Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Atak spekulacyjny na polską walutę? Goldman Sachs wypuszcza raport, ekonomiści w niego nie wierzą

0
Podziel się:

Po pożarze światowych finansów, powodzi deficytów i problemów długów publicznych, teraz czeka nas jeszcze trzęsienie ziemi spowodowane przez Chiny. - Szykujmy się na trzecią falę kryzysu - mówią analitycy Goldman Sachs ostrzegając Polskę. Nasi ekonomiści w ich prognozy nie wierzą. - Ten raport jest zwyczajnym przygotowaniem do ataku spekulacyjnego na Polskę – mówi wręcz Rafał Antczak z Deloitte.

Atak spekulacyjny na polską walutę? Goldman Sachs wypuszcza raport, ekonomiści w niego nie wierzą
(Richard Drew)

Po pożarze światowych finansów, powodzi deficytów i problemów długów publicznych, teraz czeka nas jeszcze trzęsienie ziemi spowodowane przez Chiny. - Szykujcie się na trzecią falę kryzysu - mówią analitycy Goldman Sachs ostrzegając Polskę. Nasi ekonomiści w ich prognozy nie wierzą. - Ten raport jest zwyczajnym przygotowaniem do ataku spekulacyjnego na Polskę - mówi wręcz Rafał Antczak z Deloitte.

- Witamy w trzeciej odsłonie kryzysu - zapraszająco tytułuje swój tekst o prognozach Goldman Sachs serwis Business Insider. To właśnie raport tego banku inwestycyjnego wywołał panikę wśród wielu inwestorów. Ekonomiści Goldman Sachs twierdzą, że niskie ceny surowców (patrz ropa naftowa) oraz malejąca inflacja to efekt właśnie zbliżającego się trzęsienia ziemi.

W pierwszej kolejności dotknąć ma ono Chiny, czego objawem są ostatnie problemy tamtejszej giełdy. Poza tym ucierpią też inne kraje wschodzących, a więc także i Polska. Ekonomiści twierdzą, że po kryzysie bankowym w USA i Europie (I fala kryzysu) oraz jego następstwach w postaci gigantycznego wzrostu zadłużenia (II fala kryzysu), teraz czeka nas kolejne spowolnienie.

- Gospodarka światowa to system naczyń połączonych. Naturalnie, że procesy gospodarcze w jednym kraju mają wpływ na inne. Spowolnienie w Chinach jest faktem, niektórzy eksperci prognozują, że już 2016 roku ich gospodarka spowolni do 4 proc. PKB. To uderza między innymi w ceny surowców, a przede wszystkim miedź, ale i ropę - mówi w rozmowie z money.pl prof. Marian Noga.

Ekonomista twierdzi jednak, że kryzysu jako takiego niespecjalnie powinniśmy się obawiać. Uważa on, że wprawdzie światowa gospodarka nie będzie rosła jak na drożdżach, ale tragedii nie będzie.

- Trzecia fala kryzysu? Przesada. Nie można ludzi straszyć. Wygląda to na globalną manipulację. Spowolnienie owszem będzie, ale nasza gospodarka najmniej to odczuje – twierdzi.

Zgadza się z nim wiceprezes polskiego oddziału Deloitte Rafał Antczak. Ekonomista uważa wręcz, że złe wieści z Pekinu, to dobre informacje dla Warszawy.

- Raport Goldman Sachsa przymocowuje Polskę do Niemiec i tworzy pewne story, które służy do daleko idących wniosków dla inwestorów finansowych. Nasz zachodni sąsiad to oczywiście nasz główny parter handlowy. Jednak to przełożenie na naszą gospodarkę nie jest tak proste. Z naszych analiz wynika, że polski eksport przez Niemcy kierowany jest głównie na Europę, a nie na Chiny. Tak więc kryzys chiński nie będzie miał bezpośredniego przełożenia na naszą gospodarkę. Wręcz przeciwnie: problemy Chin wręcz pomogą naszym przedsiębiorcom, gdyż spadną ceny surowców i zmniejszy się wsparcie chińskiego rządu dla merkantylistycznych praktyk firm - mówi money.pl

I idzie o krok dalej. W jego opinii raport Goldman Sachs został spreparowany. Nie wzięto w nim pod uwagę tego, że mamy spore rezerwy walutowe. Także nasze firmy są nie są przekredytowane.

- Jest zatem wysoce prawdopodobne, że ten raport jest zwyczajnym przygotowaniem do ataku spekulacyjnego na Polskę. Podobna sytuacja miała miejsce na przełomie lat 1999/00 i 2008/09, czyli coś takiego dzieje się w Polsce średnio co siedem-osiem lat, kiedy inwestorzy zapominają już o poprzedniej sytuacji - mówi money.pl.

Ekonomista przypomina, że zazwyczaj tego typu ataki zaczynają się od prognoz wysnuwanych przez duży globalny bank. Dodaje się do tego ryzyko polityczne, a przecież właśnie szykujemy się do wyborów i ewentualnej zmiany rządu. W takich okolicznościach o nerwowe ruchy wywołane niepewnością nie jest już trudno.

- Wszystko to ma na celu wywołanie zmian oczekiwań na rynku finansowym i kształtowania odruchów stadnych inwestorów spekulujących przeciwko danemu krajowi - mówi Antczak.

O zarzutach związanych z ewentualnym przygotowywaniem gruntu do ataku spekulacyjnego nie chce mówić prof. Noga. Zwraca jednak uwagę, że w raporcie Goldman Sachs aż roi się od błędów.

- Podstawowym jest porównanie polskiej giełdy do giełdy amerykańskiej. Mimo, że w regionie jest ona większa nawet od węgierskiej, to w porównaniu do światowych jest płytka. Te same mechanizmy nie działają w takiej samej skali. To błąd w założeniu – mówi.

I dodaje, że nie wierzy w prognozy analityków tego banku.

- Największe instytucje europejskie cztery razy podnoszą prognozy dla Polski stawiając na 3,7 proc. PKB. Trudno zakładać, że nie wzięliby pod uwagę takiego zagrożenia – tłumaczy prof. Noga.

Przypomnijmy, że w 2009 roku do ataku na złotego bank się nawet przyznał. Spekulowano, że zarobił na tym ok. 8 proc. w zaledwie kilka dni. W marcu 2009 roku z informacji, że grał na obniżenie wartości złotówki się jednak wycofał. Stwierdził jedynie, że starał się prognozować sytuację.

- Nie był to handel, a jedynie głębsze przemyślenia dla klientów szukających możliwości inwestycyjnych. Goldman Sachs Economic Research opublikował kolejną notę 19 lutego, która rekomendowała zmianę pozycji w odniesieniu do walut wymienionych w raporcie. To ponownie nie był handel tylko rekomendacja – tłumaczył wtedy bank.

W czasie gdy Goldman Sachs zaatakował złotego doradzał mu Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier w rządzie PiS odcinał się jednak od pomocy w spekulacji na złotym. Rafał Antczak zwraca uwagę, że Polscy sami mogą lepiej przygotować się na tego typu ataki banków. Pomóc może wiedza, którą już mamy.

- Niestety o tego typu działaniach dowiadujemy się post factum. Ale pewne tendencje można zauważyć ucząc się z historii. Dlatego też ważne jest, aby po każdym kryzysie upubliczniano wszystkie dokumenty i raporty, na podstawie których uczestnicy rynku mogą się uczyć. W przypadku poprzedniego kryzysu raport KNF na temat opcji walutowych wciąż pozostaje utajniony przez premiera, więc czas najwyższy, aby wreszcie ujrzał światło dzienne - apeluje ekonomista.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)