Temat Zielonego Ładu wypłynął w kampanii. Obaj kandydaci się mylą
Nie jest prawdą, że Zielonego Ładu już nie ma i że Polska może go odrzucić. Pytani przez nas eksperci tłumaczą, co tak naprawdę musi się stać, żeby zrezygnować z jego fundamentalnych założeń w obliczu powrotu tematu na finiszu kampanii wyborczej.
- Już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu, dlatego że w tej chwili zmienił się świat, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące załamania łańcucha dostaw i tego, że musimy inwestować w nasz przemysł i w naszą konkurencyjność - mówił Rafał Trzaskowski podczas debaty w TVP przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Tezę o tym, "że nie ma już Zielonego Ładu" powtórzył w piątkowej debacie z Karolem Nawrockim, tłumacząc, że program działa w kompletnie zmienionej formie, niż pierwotnie zakładano. Czyli, że Zielonego Ładu "już nie ma".
Zielony Ład to unijna strategia wzrostu zainicjowana w 2019 r., zawierająca pakiet inicjatyw politycznych kierujących UE na drogę transformacji ekologicznej, a ostatecznie - ku neutralności klimatycznej, którą ma osiągnąć do 2050 r.
- Nie jest prawdą to, co mówi Rafał Trzaskowski, że Zielonego Ładu już nie ma. Tej polityki nie zmieniono. Nie zrezygnowano, a jedynie zawieszono część zmian w polityce rolnej, np. ugorowanie. Nie ma też dyskusji o zmianie celów klimatycznych w UE na lata 2030 i 2050 - twierdzi Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki, który w kwestii Zielonego Ładu zarzucił Trzaskowskiemu kłamstwo.
Jego zdaniem "Trzaskowski przykrył chwilowym wyjątkiem dla rolnictwa resztę - czyli jakieś 95 proc. Zielonego Ładu".
Założenia Zielonego Ładu nie zniknęły. Nadal funkcjonuje raportowanie ESG (Environmental, Social, and Governance, czyli Środowisko, Społeczeństwo i Ład Korporacyjny - przyp. red.) o wpływie działalności firmy na środowisko. Tak samo istnieje ETS (European Union Emissions Trading System, czyli Europejski System Handlu Emisjami - przyp. red.), który wszedł do porządku prawnego UE w 2003 r. Oczywiście pewne założenia mogą się zmieniać, co jest normalne na przestrzeni lat, ale nikt w UE nie powie, że Zielonego Ładu już nie ma - zaznacza Wiech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bosak nie ma złudzeń ws. spotkania po rozmowie. "To był błąd"
Trzaskowski ocenił, że Zielonego Ładu już nie ma, "bo stawiamy na konkurencyjność". W tym przypadku chodzi o Europejski Kompas Konkurencyjności, który ogłoszono w listopadzie 2024 r.
To jednak inna inicjatywa, na co uwagę zwróciło Stowarzyszenie Demagog, pisząc, że "Komisja Europejska ogłosiła nowe programy, próbujące godzić ograniczenie emisji gazów cieplarnianych z rozwojem gospodarczym, to nie zrezygnowała z celów Zielonego Ładu, a przyjęte w jego ramach przepisy wciąż obowiązują".
ETS, ugorowanie i dyrektywa budynkowa
Zielony Ład to nie tylko inicjatywy rolnicze jak ugorowanie czy zmniejszenie do 2030 r. o połowę stosowania pestycydów chemicznych. To także przepisy gwarantujące prawo do naprawy urządzeń, które można naprawić, np. lodówek czy pralek, dyrektywa budynkowa oraz ETS.
Natomiast najbardziej znanym pakietem w ramach Zielonego Ładu jest "Fit for 55", który zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r. Elementem pakietu jest dyrektywa budynkowa dotycząca charakterystyki energetycznej budynków (EPBD), którą przyjęto w 2024 r., a wszystkie państwa UE muszą ją zaimplementować do 29 maja 2026 r. Głównym celem nowych regulacji jest redukcja zużycia energii w budynkach.
Dyrektywa budzi spore obawy wśród Polaków, co pokazało badanie zlecone przez ING Bank Śląski. Dotyczą one wysokich kosztów i braku pewności, że inwestycja się opłaci. Pisaliśmy o tym w money.pl.
- Dyrektywa budynkowa jest bardzo źle napisana na poziomie unijnym. Ma niejasne konstrukcje prawne, można je różnie interpretować, co budzi niepokój przy przeniesieniu przepisów na grunt krajowy. Mamy duży problem z wdrożeniem tej dyrektywy, tak samo, jak z ETS, gdzie jesteśmy w ogonie UE. Nie zrobiliśmy nic, a ceny uprawnień będą rosnąć. Kandydaci na prezydenta nie powinni mówić, że Zielony Ład nie istnieje lub że zostanie odwołany. Ład zostanie z nami na lata i kluczowa jest spójna komunikacja w podjęciu tego wyzwania. Niestety żaden z rządów o tym nie myśli - przekonuje Wiech.
Odrzucić Zielonego Ładu nie można
Popierany przez PiS Karol Nawrocki mówił, że Europejski Zielony Ład jest zły, bo "niszczy polskie gospodarstwo" i "trzeba go odrzucić". Zapowiadał również przeprowadzenie referendum w tej sprawie oraz organizację spotkania z europejskimi liderami, żeby przekonać ich do odrzucenia planu. Liderami, którzy sami ten ład wprowadzili.
Nie jest prawdą, że Polska może odrzucić Zielony Ład. To nie jest jeden dokument, a szereg różnych aktów prawnych - od pakietu "Fit for 55", po Wspólną Politykę Rolną i dyrektywę RED o źródłach odnawialnych. Jest tylko jeden sposób, żeby wycofać się z tego wszystkiego - to wyjście z UE - wyjaśnia Wiech.
- Zielony Ład nie jest jednym aktem prawnym, który można "odrzucić" czy wycofać, lecz kompleksowym pakietem inicjatyw politycznych i legislacyjnych. Na pakiet ten składają się m.in. dyrektywy, rozporządzenia, akty delegowane i wykonawcze, porozumienia polityczne oraz strategie sektorowe - potwierdza Aleksandra Knap, doktorantka Akademii Leona Koźmińskiego, sekretarz Interdyscyplinarnego Centrum Badawczego nad transformacją energetyczną "Energy for a new world".
Knap dodaje, że "państwo członkowskie UE jest zobowiązane m.in. do implementowania dyrektyw. Zgodnie z art. 288 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, dyrektywa wiąże co do rezultatu, ale pozostawia państwom członkowskim swobodę co do form i środków jej osiągnięcia, a także bezpośredniego stosowania rozporządzeń, które obowiązują w całości i mają zastosowanie we wszystkich państwach członkowskich bez potrzeby implementacji. To państwa członkowskie są odpowiedzialne za prawidłową, pełną i skuteczną implementację dyrektyw.
Państwo członkowskie nie może jednostronnie odrzucić przyjętych aktów unijnych bez naruszenia prawa UE, a zatem bez narażenia się na procedury naruszeniowe i ewentualne sankcje. Odrzucenie całości Zielonego Ładu w sposób legalny i skuteczny byłoby możliwe tylko przez wspólne działanie państw członkowskich - tłumaczy Knap.
Jakub Wiech podkreśla, że nawet w przypadku wyjścia z UE na dany kraj może wpływać szereg unijnych przepisów: - Przykład Wielkiej Brytanii pokazał, że nie jest to proste i łatwe. Gros przepisów unijnych zostawili. Politycy spłycają narrację o Zielonym Ładzie. Zresztą samo wyjście z UE byłoby skrajnie nieodpowiedzialne.
Referendum ws. Zielonego Ładu?
Nawrocki w kampanii wyborczej obiecywał m.in. obniżenie cen energii o 33 proc. W tym kontekście zwrócił niedawno uwagę na rozprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym zaplanowaną na 27 maja. TK ma ocenić, czy unijne regulacje wokół Zielonego Ładu są zgodne z polską Konstytucją oraz na ile UE może ingerować w politykę energetyczną państwa.
Referendum nie byłoby tu wiążące. Nawet jeśli Polacy odrzuciliby Zielony Ład w głosowaniu.
Przeprowadzenie referendum - nawet wiążącego w porządku krajowym - nie miałoby skutku prawnego wobec obowiązywania prawa unijnego w Polsce - tłumaczy Aleksandra Knap.
To efekt zasady pierwszeństwa prawa UE. Jak wyjaśnia ekspertka, zobowiązania wynikające z członkostwa w UE mają charakter wiążący i trwały. Państwa przystępując do UE, zgodziły się przestrzegać wspólnego porządku prawnego, w tym implementować dyrektywy i stosować rozporządzenia.
- Ubolewam nad gigantycznym bałaganem, który jest w Polsce wokół Zielonego Ładu. Jego poszczególne elementy mogą się zmieniać, ale już z nami pozostanie. W 2027 r. ma wejść system ETS 2, który podniesie rachunki Polakom. Biedni będą cierpieć, bo żaden z polityków nie przygotowuje kraju do wprowadzania unijnych przepisów. To wina naszych elit, które nie wywiązują się z powierzonych im obowiązków - podsumowuje Jakub Wiech.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl