W piątek kolejne podejście do składki zdrowotnej. Wiemy, w którą stronę przechyla się szala
Koalicja rządząca podejmie w piątek kolejną próbę przegłosowania zmian w składce zdrowotnej. Szanse na jej uchwalenie są duże, mimo braku poparcia Lewicy, bo PiS i Konfederacja skłaniają się do wstrzymania w tej sprawie. Ale koalicja nie może mieć pewności, że wszystko pójdzie po jej myśli.
W piątek koalicja ma podjąć kolejną próbę przegłosowania docelowych zmian w składce, które miałyby zacząć obowiązywać od przyszłego roku. Poprzednim razem, z uwagi na obawy o brak większości, projekt niespodziewanie spadł z porządku obrad Sejmu. Teraz też nie ma gwarancji, że znajdzie się większość na sali, ale szanse są większe niż dwa tygodnie temu.
W koalicji nadal jest pat w tej sprawie, Lewica jest przeciwna. - Z naszej strony nic się nie zmieniło. Byliśmy i jesteśmy przeciw - zapewnia Łukasz Michnik, rzecznik ugrupowania. Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska zapowiada, że Lewica jest przywiązana do pomysłu zamiany składki na podatek zdrowotny i nie zamierza odstąpić od tego pomysłu.
Przy pełnej frekwencji KO, PSL i Polsce 2050 do większości brakuje co najmniej dziewięć głosów, więc o wyniku głosowania przesądzą głosy opozycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany miliarder bez cenzury o analitykach biznesowych. "Niewiele w życiu widzieli"
O czym myśli PiS?
Na razie, jeśli chodzi o PiS, nie ma jasnej decyzji. Partia miała o niej dyskutować w środę, ale wobec burzliwego przebiegu posiedzenia Sejmu dyskusję przełożono na czwartek. Zresztą, do końca może być problem, bo jak słyszymy, w klubie jest podział w tej kwestii.
Przeważa pogląd, że powinniśmy być solidarni z ochroną zdrowia, a zmiany w składce to wyjęcie 6 mld zł z budżetu NFZ. Ale jednocześnie część z nas uważa, że powinniśmy dać coś dla przedsiębiorców, a co do kosztów dla zdrowia, to będzie ich zmartwienie, a nie nasze. Taka jest polityka - słyszymy od posła PiS.
Ale z drugiej strony słychać, że uchwalenie ustawy to danie Szymonowi Hołowni i Rafałowi Trzaskowskiemu wyborczego sukcesu.
Zbigniew Kuźmiuk mówi, że PiS postawił dwa warunki - zasypanie dziury po składce przez budżet oraz dołożenie w tym roku 20 mld zł do zapłacenia zaległości szpitalom. - Zapytamy o spełnienie tych warunków przed zagłosowaniem. W przeciwnym wypadku nie możemy poprzeć ustawy - mówi poseł PiS. Ale z drugiej strony nie oznacza to, że będzie głosował przeciw.
- Swego czasu prezes powiedział, że popełniliśmy błąd, zmieniając PIT w taki sposób, i przedsiębiorcom trzeba jakoś pomóc. Prawdopodobnie wstrzymamy się, choć obserwujemy także to, co się dzieje w koalicji. Nie może być tak, że pomagamy rządzącym w realizacji ich wyborczych obietnic - podkreśla Kuźmiuk.
Jeśli nie zostanie wprowadzona dyscyplina, a klub się podzieli, to pytanie, jak bardzo. Słyszeliśmy co najmniej o piątce posłów PiS, którzy chcą zagłosować za ustawą. Ale ci związani z ochroną zdrowia deklarują głosowanie przeciw. - Wszyscy widzimy zapaść w NFZ, muszę zagłosować przeciw, bo inny wybór byłby nieodpowiedzialny - mówi Janusz Cieszyński.
Wystarczy jednak, że kilkunastu posłów PiS się wstrzyma, a los ustawy jest pewny, bo koalicja będzie miała większość, żeby ją uchwalić. Ponieważ Sejm uchwala ustawy większością zwykłą, czyli za projektem musi być więcej niż przeciwko przy obecności co najmniej połowy posłów. W takim przypadku wszelkie głosy wstrzymujące się w opozycji grają na korzyść zwolenników projektu.
Konfederacja ma problem
Postawa PiS ma wpływ na Konfederację. Jeszcze na ostatnim posiedzeniu ta zapowiadała, że zagłosuje przeciwko ustawie, jeśli nie zostanie zniesiona górna stawka składki dla osób, które zarabiają powyżej dwunastokrotności półtora przeciętnego wynagrodzenia. To rozwiązanie, które powoduje, że na zmianach stracą najlepiej zarabiający.
Niewiele zyska większość, a sto kilkadziesiąt tysięcy ryczałtowców dostanie po kieszeni. A to w większości nasi wyborcy. Jesteśmy Polską Partią Ryczałtowców - tłumaczył to podejście jeden z polityków ugrupowania.
Ówczesna zapowiedź Konfederacji głosowania przeciw sprowokowała PiS do rozważenia, czy nie postąpić tak samo. Groźba odrzucenia ustawy stała się realna, dlatego w marcu została zdjęta z porządku obrad.
Jak słyszymy, obecnie podejście Konfederacji się zmieniło, ponieważ docierają do niej głosy, że spora część PiS chce się wstrzymać, dlatego nie chce zostać sama w roli przeciwnika ustawy w momencie trwania kampanii wyborczej. Dlatego, jak mówi jej rzecznik, poseł Michał Wawer, obecnie najbardziej prawdopodobny jest wariant, że "Konfederaci" się wstrzymają.
- Są dobre i złe rzeczy. Popieramy obniżenie składki dla części przedsiębiorców, ale jesteśmy przeciw podwyżce dla niektórych - tłumaczy postawę klubu Michał Wawer.
Ale zastrzega, że w ostatniej chwili decyzja może się zmienić.
Z tego, że sprawa może się ważyć do ostatniej chwili, zdaje sobie sprawę nasz rozmówca z KO. Jak mówi, czasem o wyniku głosowania przesądza absencja jednego z klubów na sali. Nie wierzy jednak, że PiS podzieli się w tej sprawie. - Pewnie poczują krew i zagłosują w taki sposób, by wywołać pęknięcia w koalicji. Pewnie więc zagłosują przeciw - przewiduje. Jeśli zaś chodzi o Konfederację, to nasz rozmówca podejrzewa, że ugrupowanie się wstrzyma.
Koalicja liczy głosy
Jeśli chodzi o KO, to choć generalnie jest ona za kolejnymi zmianami w składce, nie wszyscy są tego zwolennikami. "Za" na pewno nie zagłosuje minister zdrowia Izabela Leszczyna. - Narodowy Fundusz Zdrowia z pewnością nie udźwignie obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców - mówiła dwa tygodnie temu, przy pierwszym podejściu do składki.
Ale na KO ciąży presja wyborcza.
Jak robimy badania dotyczące spełnienia postulatów wyborczych, to składka jest na pierwszym miejscu, przed kwotą wolną. Ludzie zdają sobie sprawę, że kwota nie zostanie wprowadzona od razu, ale mają poczucie co do składki, że coś im odebrano i nie oddano - słyszymy od osoby związanej z sztabem KO.
Nadzieje na przyjęcie ustawy ma też zaplecze Szymona Hołowni, dla którego to była jedna z wyborczych obietnic. Liczy, że może to być punkt odbicia w kampanii marszałka, który jak na razie wyniki ma poniżej oczekiwań i znacząco stracił dystans do Sławomira Mentzena, z którym chce walczyć o trzecie miejsce.
Chłodno na ustawę patrzy resort finansów. Składka, jak wyliczał MF, to około 4,6 mld zł ubytku w NFZ, co będzie musiał zrekompensować napięty budżet. A część ekspertów uważa, że ubytek będzie większy, nawet 6 mld zł. - Krótkoterminowe wizerunkowe straty są mniej ważne niż 5 mld zł oszczędności dla budżetu - słyszymy z okolic MF.
Tym bardziej że od kilku lat widać, że budżet musi dosypywać do NFZ w trakcie roku dodatkowe miliardy złotych ponad to, co zaplanowane na początku roku. W tym roku, jak słychać od ekspertów od zdrowia, może to być około 15 mld zł. Wprowadzenie składki powiększy ból głowy ministra finansów przy układaniu budżetu na przyszły rok.
Składka zdrowotna. Co ma się zmienić?
Zmiany w składce, które obowiązują w tym roku, zakładają, że składka dla przedsiębiorców rozliczających się według skali oraz liniowców wynosi 9 proc. liczone od podstawy wynoszącej 75 proc. minimalnego wynagrodzenia (a nie 100 proc.). To oznacza, że miesięcznie wynosi 314,96 zł, zamiast 419,94 zł.
Z kolei zmiany, które mają wejść w życie od 2026 roku, zakładają jeszcze m.in. odgórne ograniczenia wysokości płaconej składki. I tak:
- Osoby rozliczające się według skali podatkowej oraz w formie podatku liniowego, zarabiające do poziomu 1,5-krotności przeciętnego wynagrodzenia w skali roku, czyli faktycznie 18 takich pensji - stałą składkę wynoszącą 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia.
- Ci powyżej 1,5-krotności przeciętnego wynagrodzenia zapłaciliby dodatkową składkę w wysokości 4,9 proc. dochodów.
- Ryczałtowcy mieliby płacić: do poziomu 3-krotności przeciętnego wynagrodzenia - stałą składkę, wynoszącą 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia, a powyżej 3-krotności przeciętnego wynagrodzenia - dodatkową składkę w wysokości 3,5 proc. przychodów.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl