnej wejdzie w życie, koszty utrzymania publicznej ochrony zdrowia w większym stopniu spadną na nauczycielkę, na wszystkich pracowników etatowych.

Ministra oceniła, że wypychanie na samozatrudnienie albo zachęcanie do ucieczki w samozatrudnienie to realne ryzyko takiej ustawy.

- Dlatego mam do niej krytyczny stosunek. Moim zadaniem jako ministry pracy jest walka z uśmieciowieniem rynku pracy i jego skutkami. Robimy to krok po kroku naprawiając lata zaniedbań - wskazała. Wymieniła tu m.in. reformę Państwowej Inspekcji Pracy, ustawę o wliczaniu do stażu pracy okresów przepracowanych na umowach zlecenie.