Są pomysły, nie ma mocy. Chcą, by Polska nie była skazana na import dronów

Polski sektor startupów dronowych to kopalnia innowacji, która zderza się z brutalną arytmetyką pola walki. Z najnowszego raportu PFR, do którego money.pl dotarł jako pierwszy, wynika, że łączne moce produkcyjne rodzimych firm to zaledwie promil tego, co zużywa front ukraiński. Jak odblokować ten potencjał?

PFR zbadał polski potencjał dronowyPFR zbadał polski potencjał dronowy. Na zdjęciu szef PFR Piotr Matczuk i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz
Źródło zdjęć: © PAP | Anton Petrus, East News, Filip Singer, Getty Images, PAP, Paweł Wodzyński
Robert KędzierskiŁukasz Kijek
Dźwięk został wygenerowany automatycznie i może zawierać błędy

W piątek 5 grudnia Polski Fundusz Rozwoju (PFR) zaprezentuje obszerne opracowanie poświęcone potencjałowi produkcyjnemu nowych polskich firm w zakresie pojazdów bezzałogowych. Dokument ten, będący swoistym bilansem otwarcia dla technologii "dual use" (podwójnego zastosowania – cywilnego i wojskowego), rzuca nowe światło na kondycję branży, która w założeniu ma stanowić o sile nowoczesnej armii, a w praktyce wciąż walczy z chorobami wieku dziecięcego. Money.pl poznał go jako pierwszy.

To są dla nas największe przestrzenie inwestycji. Toczą się rozmowy w sprawie zdolności produkcyjnych w Polsce, polskich firm przede wszystkim. Korzystamy też z doświadczeń w Ukrainie, tego sprzętu, który się tam przydaje – mówił.

Podkreślał, że drony pozwolą na "zwielokrotnienie zdolności operacyjnych" polskiego wojska, umożliwiając współpracę z zakupionymi przez Polskę śmigłowcami Apache, czołgami Abrams czy myśliwcami F-35.

Brzoska: Za 2 lata AI zastąpi 25 proc. zawodów

Raport PFR nie obejmuje gigantów zbrojeniowych takich jak Polska Grupa Zbrojeniowa czy największa polska prywatna firma zbrojeniowa WB Electronics, lecz skupia się na mniejszych podmiotach cywilnych, które w sytuacji kryzysowej mogłyby przestawić swoje linie produkcyjne na potrzeby obronności państwa.

W zestawieniu PFR znalazło się 12 bezzałogowych statków powietrznych (UAV), siedem pojazdów lądowych (UGV), cztery jednostki nawodne i podwodne (USV i ROV), trzy systemy, łączące różne technologie i rozwiązania.

Wnioski płynące z  analizy są słodko-gorzkie. Polska dysponuje myślą techniczną na światowym poziomie, ale przemysłowo wciąż pozostajemy w tyle za wymogami nowoczesnego konfliktu pełnoskalowego.

Brutalna matematyka. Małe moce produkcyjne

Najbardziej uderzającym wnioskiem płynącym z analizy PFR jest dysproporcja w skali produkcji. Eksperci Funduszu podliczyli łączne deklarowane moce wytwórcze wszystkich analizowanych podmiotów (a wzięto pod lupę 13 firm oferujących 26 rozwiązań). Wynik to około 1600 sztuk dronów miesięcznie. Liczba ta, choć dla laika może wydawać się znacząca, blednie w zestawieniu z realiami wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą.

Według danych przytoczonych w raporcie, w drugiej połowie 2025 roku na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy wytwarzano (lub importowano i montowano) około 200 tysięcy bezzałogowców miesięcznie. Mowa tu oczywiście o całym spektrum urządzeń, z przytłaczającą przewagą tanich dronów uderzeniowych FPV (First Person View), traktowanych jako amunicja krążąca.

Polska "flota" produkcyjna, oparta w dużej mierze o manufakturowe metody startupów, jest więc kroplą w morzu potrzeb ewentualnego konfliktu symetrycznego.

Autorzy raportu zauważają, że w warunkach pokoju utrzymywanie tak gigantycznych mocy produkcyjnych nie miałoby uzasadnienia ekonomicznego. Jednak, jak wskazano w dokumencie, "racjonalnie należałoby zakładać, że w sytuacji kryzysowej, istotne zwiększenie możliwości produkcyjnych – pomijając nawet ograniczenia finansowe – to kwestia wielu miesięcy, jeśli nie lat zmian". Polski ekosystem dronowy jest elastyczny, ale niska baza startowa sprawia, że jego skalowalność w trybie nagłym pozostaje ograniczona.

Wyścig zbrojeń 3.0. Czy polskie drony są przestarzałe?

Kolejnym kluczowym wątkiem, poruszonym w opracowaniu, jest ewolucja samej doktryny użycia dronów, która w ciągu ostatnich trzech lat przyspieszyła w tempie wykładniczym. Raport dzieli tę historię na trzy etapy.

"Wojna dronowa 1.0" opierała się na dużych maszynach klasy MALE (jak słynne Predatory czy Bayraktary), które dominowały dekadę temu.

"Wersja 2.0", którą obserwowaliśmy od 2022 roku w Ukrainie, to masowe użycie komercyjnych dronów (np. serii Mavic) do korygowania artylerii oraz adaptacja tanich dronów wyścigowych do roli kamikadze.

Problem w tym, że pod koniec 2025 roku wchodzimy w fazę "3.0". Na froncie zaczynają dominować rozwiązania autonomiczne, sterowane przez sztuczną inteligencję (AI), niewrażliwe na zerwanie łączności radiowej, a także drony sterowane światłowodami, całkowicie odporne na walkę radioelektroniczną (WRE). Tymczasem, jak zauważają analitycy PFR, "większość rozwiązań dostępnych w Polsce znajduje się na etapie 2.0".

Przegląd statków powietrznych. Od kieszonkowych zwiadowców po łowców

Mimo tych zastrzeżeń katalog polskich rozwiązań robi wrażenie różnorodnością i pomysłowością inżynierską. W segmencie powietrznym (UAV) wyróżnia się firma SPQ Poland z Bielska-Białej, która postawiła na modułowość i szybkość reakcji.

Ich flagowy produkt, Spider Tube V4, to ultralekki dronoid zwiadowczy, który po złożeniu mieści się w tubie o średnicy 80 mm. Żołnierz może zarzucić go na ramię i być gotowym do działania w mniej niż 10 sekund. Firma produkuje również cięższe maszyny, jak Thor V4 (zwiadowca średniego zasięgu) czy potężny Hermes II V8, który już w czasie pandemii realizował autonomiczne loty transportowe nad Warszawą.

Spider
Spider Tube V4 © mat. prasowe | PFR
Hermes II
Hermes II V8 © mat. prasowe | PFR

Ciekawą propozycję ma rzeszowski SkyAssist. Ich bezzałogowiec do rozpoznania taktycznego jest już weteranem – był wykorzystywany w działaniach bojowych na terenie Ukrainy. To klasyczna konstrukcja płatowca, zdolna do operowania w promieniu 30 km, której systemy są chronione przed ingerencją z zewnątrz, a algorytmy potrafią filtrować fałszywe informacje nawigacyjne.

SkyAssist
Bezzałogowy statek powietrzny do rozpoznania taktycznego SkyAssist © mat. prasowe | PFR

Na uwagę zasługuje również podejście firmy Orbotix z modelem Wasper-1. To dron uderzeniowy (kamikaze), który próbuje gonić światowe trendy, oferując system śledzenia celu oparty na sztucznej inteligencji. Pozwala to na atakowanie obiektu nawet po utracie łączności z operatorem w ostatniej fazie lotu.

Z kolei Eurotech z Mielca rozwija koncepcję "powietrznego myśliwego". Ich system HAASTA ma nie tylko prowadzić rozpoznanie, ale w wersji "Hunter" niszczyć wrogie drony za pomocą środków kinetycznych lub broni strzeleckiej, działając w roju do siedmiu maszyn.

HAASTA
HAASTA © mat. prasowe | PFR

Stawkę uzupełniają konstrukcje od JSW Nowe Projekty – w tym drony Mroźny, Świstak i Wielki. Ten ostatni to potężna platforma transportowa o udźwigu do 8 kg, która może być wyposażona w pływaki, co czyni ją zdolną do operowania w środowisku wodnym. To przykład uniwersalności, która jest cechą charakterystyczną wielu polskich projektów.

Wielki
Wielki © mat. prasowe | PFR

Nie tylko w powietrzu

Raport PFR zauważa, że "drony" to nie tylko to, co lata. Polska ma niezwykle silną pozycję w robotyce lądowej (UGV), głównie za sprawą Sieci Badawczej Łukasiewicz – PIAP. Instytut ten od lat dostarcza roboty dla służb na całym świecie.

W raporcie opisano całą rodzinę pojazdów: od małego, 20-kilogramowego Fenixa, przez średniego Gryfa, aż po potężnego Ibisa (320 kg) i gigantycznego HUNTeRa (ponad 3 tony). Te maszyny służą do rozpoznania, neutralizacji ładunków wybuchowych, a w przypadku HUNTeRa – do patrolowania granic i wsparcia ogniowego. Co kluczowe, PIAP posiada pełnię praw własności intelektualnej do tych systemów, co uniezależnia produkcję od zagranicznych licencji.

HUNTeR
HUNTeR © mat. prasowe | PFR

W segmencie lądowym agresywnie poczyna sobie również warszawski Macro-System. Ich pojazdy Gnom i Goblin to platformy stricte bojowe. Gnom to mały pojazd-kamikaze lub zwiadowca, przenoszący głowice bojowe, który mieści się w plecaku. Goblin to z kolei większa bestia – sześciokołowy pojazd elektryczny uzbrojony w karabin maszynowy, mogący towarzyszyć piechocie i zwalczać cele na dystansie do 800 metrów.

Gnom
Gnom © mat. prasowe | PFR
Goblin
Goblin © mat. prasowe | PFR

Na wodzie (USV/ROV) polskie firmy szukają nisz w hydrografii i monitoringu. K2sea oferuje jednostki USV 300 i mKurs – nawodne drony pomiarowe o dużej dzielności morskiej.

Marine Technology z Gdyni rozwija HydroDrona, zaawansowaną jednostkę do mapowania dna i inspekcji infrastruktury krytycznej (np. rurociągów czy farm wiatrowych).

Z kolei Aquatica proponuje podwodnego drona Aquarius ROV, który eliminuje konieczność nurkowania człowieka w niebezpiecznych lub skażonych wodach.

Politycy nadrabiają stracony czas. Jest szybka ścieżka

Rozwój branży przez lata hamowany był przez skomplikowane procedury zamówień publicznych. Startupy, często działające na granicy rentowności, nie miały szans w starciu z biurokracją wojskową i wymogami przetargowymi pisanymi pod wielkie koncerny. Raport PFR wskazuje jednak na "światełko w tunelu".

W drugiej połowie 2025 roku Ministerstwo Obrony Narodowej wprowadziło rewolucyjne zmiany. Kluczową z nich jest zwolnienie ze stosowania przepisów Prawa Zamówień Publicznych w przypadku zamówień związanych z bezzałogowymi systemami uzbrojenia, które zostały wcześniej przetestowane przez wojsko i otrzymały pozytywną rekomendację.

To "szybka ścieżka", o którą branża prosiła od lat. Powołano również Inspektorat Wojsk Bezzałogowych Systemów Uzbrojenia oraz zapowiedziano utworzenie Ośrodka Systemów Autonomicznych.

Te zmiany strukturalne mają na celu nie tylko ułatwienie zakupów, ale i koordynację całego ekosystemu innowacji. Zaproponowano ponad 30 deregulacji, obejmujących prawo lotnicze, kwestie koncesyjne czy podatkowe. "Zmiany te, w zależności od sposobu i czasu ich ostatecznego wdrożenia, mogą w sposób znaczący przyczynić się do rozwoju niektórych z opisywanych przez nas podmiotów" – czytamy w raporcie.

Błędne koło zamówień

Mimo optymizmu legislacyjnego wyzwania biznesowe pozostają ogromne. Polskie firmy wpadły w pułapkę "dual use". Ich produkty są zbyt zaawansowane i drogie dla przeciętnego cywilnego hobbysty (który wybierze chińskie DJI), a jednocześnie wciąż zbyt mało sprawdzone i produkowane w zbyt małej skali dla wojska.

Bez zamówień armii nie da się zwiększyć mocy produkcyjnych. Bez zwiększonych mocy produkcyjnych – armia boi się zamawiać sprzęt, który w razie wojny nie będzie miał zapewnionego serwisu i dostaw części.

PFR zwraca uwagę na niestabilność sektora.

Wysokie rozdrobienie na rynku z jednej strony skutkuje powstawaniem nowatorskich koncepcji, z drugiej strony są to często podmioty, które w przypadku nieuzyskania zamówienia wojskowego w względnie niedługiej perspektywie czasowej, nie będą w stanie kontynuować działalności – czytamy w raporcie.

Wiele z opisywanych firm to de facto manufaktury, gdzie miesięczna produkcja liczona jest na palcach jednej ręki (np. jedna sztuka USV 300 miesięcznie, cztery sztuki dronów JSW). Wyjątkiem jest SkyAssist z deklarowaną produkcją 1000 sztuk oraz Oderon z systemem antydronowym (120 sztuk), ale to wciąż skala mikro w porównaniu do potrzeb wojennych.

Co dalej z polskimi dronami?

Raport PFR z grudnia 2025 roku jest ważnym głosem w dyskusji o bezpieczeństwie narodowym. Pokazuje, że Polska nie jest technologiczną pustynią. Mamy inżynierów, mamy działające prototypy, mamy firmy, które już teraz sprzedają swoje rozwiązania na Ukrainę i zbierają tam bezcenne doświadczenie bojowe (jak SPQ, SkyAssist czy Orbotix). Mamy też światowej klasy robotykę lądową.

Brakuje jednak "masy krytycznej". Decyzje o deregulacji i ułatwieniach w zakupach muszą przełożyć się na realne kontrakty, które pozwolą tym firmom wyjść z fazy startupowej i stać się pełnoprawnymi zakładami produkcyjnymi. W przeciwnym razie, w godzinie próby, Polska będzie skazana na import rozwiązań z zagranicy, podczas gdy rodzime projekty pozostaną jedynie ciekawostkami w powerpointowych prezentacjach.

Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Wybrane dla Ciebie
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów
Ważna umowa dla tysięcy Polaków. Poczta zdobyła gigakontrakt na obsługę sądów