Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Bartosz Wawryszuk
|

Ministerstwo zaproponowało ratownikom podwyżki. "Nie było o czym rozmawiać"

20
Podziel się:

- Po rozmowach na najwyższym szczeblu rządowym, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych, zgłosiliśmy propozycję podwyżki 800 zł w dwóch transzach - powiedział wiceminister zdrowia.

Ministerstwo zaproponowało ratownikom podwyżki. "Nie było o czym rozmawiać"
(Mariusz Gaczynski/East News)

400 zł brutto podwyżki od 1 lipca tego roku i kolejne 400 zł od lipca 2018 r. zaproponował we wtorek ratownikom medycznym resort zdrowia. Spotkało się to z bardzo złym przyjęciem - powiedział wiceminister Marek Tomabarkiewicz. Ratownicy nie wykluczają akcji protestacyjnych.

We wtorek w siedzibie resortu zdrowia odbyło się spotkanie z przedstawicielami organizacji zrzeszających ratowników medycznych. Uczestniczyli w nim przedstawiciele 12 związków - 11 zrzeszających ratowników i Solidarności.

- Po rozmowach na najwyższym szczeblu rządowym, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych, zgłosiliśmy propozycję podwyżki 800 zł w dwóch transzach - powiedział po spotkaniu Tombarkiewicz. W myśl propozycji MZ, ratownicy mieliby dostać 400 zł brutto od 1 lipca tego roku i kolejne 400 zł od lipca 2018 r. Ratownicy chcieli dostać 1600 zł podwyżki.

Wiceminister poinformował, że propozycja MZ spotkała się z "bardzo złym przyjęciem" ze strony ratowników. - Przedstawiciel największego związku wypowiedział się bardzo krytycznie, powiedział: "wychodzimy" i wszyscy wyszli. Tak się nie prowadzi dialogu - relacjonował wiceminister.

- Nie widać chęci dialogu. Nie było żadnej dyskusji, odnośnie szczegółów czy może ciągu dalszego tej propozycji - dodał.

Roman Badach-Rogowski z Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego ocenił, że nie było o czym rozmawiać, bo jedyna propozycja, jaka padła, to 400 zł od lipca br. i 400 od lipca przyszłego roku. - Dlatego spotkanie trwało niecały kwadrans - powiedział.

- Ministerstwo na spotkaniu nas znokautowało. Spodziewaliśmy się że dostaniemy taką propozycję, jaką otrzymały pielęgniarki. Zwiększa się nam kompetencje i obowiązki, a podwyżek nie ma od lat. Coś jest nie tak, jeśli pielęgniarki i ratownicy pracujący w systemie na równorzędnych stanowiskach, zarabiają tak znacząco różnie - powiedział.

- Były pieniądze dla ok. 300 tys. pielęgniarek, a nie ma dla 12 tys. ratowników; są środki na podwyżki dla różnych służb, a dla nas nie. Mówi się o nas służba ratownictwa, a jesteśmy służącymi ratownictwa. Pasją rodziny nakarmić się nie da - powiedział Badach-Rogowski

Badach-Rogowski ocenił, że frustracja środowiska jest ogromna. Przedstawiciele związków mają ustalić dalszy scenariusz działań.

Wiceminister Tombarkiewicz pytany we wtorek o możliwość strajku ratowników wskazał, że "nie ma sporu zbiorowego ogólnopolskiego, są różne rodzaje zatrudnienia". - Związki powinny zastanowić się nad sposobem postępowania, a nie straszeniem społeczeństwa, że zaczną protestować - powiedział. - Chcielibyśmy, żeby pojawił się jakiś gest dobrej woli ze strony ratowników - dodał.

W marcu w piśmie do premier Beaty Szydło Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych (zrzeszający osiem związków zawodowych) domagał się podwyżek, likwidacji prywatnego ratownictwa i przyspieszenia prac nad tzw. dużą nowelizacją ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM). Ratownicy zapowiadają, że "brak realizacji zgłaszanych postulatów może doprowadzić w najbliższym czasie do eskalacji protestu, a jego forma ulegnie radykalnej zmianie".

- Dzisiejsze zarobki ratowników medycznych, biorąc pod uwagę charakter wykonywanej pracy i ogromną odpowiedzialność z nią związaną, są na urągająco niskim poziomie - uważają ratownicy. Przekonują, że aby utrzymać rodziny, muszą pracować na dwa lub więcej etatów. Szacują, że w ramach umów cywilnoprawnych pracują po 400-600 godzin miesięcznie.

wiadomości
gospodarka
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(20)
WYRÓŻNIONE
Edi
9 lat temu
600 godzin miesięcznie : 24 dni robocze to jakieś 25 godzin dziennie ja bym ich zwolnił a nie pensje podnosił oni są niebezpieczni dla otoczenia .
Jędrus
9 lat temu
niech się przekwalifikują na górników albo policjantów , po 25 latach emerytura, i bani
do
9 lat temu
pewno ciężko pracuj, podwyżki się należą ale nie piszcie że ktoś pracuje 600 godzin bo to oszustwo: 24h*31dni=744h to oznacza że po za praca są 744h-600h=144h tj 144h/31dni=4,6h na dzień zakładam że czas dojazdu do pracy zajmuje 1h dziennie to znaczy że na zwykłe czynności jak: mycie się , jedzenie, zakupy, sen/wypoczynek zostaje ok.3,6h dziennie! no chyba ze myją się jedzą, robią zakupy i śpią w pracy ale czy wtedy podwyżki się należą?