Unia proponuje nowy cel klimatyczny. "Fatalny wpływ na konkurencyjność"
- Robimy to dla konkurencyjności, niezależności i dekarbonizacji - powiedział Wopke Hoekstra, unijny komisarz ds. klimatu, uzasadniając propozycję nowego celu Komisji Europejskiej - redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 procent do 2040 roku. Pytamy ekspertów, czy tak podniesiona poprzeczka jest do osiągnięcia przez polski biznes.
Komisja Europejska ogłosiła w środę propozycję nowego celu klimatycznego do 2040 roku. Do 2040 roku Wspólnota miałaby ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 90 procent względem tej z roku 1990. Zasadność takiego wyzwania wyjaśnił w informacji prasowej unijny komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra.
Będę szczery: to temat politycznie wrażliwy. Idziemy naprzód. Ma to sens - z ekonomicznego i geopolitycznego punktu widzenia - by trzymać się kursu klimatycznego. Wyniki Eurobarometru pokazują, że 85 proc. Europejczyków martwi się zmianami klimatu. Musimy sobie poradzić z paradoksem, bo wiele z tych osób martwi się też o to, co działania klimatyczne będą oznaczać dla nich. Chodzi także o ochronę naszej gospodarki przed stratami wynikającymi ze zmian klimatu - stwierdził unijny komisarz ds. klimatu.
Unia z nowym celem klimatycznym. Komisarz wyjaśnia
Podkreślił, że przykładem zmagania się ze skutkami zmian klimatu jest Słowenia. -Straciła 11 proc. PKB po niszczycielskich powodziach. Niestety, podobnych przykładów mamy wiele w całej Unii - wyjaśnił. Komisarz ocenił, że "dekarbonizacja to potężny motor wzrostu", a Unia zrobi to tak, że napędzi inwestycje w innowacje i miejsca pracy w sektorze czystej energii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z małej wsi do wielkiego biznesu - historia Rafała Brzoski w Biznes Klasie
- Energia słoneczna może się nadal dynamicznie rozwijać. Baterie mają ogromny potencjał w całej Unii. Mamy też energię wiatrową i geotermalną. Zadbajmy więc o to, by Europa była liderem w czystych technologiach - zaapelował komisarz KE ds. klimatu.
Trzeba podkreślić, że KE określiła cel klimatyczny po konsultacjach publicznych. Wzięło w nich udział 903 respondentów z państw członkowskich, głównie obywateli państw UE (492), w mniejszej części przedstawicieli firm i NGOS-ów. Organizacje środowiskowe stanowiły jedynie 2,2 proc. głosów (20).
W rozbiciu na państwa członkowskie wychodzi, że ponad 40 proc. głosów pochodziło od obywateli Niemiec i Belgii (odpowiednio 26,02 i 14,22 proc.). Żaden inny kraj UE nie miał więcej niż 8 proc. głosów. W przypadku Polski było to 14 głosów (1,5 proc.). Co ciekawe, w zestawieniu dotyczącym Unii znalazły się głosy spoza Europy, m.in. z USA, Kanady, a nawet jeden z Wenezueli.
Wyniki były następujące - 73 proc. respondentów opowiedziało się za przyspieszeniem transformacji energetycznej, zarówno wśród osób prywatnych (80 proc.) jak i organizacji (64 proc.).
Zapytaliśmy o komentarz do propozycji KE ekspertów. Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, podkreśla, że istotą troski o klimat jest wymiar globalny. - Niestety, w tej sprawie szereg krajów o istotnym znaczeniu dla emisji gazów cieplarnianych traktuje ten temat z obojętnością, jak obecna administracja USA, lub wręcz ma interes w ociepleniu klimatu, jak Rosja z jej zasobami mineralnymi - ocenia w rozmowie z money.pl.
W tym kontekście ambitne cele klimatyczne UE bez realizacji analogicznych celów przez resztę świata nie uratują klimatu, zaś mają fatalny wpływ na konkurencyjność Europy - dodaje.
I podkreśla, że dało temu wyraz największe ugrupowanie polityczne w Unii, czyli Europejska Partia Ludowa. W manifeście z początku tego roku EPL zasygnalizowała nowe priorytety dla UE: bezpieczeństwo i konkurencyjność. - Cele klimatyczne mają być elementem budowy konkurencyjności, a nie upośledzania jej - tłumaczy wydźwięk tego manifestu Sobolewski.
W tym kontekście jest zaskoczony obrotem spraw. - Interpretuję to jako wyraz problemu o charakterze zarządczym, przed którym stoi obecnie polityczne kierownictwo UE - ocenia. - Jestem spokojny, że proponowane przepisy nie znajdą większościowego poparcia, ale zaniepokojony, bo takie sygnały świadczą o potencjalnych trudnościach w przełożeniu nowych priorytetów politycznych UE na faktyczne działania KE - komentuje.
Sobolewski ocenia, że troska o klimat powinna przejawiać się w innowacyjności świata nauki i biznesu oraz oczekiwaniach klientów, gotowych płacić więcej za "zielone" produkty.
Nie w zakazach, tylko informacji skutkującej świadomym wyborem klienta. We wsparciu krajów "Trzeciego Świata", gdzie emisje bardzo łatwo obniżyć z pozytywnym skutkiem społecznym. Nie w wymogach urzędników i dyrektywach. Te są bowiem nader często pełne hipokryzji i kontrproduktywne dla klimatu, np. zielone wytwarzanie energii stało się ważniejsze od oszczędzania energii. Tesla nie powstała w UE. Chiny w miesiąc zbudowały 7-krotnie większe moce solarne niż Polska w całej swojej historii - komentuje Kamil Sobolewski.
Ryszard Pazdan, ekspert Business Centre Club ds. polityki środowiskowej, ocenia w rozmowie z money.pl, że propozycja KE może ulec jeszcze zmianom, zanim stanie się obowiązującym prawem. Zaznacza przy tym, że kierunek obrany przez KE nie jest czymś nowym.
Zasadniczym celem jest powiązanie europejskiego handlu uprawnieniami do emisji CO2 z międzynarodowym, wynikającym z porozumień klimatycznych. Nie jest to rozwiązanie nowe, bo taki mechanizm był praktykowany w związku z protokołem z Kioto, gdzie z celów krajowych można było się rozliczać uwzględniając uprawnienia do emisji uzyskane poza Unią Europejską w krajach będących na liście porozumienia z Kioto - tłumaczy.
- Rozwiązanie to było o tyle pozytywne, że pozwoliło bogatym krajom włączyć się do redukcji emisji tam, gdzie mogło to przynieść najlepsze efekty, zarówno techniczne, jak i ekonomiczne. Mechanizm ten pozwolił niektórym krajom europejskim wywiązać się z celów ETS-u. Niestety Polska z tej możliwości w ogóle nie skorzystała - dodaje.
Propozycję KE dotyczącą redukcji emisji dwutlenku węgla do 90 proc. do 2040 roku ocenia jako "dość kontrowersyjną, aczkolwiek zrozumiałą".
- Uważam ją za mało realną do spełnienia, w szczególności z uwagi na ograniczenie w ETS międzynarodowej wymiany kredytów do 3 proc., chociaż jest to zgodne z porozumieniem paryskim. Bezsprzecznie propozycja KE specyfiki Polski, w której tak dużą rolę odgrywają paliwa kopalne, nie uwzględnia. Bez przeprowadzenia głębokiej transformacji energetycznej jest u nas po prostu nierealna - konkluduje ekspert. I podkreśla, że przetrwanie polskiego wysoko energetycznego biznesu będzie uzależnione od wsparcia państwa.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl