Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Strefy czarne wróciły do Polski. Infekcji koronawirusa przybywa

510
Podziel się:

Trzy powiaty w strefie czarnej, kolejne cztery w strefie ciemnoczerwonej i kilkadziesiąt w czerwonej. Sytuacja epidemiczna w niektórych częściach Polski staje się coraz gorsza. Powrotu do podziału kraju na różne stopnie obostrzeń nie należy się spodziewać w najbliższym czasie.

Strefy czarne wróciły do Polski. Infekcji koronawirusa przybywa
Lockdown w kilku regionach Polski nie byłby zaskoczeniem (East News)

Powiat nidzicki, powiat bartoszycki oraz miasto Olsztyn - to trzy regiony, które dziś są czarną strefą koronawirusa w Polsce. To właśnie w tych trzech miejscach tygodniowy wskaźnik zakażeń jest najwyższy w skali całego kraju. W przypadku powiatu nidzickiego jest to ponad 119 zakażeń na każde 100 tys. mieszkańców.

Dla przykładu średnia ogólnokrajowa wynosi w tej chwili niespełna 20 zakażeń na każde 100 tys. mieszkańców (to średnia dzienna z ostatnich 7 dni - liczona od poniedziałku 15 lutego do poniedziałku 22 lutego).

Jak wygląda sytuacja epidemiczna w poszczególnych miejscach kraju? Pokazuje to poniższa mapa, która uwzględnia właśnie średnią zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w danym powiecie. Takie przeliczenie pozwala lepiej porównywać sytuację pomiędzy regionami o różnej wielkości. Innym problemem byłoby 1 tys. zakażeń w Warszawie, którą zamieszkuje 1,7 mln osób, a innym byłoby w Luboniu, który zamieszkuje 30 tys. osób.

Podział kolorystyczny na mapie odpowiada progom, które jeszcze ubiegłej jesieni zaprezentował rząd. Do zielonych, żółtych i czerwonych - które znaliśmy z początku epidemii - dołączyły wtedy ciemnoczerwone (będące etapem "odpowiedzialności") i czarne.

Wynik czarny w skali całego kraju miał zwiastować twardy lockdown - ograniczenie możliwości wychodzenia z domu i zamkniętą zdecydowaną większość biznesów. Ten poziom zaczyna się, gdy średnia liczba zakażeń z ostatnich 7 dni przekracza 70 na każde 100 tys. mieszkańców. Dla całej Polski byłoby to 26,8 tys. Gdyby tamte pomysły rządu przenieść na poziom lokalny dziś, to trzy powyższe powiaty musiałyby być niemal zamknięte.

Zobacz także: mBank webinar odc. 6: Firma tylko w Internecie. Jak to zrobić?

I na dobrą sprawę zamknięcie Nidzicy już trwa. Do końca tego tygodnia (czyli do 26 lutego) wszystkie szkoły i przedszkola są zamknięte. Zajęcia odbywają się w całości zdalnie.

Kolor ciemnoczerwony to przedział od 50 do 70 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. W skali całego kraju byłoby to od 19 tys. do około 26 tys. zakażeń każdego dnia. I o ile w skali ogólnokrajowej takiej sytuacji nie ma, to jednak są też miejsca, które spełniają ten wymóg.

W tej chwili są to cztery regiony: powiat olsztyński, lęborski, Łomża oraz powiat gdański.

Na mapie prezentujemy również regiony, które są strefami czerwonymi. Takich powiatów jest w tej chwili 58. A na liście są takie miasta jak Sopot, Słupsk, Świnoujście, Bydgoszcz lub Warszawa, ale również powiat rzeszowski, toruński, kartuski czy inowrocławski. Zdecydowana większość przypada jednak na regiony północne Polski.

By znaleźć się w strefie czerwonej dany region musi mieć od 25 do 50 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. W skali całego kraju byłoby to od 10 tys. do 19 tys. infekcji.

Progi miały być sygnałem ostrzegawczym dla Polaków i jednocześnie zapowiedzią wychodzenia z obostrzeń. O ile sygnałem ostrzegawczym były, to przy wychodzeniu z ograniczeń rząd już z nich zrezygnował. Dziś jednak na nowo wracamy do sytuacji, gdy liczba infekcji rośnie.

Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, ostatnie 24 godziny przyniosły 6,3 tys. zakażeń. Konsekwentnie liczby te rosną. Miniony tydzień był najgorszy od ponad miesiąca. I widać to w regionach.

Jak wynika z informacji money.pl, podczas Rządowych Zespołów Zarządzania Kryzysowego na przełomie stycznia i lutego pojawiały się propozycje przywrócenia podziału obostrzeń na strefy. Dziś tematu praktycznie nie ma.

I powód jest prozaiczny - trudno wyodrębnić regiony, które nie mają problemu z wirusem. Rząd analizował m.in. powrót do podziału na trzy kategorie: zieloną, żółtą i czerwoną. Jest to system doskonale znany z wiosny ubiegłego roku.

Gdyby dziś go przywrócić, to w strefach zielonych znalazłoby się… zaledwie 9 powiatów. W strefie żółtej byłoby 60 powiatów. A cała reszta zalicza się wciąż do starej czerwonej strefy. I stąd - dopóki sytuacja epidemiczna nie wróci do punktu wyjścia, a jednocześnie nie pojawią się większe różnice pomiędzy krajami - opcja podziału na strefy musi czekać.

Warto zauważyć, że wzrosty zakażeń nie dotyczą przygranicznych powiatów - ani od strony niemieckiej granicy, ani od strony czeskiej granicy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(510)
znawca
3 lata temu
Skoro są powiaty czarne i czerwone, pokażcie też zielone i żólte bez namordników i zakazów prac hoteli, restauracji, wesel, fitness, klubów itd itp.
wróbel
3 lata temu
a gdzie podział na trzy kolory zielony żółty czerwony ??? teraz tylko czerwony ???? o co tu chodzi
Adam
3 lata temu
Kudowa-Zdrój tragedia- covid wszędzie! Uważajcie! Policja na ulicach kontroluje maseczki i bardzo dobrze.
Waldi
3 lata temu
Fala zarażeń cowid 19 wzrasta i to jest wina rządu . Polakom jak się da palec to oni zaraz chcą całą rękę , jak rząd poluzował obostrzenia to obywatele dostali małpiego rozumu ,co widać było na zdjęciach z Krupówek w Zakopanem .
Wlacz mozg...
3 lata temu
Wyobrazam sobie przejechac autem 20 km na tydzien w stosunku do 100 000 km . Kurde , lece sie czym predzej zaszczepic.
...
Następna strona