Puste ulice, mniej emisji, ale więcej odpadów. Epidemia koronawirusa nie pozostaje bez wpływu na środowisko
Epidemia koronwirusa zatrzymała świat. Dosłownie. Spadła nasza aktywność, rzadziej się przemieszczamy, przemysł działa na wolniejszych obrotach. Środowisko może w końcu złapać oddech, ale zdaniem ekspertów nie we wszystkich obszarach i na bardzo krótko.
Wygaszanie gospodarki – bo tak trzeba nazywać wprowadzanie obostrzeń – pojawiało się w Polsce stopniowo. Na początku (12.03) zawieszono część zajęć w szkołach, następnie ograniczono działalność gastronomiczną oraz funkcjonowanie galerii handlowych. 23 marca wprowadzono w Polsce stan epidemii, dzień później zarządzono ograniczenia w przemieszczaniu się, a na początku kwietnia – opróżniono plaże, bulwary i parki.
Część pracowników zaszyła się w domach, a ta cześć, która dalej musiała dojeżdżać do pracy, zauważyła, że natężenie przypomina okres wakacyjny. W miastach liczba pojazdów spadła o 1/3. Ale jednocześnie nie przestał funkcjonować transport spedycyjny, a przy wzroście liczby zamówień online więcej pracy mają kurierzy.
- Stężenie tlenków azotu emitowanych bezpośrednio z rur wydechowych obniżyło się wyraźnie dopiero po 10 kwietnia, szczególnie w pobliżu dróg charakteryzujących się intensywnym ruchem przed ogłoszeniem zakazów – tłumaczy money.pl Krzysztof Skotak, kierownik Ośrodka Ochrony Atmosfery IOŚ-PIB.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem
- Dostępne wyniki pomiarów wykonywanych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska nie wykazują natomiast istotnego zmniejszenia stężeń dwutlenku azotu, czyli zanieczyszczeń wtórnych oraz pyłu zawieszonego PM10 (emitowanego głównie ze spalania paliw stałych w domach – red.). Oczywiście zauważalne różnice w poziomie stężeń zanieczyszczeń powietrza są różne w różnych regionach Polski – dodaje. Wniosek? Nadal cierpimy z powodu emisji, ale nie tak bardzo, jak przed wybuchem epidemii.
Apele o mycie rąk nie poskutkowały?
Jest szansa na znaczącą poprawę innego aspektu naszego życia. Chodzi o higienę. Wszak od początku komunikowano, aby często i dokładnie myć dłonie wodą z mydłem, aby uniknąć zakażenia. Można by się spodziewać rekordowych pomiarów zużycia wody, ale dane przedsiębiorstw wodociągowych pokazują co innego.
- Jak dotąd nie zaobserwowano zwiększenia zużycia wody w aglomeracji warszawskiej. Aby ocenić różnice, potrzebne są dłuższe okresy rozliczeniowe. W pierwszych dwóch tygodniach po ogłoszeniu stanu epidemii obserwowano niewielkie wahnięcia zużycia spowodowane prawdopodobnie czasową zmianą funkcjonowania wielu zakładów pracy, placówek edukacyjnych czy innych miejsc publicznych – informuje money.pl Marek Smółka, rzecznik prasowy MPWiK w Warszawie.
Takie rezultaty można tłumaczyć przywiązaniem Polaków do zasad higieny indywidualnej, a z tym nigdy nie było dobrze. Według badania przeprowadzonego przez stowarzyszenie WIN/Gallup International zaledwie 68 proc. Polaków myje ręce wodą z mydłem po skorzystaniu z toalety.
Mniejsze zużycie wody widać za to w miejscowościach nadmorskich, które koncentrują się na turystyce, jak np. w Kołobrzegu. Różnice w dobowych dostawach wody pomiędzy rokiem 2019 a 2020 w marcu wynosiły do 20,25 proc., a w kwietniu do 32,97 proc.
- Jeśli sytuacja nie uległaby zmianie i zamknięte pozostały hotele, sanatoria, plus obiekty działające sezonowo, różnica by się pogłębiała – wyjaśnia money.pl dr inż. Krystian Szczepański, Dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego. Wiemy już jednak, że tak nie będzie, bo od 4 maja obiekty noclegowe znów mogą wrócić do pracy.
Ekspert zwraca uwagę na jeszcze inny problem, który wiąże się z produkcją odpadów. Chodzi o tworzenie i wyrzucanie rekordowej ilości jednorazowych środków higienicznych.
- Operatorzy systemów gospodarki ściekowej w całej Europie znajdują coraz więcej odpadów w postaci wilgotnych chusteczek, papieru kuchennego czy lateksowych rękawiczek w kanalizacji. Odpady te blokują rury i pompy, powodując zatkanie kanałów i zalania budynków ściekami, podczas gdy tego typu śmieci są odpadami komunalnymi i powinny trafić do śmieci zmieszanych – zaznacza dr inż. Krystian Szczepański.
Prądu potrzebujemy mniej
A jak wygląda zużycie energii? Wydaje się, że nie ma tu dodatkowych obciążeń. Ponadto, jak podają Polskie Sieci Elektroenergetyczne, obserwuje się wręcz spadek zapotrzebowania na moc o około 12 proc. Przyczyną jest to, że wiele miejsc po prostu nie działa.
Uczeni zwracają uwagę, że gdy pandemia minie, trzeba będzie zmierzyć się z recesją i szybko nadrobić straty, przemysł wróci do galopu, a państwa i firmy zaczną ciąć nakłady na innowacje i rozwiązania ekologiczne.
* Zapisz się na nasz specjalny* newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl