Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Jakub Ceglarz
|

Redukcja emisji CO2. Unia zaostrzyła stanowisko

262
Podziel się:

Komisja środowiska Parlamentu Europejskiego przyjęła we wtorek propozycje poprawek ws. nowych wiążących celów redukcji CO2 dla takich sektorów, jak rolnictwo, transport czy sektor komunalny. Urzędnicy zaproponowali ostrzejsze podejście niż przedstawione w ubiegłym roku przez Komisję Europejską.

Redukcja emisji CO2. Unia zaostrzyła stanowisko
(Shutterstock/Evgenia Bolyukh)

Europosłowie z komisji środowiska wprawdzie nie chcą zmian celów, jakie mają być zatwierdzone dla każdego z krajów członkowskich na lata 2020-2030, ale postulują np. mniej korzystne zasady dotyczące obliczania punktu startowego dla poziomu zmniejszania emisji.

Projekt regulacji dotyczy podziału obciążeń redukcyjnych między państwa członkowskie w sektorach nieobjętych unijnym systemem handlu pozwoleniami na emisję (non-ETS). Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej z ubiegłego roku Polska do końca przyszłej dekady będzie musiała zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych w sektorach transportu, budownictwa, rolnictwa, odpadów, użytkowania gruntów i leśnictwa o 7 proc. w stosunku do 2005 r.

Komisja Europejska musiała przypisać każdemu z krajów UE odpowiedni pułap redukcji emisji, aby w skali całej UE ograniczenie emisji przez sektory nieobjęte ETS wynosiło w sumie 30 proc.

"Nie" dla sztucznego zawyżania emisji

Zmiany zaproponowane przez komisję środowiska PE dotyczą punktu, od którego ma startować liniowe zmniejszanie emisji. Europosłowie chcą, by rokiem odniesienia był albo 2018, albo 2020, w zależności od tego, kiedy była niższa emisja. Celem takich zapisów jest odwiedzenie kraju od chęci zwiększenia emisji np. w 2018 r., by potem mieć wyższy punkt startowy i co za tym idzie łatwiejszą ścieżkę dochodzenia do ostatecznego celu.

Zobacz także: Rosnące zanieczyszczenie to również sposób dla zarobek. Tak niszę wykorzystała jedna z polskich firm

Europosłowie postulują też wprowadzenie wiążących prawnie celów długoterminowych. Chcą, by UE ograniczyła emisję non-ETS o co najmniej 80 proc. do 2050 roku.

Są też zmiany dotyczące elastyczności, czyli przenoszenia wysiłku redukcji pomiędzy latami. Elastyczność rocznie ma zostać zwiększona z 5 do 10 proc. Oznaczać to będzie, że kraj będzie mógł "pożyczyć" 10 proc. wysiłku redukcyjnego z kolejnego roku. Takie rozwiązanie ma pomóc państwom w spełnianiu wymogów nawet w czasie np. ciężkiej zimy, gdy emisje wynikające z ogrzewania budynków będą większe niż zazwyczaj.

Zalesianie to nie wszystko

Komisja środowiska chce zredukować za to liczbę pozwoleń, które mogłyby być wyrównywane przez zalesianie (lasy pochłaniają CO2). Liczba ta ma spaść z 280 mln do niecałych 200 mln pozwoleń na kraj. W poprawce tej chodzi o to, by kraje przez zalesianie nie uwalniały się od innych działań, które mają pomóc zmniejszyć emisję (np. izolacji budynków czy eliminowania starych samochodów z dróg).

Z propozycji europosłów umiarkowane zadowolenie wyraziły organizacje ekologiczne. "Propozycja komisji środowiska będzie prowadzić do zmniejszenia emisji o prawie 400 milionów ton w porównaniu z koncepcją KE, co odpowiada rocznej emisji z około 380 milionów samochodów" - zwróciła uwagę sieć Climate Action Network Europe (CAN).

Dyrektor CAN Europe Wendel Trio podkreślił, że deputowani zrobili krok w odpowiednim kierunku, wyznaczając punkt wyjścia do linearnej redukcji, który lepiej odzwierciedla faktyczne emisje. Ale - jak dodał - cel zmniejszenie emisji jest zbyt niski.

Trio ostrzegł, że bez większej ambicji w polityce klimatycznej, ograniczania emisji w transporcie, budownictwie, rolnictwie i sektorze odpadów, UE nie wypełni swoich zobowiązań wynikających ze światowego porozumienia klimatycznego zawartego w Paryżu w grudniu 2015 roku.

Propozycja regulacji będzie poddana pod dyskusję unijnych ministrów, którzy na posiedzeniu 19 czerwca mogą uzgodnić swoje podejście. Cały Parlament Europejski będzie głosował na stanowiskiem jeszcze przed przerwą wakacyjną. Dopiero gdy Rada UE, w której reprezentowane są kraje członkowskie, oraz PE będą miały swoje pozycję, zaczną się negocjacje ostatecznego kształtu przepisów.

Wielkość emisji zaliczanych do non-ETS jest w Polsce podobna do emisji objętych unijnym systemem handlu uprawieniami do emisji.

ekologia
wiadomości
gospodarka
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(262)
WYRÓŻNIONE
Gość
9 lat temu
Polityka UE w sprawie emisji CO2 wygląda tak, że narzuca się Kowalskiemu, żeby zezłomował swój stary samochód i kupił nowy. Natomiast wyprodukowanie tego nowego powoduje taką emisję CO2, że ten stary przez kolejne 10 lat tyle nie odda do atmosfery. To samo z częściami zamiennymi, kiedyś zatarło się łożysko, to się wymieniało łożysko. Teraz trzeba wymienić całą półoś, bo taka jest technologia produkcji i nikt nie pyta ile wyemitowano CO2 przy produkcji półosi. Reasumując Kowalski musi zapłacić za "ekologię", ale koncerny nie muszą.
Przekret
9 lat temu
Przeciez to chodzi o kase. Zachod chce nam wciskac nowe drogie samochody. Ponadto chca nas uzaleznic od swoich opatentowanych technologii. Limity CO2 to przekret i niewolnictwo XXI wieku.
GTA33
9 lat temu
To niech mi dopłacą do nowego, chętnie zmienię ! Banda cwaniaków ! Pensje 3-krotnie niższe niż w Niemczech, więc kogo stać na nowy samochód ?
...
Następna strona