Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Drożdżówki wrócą do szkolnych sklepików? Zajmie się tym specjalna grupa

0
Podziel się:

W ciągu półtora miesiąca możliwe jest przygotowanie projektu nowelizacji rozporządzenia dot. jedzenia w szkołach i przedszkolach - poinformował w Sejmie wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Zapowiedział, że rozporządzenie zostanie zmienione jeszcze w tym roku szkolnym.

Drożdżówki wrócą do szkolnych sklepików? Zajmie się tym specjalna grupa
(MACIEJ KULCZYNSKI)

W ciągu półtora miesiąca możliwe jest przygotowanie projektu nowelizacji rozporządzenia dotyczący jedzenia w szkołach i przedszkolach - poinformował w Sejmie wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Zapowiedział, że rozporządzenie zostanie zmienione jeszcze w tym roku szkolnym.

Wiceminister mówił o tym na środowym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Zaproszono na nie przedstawicieli stowarzyszeń i organizacji rodziców, producentów żywności oraz przedsiębiorców prowadzących sklepiki szkolne lub dystrybuujących żywność w szkołach.

Spotkanie dotyczyło obowiązujących od początku roku szkolnego 2015/2016 przepisów, zgodnie z którymi firmy prowadzące sklepiki szkolne nie mogą sprzedawać tzw. jedzenia prowadzącego do chorób dietozależnych. Wprowadzono wówczas też wymagania dotyczące posiłków przygotowywanych w stołówkach szkolnych i przedszkolnych.

Chociaż sprawa dotyczy szkół i przedszkoli, to "gospodarzem" przepisów dotyczących jedzenia w nich jest minister zdrowia, gdyż to jego ustawą Sejm zobowiązał do wydania rozporządzenia określającego, co dzieci i młodzież mogą jeść w placówkach oświatowych.

Od początku roku szkolnego w mediach pojawiają się informacje, że w części szkół są problemy ze stosowaniem nowych przepisów: dzieci odmawiają picia niesłodkich kompotów i jedzenia niesolnych potraw, ewentualnie same przynoszą z domu cukier i sól. Media podają też, że część sklepików została zamknięta, gdyż ajenci uznali prowadzenie ich po wprowadzeniu nowych przepisów za nieopłacalne.

- Jesteśmy rządem otwartym na dialog (...). Mogę zagwarantować, że na drodze dialogu, na drodze pracy z ekspertami, którzy być może także państwa do czegoś przekonają, dojdziemy do konsensusu i doprowadzimy do sytuacji takiej poprawy rozporządzenia, żeby ono nie było kontestowane - zapewnił Pinkas.

Według niego, rozporządzenie jest kontestowane, ponieważ zostało wprowadzone na siłę, bez dialogu, bez popatrzenia w przyszłość, jakie będą implikacje. Jak ocenił ,,trochę to rozporządzenie dopchnięto kolanem zamiast się zastanowić, porozmawiać z nauczycielami, z przedstawicielami sklepików, z młodzieżą, a przede wszystkim z rodzicami".

Mówiąc o zmianach rozporządzenia dotyczącego jedzenia podkreślił konieczność powszechnej edukacji na temat zdrowego odżywiania. Poinformował, że w piątek z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem mają rozmawiać z prezesem TVP Jackiem Kurskim. - Mam nadzieję, że wreszcie dostaniemy w prime time czas na misję ministra zdrowia, tzn. kształtowanie zdrowych postaw, promocję i profilaktykę (...). Będziemy edukować, dawać przykład - powiedział.

- Jestem otwarty na współpracę. Rozumiem, że powstanie bardzo szybko grupa robocza. Nas nie stać na stratę czasu, pracujemy w resorcie zdrowia bardzo szybko. To nie jest tak, że poprawa tego rozporządzenia ma być w następnym roku szkolnym, nie. Jeśli ma być powołana grupa robocza (...) sugeruję, żeby spotkanie było za tydzień, a ciągu powiedzmy najbliższego półtora miesiąca będzie taki projekt, który będziemy mogli pokazać, poddać go także krytyce, na czym nam bardzo zależy, i doprowadzić do pewnego konsensusu - zaznaczył Pinkas.

Z kolei obecna na posiedzeniu zespołu minister edukacji Anna Zalewska podkreśliła, że jest ,,zwolenniczką zdrowego żywienia i zdrowego stylu życia, a przeciwniczką fast foodów i absolutnych absurdów, bo tak traktuje to rozporządzenie". Jak mówiła, z analizy rozporządzenia wynika wiele absurdów, np. zalecanych jest wiele produktów wywołujących alergie.

Zapisy rozporządzenia krytykowali też zaproszeni rodzice, producenci i przedsiębiorcy. Zwracali uwagę m.in. na to, że rozporządzenie zostało podpisane przez ministra zdrowia w ostatnich dniach sierpnia, a weszło w życie już 1 września, i jest bardzo szczegółowe, podczas gdy ustawa, na mocy której je wydano, ma bardzo ogólne zapisy. Krytykowano też jego formę i język, którym je napisano, jako niezrozumiały np. dla kucharek gotujących w szkołach i przedszkolach.

Padały też głosy, że dzieciom teraz nie smakuje podawane im jedzenie, nie chcą go jeść, wyrzucają, dlatego robią zakupy w pobliskich sklepach, a słysząc ,,zdrowa żywność" jeżą się.

Łukasz Szendała, który prowadzi sklepik w jednym z liceów w Lublinie opowiadał, że przed wejściem w życie rozporządzenia jedzenie kupowało u niego codziennie około 350 uczniów, teraz cieszy się, gdy przyjdzie ich 100. Jednocześnie jak mówił, w pobliskim sklepie bardzo wzrosły obroty, m.in. ze sprzedaży drożdżówek, które teraz w szkole są zakazane. Opowiadał także o uczniach z jego szkoły, którzy przez telefon zamawiają pizzę, kebab i coca-colę z dowozem do placówki.

Ze strony gości padały też propozycje wyodrębnienia w rozporządzeniu uczniów szkół ponadgimnazjalnych, a nie traktowania ich jak przedszkolaków i uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. Pytano także, czy do czasu wydania zmienionego rozporządzenia można obecne zawiesić. Wiceminister zdrowia odpowiedział, że nie jest to możliwe.

Na zakończenie posiedzenia zespołu powołano przy nim zespół roboczy, w skład którego weszli przedstawiciele stowarzyszeń rodziców, producenci i przedsiębiorcy.

Celem obowiązującej od 1 września 2015 r. nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia jest wzmocnienie ochrony zdrowia dzieci w wieku szkolnym przez ograniczenie dostępu do środków spożywczych zawierających znaczne ilości składników niezalecanych dla ich rozwoju. Chodzi o produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób dietozależnych. Dotyczy to np. chipsów, niektórych ciastek i napojów, w tym energetyzujących, jedzenia typu fast food i instant.

Produkty spożywcze, jakie można sprzedawać w sklepikach szkolnych oraz podawać w stołówkach szkolnych, określa rozporządzenie ministra zdrowia. Tworząc listę tych produktów, uwzględniono ich wartość odżywczą i zdrowotną oraz normy żywieniowe.

Nowe przepisy obowiązują we wszystkich typach szkół z wyjątkiem szkół dla dorosłych, a także w przedszkolach. Za nieprzestrzeganie przepisów grożą kary. Kontrole prowadzi inspekcja sanitarna.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)