Ukraina chce gonić Polskę. "Dorównamy za 30-40 lat"
Na Ukrainie trwa właśnie dyskusja, kiedy pensje tamtejszych obywateli mogą dogonić te polskie. Premier jest optymistą i liczy, że nastąpi to w 2030 roku. Inni politycy studzą jednak entuzjazm. - Dorównamy za 30-40 lat, o ile Polska stanie w miejscu - mówi z kolei szef parlamentarnej komisji.
Ostatnie dni u naszych wschodnich sąsiadów stoją pod znakiem gonienia Polski. Premier Denys Szmyhal w sobotę wywołał burzę jednym ze swoich wpisów w mediach społecznościowych.
Za pretekst posłużyły mu dane z ukraińskiej gospodarki, które pokazały, że średnie wynagrodzenia w ciągu roku wzrosły o 10 proc. do 14 tys. hrywien. To równowartość 1885 złotych.
Szmyhal podkreślał, że celem rządzących jest dogonienie Polski i Słowacji do 2030 roku. Przynajmniej jeśli chodzi o poziom wynagrodzeń.
Koronawirus. Polska. Tłumy Ukraińców na granicy. "Wyjątkowa sytuacja"
Takie szacunki nie spotkały się jednak ze zrozumieniem pozostałych polityków z tego kraju.
- Jeśli chodzi o wynagrodzenia takie jak w Polsce, nie wiem, jakimi kalkulacjami kierował się premier. Jednak jeśli zestawimy poziom PKB na mieszkańca z polskim i policzymy, to żeby dogonić Polskę, potrzebujemy około 30-40 lat, pod warunkiem, że Polska będzie stać w miejscu - powiedział Danyło Hetmancew, szef ukraińskiej parlamentarnej komisji ds. polityki celnej i podatkowej.
Nie bez ironii dodał, że obecnie Ukraina powinna skupić się na gonieniu Białorusi czy Armenii, a nie Polski czy Słowacji.