Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Obniżki ratingów nam niestraszne? Wystarczy wydawać tyle, ile się dostaje

0
Podziel się:

Oprocentowanie naszych obligacji poszło dość wyraźnie w górę. Wystarczy jednak utrzymać deficyt budżetowy w ryzach i podtrzymać wzrost gospodarczy, by żaden „polityczny” rating nie miał szans zaszkodzić.

Obniżki ratingów nam niestraszne? Wystarczy wydawać tyle, ile się dostaje
(Fourmy Mario)

Agencja S&P obniża rating Polski, Fitch na razie ostrzega, Moody's zwraca uwagę na sektor bankowy. To wszystko tylko w ciągu paru tygodni stycznia. Oprocentowanie naszych obligacji natychmiast poszło wyraźnie w górę. Wystarczy jednak utrzymać deficyt budżetowy w ryzach i podtrzymać wzrost gospodarczy, by żaden "polityczny" rating nie miał szans zaszkodzić. W całym zamieszaniu trzeba też zadać podstawowe pytanie: czym konkretnie grozi obniżenie ratingu?

Formalnie rating wystawia się na potrzeby rynku długu i wskazuje on na wypłacalność danego państwa, a więc na ryzyko, czy rząd na pewno wykupi sprzedane obligacje. Konsekwencje redukcji ocen najbardziej widoczne powinny być więc właśnie na rynku obligacji.

W krótkim okresie jednak obniżenie ratingu może działać na rynki akcji, czy walutowe. Ostatecznie jednak wszystko musi się potwierdzić w gospodarce, więc w przypadku ratingów "politycznych" zazwyczaj wahnięcie nie trwa długo.

Na Węgrzech, z którymi często jesteśmy porównywani, w momencie pierwszej z serii obniżek ratingów przez agencję Moody's z A2 do A3 w listopadzie 2008 roku, wywołanej zamieszaniem na szczytach władzy, kapitał rozpoczął ucieczkę i akcje spadały jeszcze przez cztery miesiące, by potem nieprzerwanie rosnąć przez jedenaście miesięcy z rzędu, gdy okazało się po wynikach gospodarki, że strach był mocno przesadzony.

Na kolejną obniżkę ratingu do poziomu śmieciowego w marcu 2009 r. rynek już zupełnie nie zwrócił uwagi i nie przeszkadzało to we wzrostach.

Podobnie było w przypadku forinta - od listopada 2008 r. do marca 2009 r. osłabiał się, by później - już po obniżce ratingu do śmieciowego - cztery miesiące z rzędu się umacniać.

Gdy do Moody's dołączyła agencja S&P, obniżając rating do poziomu śmieciowego w grudniu 2011 r. tylko na chwilę przerwało to wzrosty na giełdzie i w tym miesiącu indeks BUX spadł o niecałe 4 proc., by potem zaliczyć dwa miesiące bardzo silnych wzrostów. To samo zresztą działo się na forincie - w grudniu się osłabił, by potem przez dwa miesiące się umacniać.

Inaczej to wyglądało w przypadku Grecji, ale tam skala szaleństwa wydatków państwa była niewspółmierna do tej na Węgrzech czy w Polsce. Od momentu pierwszych cięć ratingów, które zaczęła od grudnia 2009 r. agencja Fitch, po siedmiu miesiącach indeks Athex Composite był już o 36 procent niżej.

W tym przypadku agencje działały jednocześnie i cięcie ratingów następowało w reakcji na konkretne dane, tj. na gigantyczny deficyt budżetowy w wysokości 12,7 proc. PKB w 2009 roku i problemy ze spłatą długu, a nie tylko z powodu szacunkowych wyliczeń kosztów reform czy niejasnych wrażeń z gorszego postrzegania kraju, co ma miejsce w przypadku Polski.

Wyższe odsetki od obligacji. Na jak długo?

Gdyby w kontekście ratingów analizować tylko temat rynku długu, to na podstawie oprocentowania obligacji widać, jakie ryzyko jest przypisywane danemu krajowi. Bardziej ryzykowny kraj musi po prostu płacić więcej odsetek od pożyczonych kwot, bo inwestorzy w większym stopniu liczą się z tym, że nie odzyskają swoich pieniędzy i muszą sobie ten dyskomfort jakoś zrekompensować.

W Europie wyższe oprocentowanie od obligacji emitowanych przez rząd polski (3,2 proc.) mają papiery dłużne Turcji, Rosji, Grecji, Islandii, Chorwacji, Węgier i Rumunii (patrz tabela).

Ratingi państw europejskich, które mają najwyższe rentowności obligacji rządowych
oprocentowanie obligacji (proc.) S&P Moody's Fitch
Polska 3,21 BBB+ (negat) A2 (neutral) A- (pozyt)
Rosja 10,15 BB+ (negat) Ba1 (neutral) BBB- (negat)
Turcja 10,72 BB+ (negat) Baa3 (negat) BBB- (neutral)
Węgry 3,72 BB+ (neutral) Ba1 (pozyt) BB+ (neutral)
Rumunia 3,58 BBB- (neutral) Baa3 (pozyt) BBB- (neutral)
Islandia 5,92 BBB (neutral) Baa3 (negat) BBB+ (neutral)
Grecja 9,77 B- (neutral) Caa3 (negat) CCC (negat)
Chorwacja 3,91 BB+ (neutral) Baa3 (neutral) BB (neutral)
opis/ inwestycyjny od BBB- w górę, spekulacyjny od BB+ w dół inwestycyjny od Baa3 w górę, spekulacyjny od Ba1 w dół inwestycyjny od BBB- w górę, spekulacyjny od BB+ w dół
Źródło: countryeconomy

Zestawienie tych krajów wskazuje w jakiej sytuacji się obecnie znaleźliśmy.

Rosja, która cierpi na spadającej cenie ropy i sankcjach. Turcja, która obciążona jest kryzysem imigracyjnym, działaniami wojennymi na granicach i konfliktem dyplomatycznym z Rosją. Grecja.... to wiadomo. Wreszcie Islandia, kraj dość mały i przez to bardziej niepewny, który zresztą przeprowadził dość ostre reformy w systemie bankowym, pozwalając na bankructwa w trakcie globalnego kryzysu finansowego.

Takie oto kraje mają oprocentowanie obligacji wyższe od polskiego.

Wszystkie wymienione państwa mają jednak ratingi śmieciowe w co najmniej jednej z największych agencji ratingowych: Turcja BB+ od S&P od marca 2013 r., Rosja BB+ od S&P od stycznia 2015 r. i Ba1 od agencji Moody's, Grecja jest na cenzurowanym od 2010 roku w agencji Moody's, a od 2011 r. w S&P i Fitch.

A my mamy przecież nadal prawie najwyższe ratingi inwestycyjne: A2 u Moody's, BBB+ u S&P i A- u Fitch.

Powtarzamy manewr węgierski. Ratingi niewiele zmieniają?

Węgry gorsze oceny zaczęły dostawać już w marcu 2009 roku, czyli ponad rok przed objęciem rządów przez węgierski Fidesz Wiktora Orbana. Mają obecnie rating śmieciowy u wszystkich trzech agencji: w S&P od 2011 roku, w Moody's od 2009 roku a w Fitch od 2012 roku, co nie przeszkadza im pożyczać pieniądze na niewiele większy procent niż Polakom - różnica 0,5 punktu procentowego. Niewiele większy procent od Polski, czyli od kraju, który ma przecież bliskie maksimom ratingi inwestycyjne.

Fundamentalnie więc sam rating niewiele zmienia, jeśli tylko inwestorzy nie stwierdzą sami, że kraj naprawdę robi się niewypłacalny i zainwestowane w jego obligacje środki są zagrożone. Co ciekawe w przypadku Węgier oprocentowanie długu rosło tylko zaraz po pogorszeniu ratingów, by po 2-3 miesiącach wracać do poprzedniego poziomu.

Co więcej, przed obniżeniem pierwszego z ratingów - S&P - Węgrzy płacili około 8 procent odsetek, obecnie ze śmieciowymi ratingami od wszystkich agencji płacą tylko 3,7 procent.

Inwestorzy widzą po prostu, czy kraj spłaca swoje zobowiązania, czy nie, czy na pewno gospodarka ma się dobrze i w zależności od tego reagują. Rating ma więc walor czysto informacyjny, choć o tym, że jest dobrze, inwestorzy przekonują się dopiero po jakimś czasie, więc samo ogłoszenie słabszej oceny działa negatywnie na nastroje rynkowe, tyle że w krótkim terminie.

Podobnie jak w przypadku Węgier, rynek obligacji polskich reaguje na zmiany ocen wiarygodności kredytowej. Pod koniec grudnia oprocentowanie 10-letnich papierów Skarbu Państwa było na poziomie 2,95 proc., teraz, po ogłoszeniu obniżki przez S&P jest to około 3,20 proc., czyli odsetki od zaciąganego długu zagranicznego powinny wzrosnąć o około 0,25 punktu proc.

W tym samym czasie wśród krajów europejskich w porównywalnej skali rosło tylko oprocentowanie Węgier (o 0,3 punktu procentowego), a dużo wyżej Grecji (o 1,37 punktu procentowego). Widać, że obecnie jesteśmy z Węgrami "w jednym koszyku" i mimo że ich rating nie został obniżony, to cierpią solidarnie razem z nami.

Spadała natomiast w tym roku rentowność obligacji Bułgarii (o 0,5 punktu proc.) i Chorwacji (o 0,34 punktu proc.). Pieniądze przepłynęły więc prawdopodobnie pomiędzy rynkami, tj. odpłynęły z Polski i Węgier i trafiły do Bułgarii i Rumunii.

Trzeba jeszcze dodać, że przed wygraną PiS w wyborach - w końcu września ubiegłego roku - oprocentowanie naszych obligacji zagranicznych było na poziomie 2,85 proc., czyli teraz jest o 0,35 punktu proc. wyżej.

Oprocentowanie 10-letnich obligacji państwowych - wybrane kraje (proc.)
obecnie koniec 2015 r. wrzesień 2015 r. zmiana w 2016 r. zmiana od września 2015 r.
Grecja 9,767 8,393 8,462 1,374 1,305
Chorwacja 3,905 4,027 4,246 -0,122 -0,341
Węgry 3,72 3,42 3,38 0,3 0,34
Rumunia 3,575 3,685 3,54 -0,11 0,035
Polska 3,207 2,949 2,852 0,258 0,355
Bułgaria 2,453 2,621 2,95 -0,168 -0,497
Czechy 0,68 0,597 0,682 0,083 -0,002
Źródło: investing.com

Fitch: "Utrzymać deficyt w ryzach, a nic się nie stanie"

Dodał jednocześnie, że w działaniach nowej ekipy widać próby poluzowania polityki fiskalnej. Jeśli Fitch dostrzeże kolejne polityczne ruchy, mogące w efekcie zwiększyć deficyt, to będzie to mogło skutkować obniżeniem ratingu.

I to jest właśnie sprawa kluczowa. Deficyt budżetowy pokazuje, czy kraj jest w stanie spłacać swoje długi. I tym kryterium kieruje się świat finansowy. Wystarczy go utrzymać na poziomie poniżej 3 proc. PKB, czyli poziomu, który przyjęto jako bezpieczny i wszyscy są zadowoleni. Do tego potrzebne jest utrzymywanie wydatków budżetowych w równowadze względem dochodów z podatków (a najlepiej jak w Szwecji, czy Estonii zakaz deficytu budżetowego), lub wyższy wzrost gospodarczy.

"Wyskok" agencji S&P i obniżenie poziomu wiarygodności z poziomu A- do BBB+ to forma ostrzeżenia, że coś się niepokojącego dzieje w naszej polityce, co może mieć wpływ na budżet. Inne agencje nie potwierdzają jeszcze obaw (Moody's), lub wydają ostrzeżenie, że będą sytuację monitorować (Fitch).

Wkrótce należy się więc spodziewać powrotu oprocentowania polskich obligacji do poprzednich poziomów. Tak było na Węgrzech, nawet mimo to, że ratingi pozostały na złych poziomach.

Wystarczy, że wzrost gospodarczy utrzymuje się w przewidywanej dynamice, a państwo nie szaleje z wydatkami. Agencja Fitch prognozuje, że wzrost PKB będzie na poziomie 3,5 proc., a polski rząd w projekcie budżetu dał 3,8 proc. - można więc założyć, że gospodarka zaskoczy pozytywnie agencje ratingowe i jeśli wydatki państwa nie wzrosną znacząco w porównaniu z przychodami podatkowymi, to i nic się groźnego nie stanie.

Moody's: "Nie uderzać zbyt mocno w sektor bankowy"

Agencja Moody's wskazuje natomiast na zagrożenie stabilności sektora bankowego, który przez wszystkie agencje ratingowe jest zgodnie oceniany jako walor Polski i ma wpływ na oceny naszej wiarygodności kredytowej.

Odebranie bankom jednej trzeciej zysków podatkiem bankowym już jest znakiem ostrzegawczym, ale dołożenie do tego "ustawy frankowiczowej" (kolejne 30-40 mld zł kosztu) będzie już traktowane jako zagrożenie stabilności całego systemu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)