Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Klienci "polisolokat" wygrali w sądzie. To pierwszy taki wyrok w Polsce

53
Podziel się:

To pierwszy taki wyrok w Polsce. Prawie 2,5 mln zł musi oddać Towarzystwo Ubezpieczeń Generali grupie 165 klientów, którzy zdecydowali się kilka lat temu na tzw. "polisolokaty".

Klienci "polisolokat" wygrali w sądzie. To pierwszy taki wyrok w Polsce
(Marcin Obara)

Zdaniem warszawskiego sądu w umowach znalazły się klauzule niedozwolone, a opłaty likwidacyjne były wręcz "horrendalne". Wyrok jest nieprawomocny, najpewniej firma będzie się odwoływać.
- Czytanie wyroku zajmie trochę czasu - zapowiedział już na wstępie rozprawy sędzia. I nie chodziło tylko o obszerną argumentację. Ogłaszający wyrok dwa razy musiał odczytać listę nazwisk wszystkich osób z pozwu zbiorowego. Imię, nazwisko, kwota i data, od której liczą się odsetki. Całość zajęła 40 minut i kilkanaście łyków wody. - Wszyscy dali radę? - pytał na koniec czytania sędzia. Można było odnieść wrażenie, że nawet pełnomocnik pozwanego odczuł ulgę. Pomimo niekorzystnego wyroku.

Sprawa rozstrzygnięta właśnie przez warszawski sąd dotyczyła pozwu w sumie 165 klientów Generali Życie TU S.A. Czego domagali się "nabici w polisolokaty"? Zwrotu pieniędzy pobranych przez ubezpieczyciela z tytułu tzw. opłaty likwidacyjnej. W sumie chodziło o około 2,5 mln zł.

Sąd w środę przyznał im rację. Dostaną nie tylko 2,5 mln zł, ale również należne odsetki - w większości od 2014 lub 2015 roku. W sumie powinny podnieść zasądzone kwoty o około 20 proc. W tej sprawie klienci domagali się od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych. Rekordzista otrzyma od TU Generali zwrot ponad 110 tys. złotych.

Pełnomocnik Generali nie chciał komentować orzeczenia sądu na bieżąco. Czeką na pisemne uzasadnienie wyroku i zwracał uwagę, że sąd nie odniósł się do kluczowych zastrzeżeń pozwanego. Najpewniej TU Generali będzie się odwoływać.

Zobacz także: Zobacz też: Straciłeś pieniądze na polisolokacie? Sprawdź, jak je odzyskać

Właśnie "opłata likwidacyjna" jest najbardziej spornym zapisem w umowach. W wielu przypadkach okazywało się bowiem, że klienci w momencie rezygnacji z polisy przed terminem tracili nawet ponad 90 proc. zainwestowanych środków.

- Na zakup polisolokaty namawiano mówiąc, że to fantastyczna forma pomnażania oszczędności. Nie były to wcale polisy ubezpieczeniowe, tylko produkty oszczędnościowo-inwestycyjne - wyjaśnia Anna Lengiewicz z kancelarii LWB, która zajmuje się sprawą. Prowadzi również kilka innych pozwów zbiorowych. W przypadku zrezygnowania z oferty - np. po utracie pracy i wstrzymaniu opłacania składek klient zostawał praktycznie z niczym. W ten pozew zbiorowy zaangażowani byli ludzie, którzy utracili 100 proc. wpłaconych pieniędzy.

Walka klientów z TU Generali trwa już 3 lata. W maju 2014 roku pozew trafił do sądu. Grupę wspiera rzecznik praw konsumenta z powiatu pruszkowskiego - dzięki temu nie musieli wnosić opłat za rozpatrzenie sprawy. W wielu przypadkach procesów grupowych jest to bariera nie do przeszkodzenia. Gdy sprawą zajmie się rzecznik, sąd nie wymaga ogromnych wpłat. Dzięki temu o pieniądze mogli walczyć też ludzie, którzy stracili kilka tysięcy złotych.

Raport Rzecznika Finansowego z marca ubiegłego roku roku jednoznacznie stwierdza, że ubezpieczenia z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym praktycznie nie dawały klientom szans na zarobek, a poziom ich skomplikowania był tak wysoki, że nie powinny być oferowane przeciętnemu konsumentowi. Warszawski sąd poszedł podobnym tokiem rozumowania. Uznał wręcz, że opłaty z umów były "horrendalne".

Biuro rzecznika stwierdza, że ewentualne zyski pochłaniane były przez liczne opłaty: za zarządzanie, opłaty operacyjne, opłaty aktywacyjne od każdej składki, za ryzyko czy za konwersję.

Stowarzyszenie "Przywiązani do Polisy" przekonuje, że posiadacze polisolokat, którzy czują się poszkodowani, powinni kierować sprawy na drogę sądową. "Polskie sądy wielokrotnie orzekały, że towarzystwa ubezpieczeniowe stosują w umowach niedozwolone zapisy. Wielokrotnie stwierdzały też, że sprzedaż tzw. polisolokat była prowadzona nierzetelnie, a klientów nie informowano wyczerpująco o ryzyku związanym z kupowanymi polisami" - podaje Stowarzyszenie.

Ugoda pogorszyła sprawę?

Pod koniec grudnia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podał, że zawarł z instytucjami finansowymi porozumienia dotyczące klientów, którzy dotychczas nie rozwiązali umów z ubezpieczycielem oraz osób starszych, które kupiły polisolokaty po 1 stycznia 2008 r. i rozwiązały je po 65. roku życia.

Na mocy porozumienia instytucje mają obniżyć opłaty likwidacyjne, a osoby starsze będą mogły wnioskować o zwrot różnicy pomiędzy nową stawką, a tym co zapłaciły wcześniej. UOKiK podkreśla, że zawarte porozumienie nie zamyka klientom drogi do dochodzenia roszczeń od instytucji finansowych na drodze sądowej. Z kolei Ministerstwo Sprawiedliwości informowało niedawno o powołaniu zespołu do spraw walki z "patologią polisolokat".

Jak pisaliśmy w money.pl porozumienia z UOKiK dotyczą obniżenia opłaty likwidacyjnej (sięgającej nawet 100 proc. wpłaconych przez klienta środków) jedynie dla tych klientów, którzy nadal wpłacali środki na swoje polisy. Ci, którzy zerwali umowy z ubezpieczycielem przed podpisaniem ugody z UOKiK, stracili nawet po kilkadziesiąt procent z sumy zainwestowanych pieniędzy. Ich porozumienia z UOKiK nie obejmują, a o odzyskanie swoich pieniędzy muszą walczyć w sądzie.

- Problem z polisolokatami ma około 3,5 mln osób, tymczasem ugody z UOKiK dotyczą jedynie 1,4 mln klientów - podkreślał Piotr Sułek ze stowarzyszenia. I jak się okazuje - Polacy bardzo chętnie walczą. W pozwach zbiorowych, ale też indywidualnych. Do tego stopnia, że pozwy zapychają niektóre sądy.

- Widzimy, że w Warszawie połowa spraw dziennie na wokandzie dotyczy właśnie polisolokat - twierdzi Piotr Sułek. To pokazuje, jak bardzo ten problem nie został załatwiony.

Po zawarciu ugód towarzystw ubezpieczeniowych z UOKiK dla wielu klientów problem stał się jeszcze trudniejszy do rozwiązania.

- Branża stała się z siebie tak zadowolona, że uważa sprawę za zamkniętą, a w sądach zachowuje się jeszcze bardziej arogancko. Ubezpieczyciele starają się skarżyć wszystkie decyzje sądu w trakcie postępowania, żeby wydłużyć proces, odmawiają sądowi udostępnienia dokumentacji - wyjaśniała money.pl Anna Lengiewicz z kancelarii LWB, która reprezentuje w tych sprawach klientów przed sądami.

- Generali skarżyło wszystkie postanowienia sądu, ewidentnie chcąc pokazać konsumentom, żeby nie ważyli się podnosić na nich ręki - dodawała prawniczka w rozmowie z Agatą Kołodziej z money.pl.

P.S. Padłeś ofiarą pseudo brokerów? Straciłeś pieniądze na podejrzanych inwestycjach? Czujesz się oszukany przez firmę, w której pracowałeś lub która pracowała dla ciebie? Opowiedz nam swoją historię. Mail: Mateusz.Ratajczak@grupawp.pl. Czekamy na twoją wiadomość.

wiadomości
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(53)
WYRÓŻNIONE
Wojtek
7 lat temu
Miałem 30 lat i założyłem polisolokatę, bo miałem uzbierane 15000zł i chciałem to odłożyć na gorsze czasy na lokacie. Nigdy nie interesowałem się finansami, babka w banku omamiła mnie wizją zarobku, ale przede wszystkim oszukała, że po 5 latach będę mógł wypłacić WSZYSTKIE środki, a od 6 roku będą duże zyski. Owszem, środki mogę odzyskać, ale tylko te wpłacane co miesiąc. Opłaty startowej, 15000 bank nie chce zwrócić, przepadło. Czyli zamiast 30000zł, które już wpłaciłem (15000zł na start i około 15000zł z miesięcznych wpłat) mogę dostać 15000zł. Owszem, to moja wina, owszem byłem głupi i dałem się złapać, ale do K nędzy, to jawne oszustwo i politycy mieli w tym swój udział, żeby taka machloja trwała przez tyle lat. Polisolokaty nie były obecne przez miesiąc, dwa, ani trzy, tylko przez kilka lat. Mnie nie interesują żadne zyski, chciałbym tylko odzyskać wszystkie wpłacone pieniądze. Bank i tak będzie na wielkim plusie, bo przez kilka lat obracali moimi pieniędzmi.
koliberek
7 lat temu
Polisolokaty, przekręt na kursie franka, lichwiarsko oprocentowane kredyty, nękanie dłużników telefonami, e-mail-ami przez firmy windykacyjne, wyprzedawanie majątku dłużników przez komorników za symboliczną złotówkę - niejednokrotnie należącego do sąsiada !!! Jednym słowem wymuszanie niemal na płaszczyźnie bandyckiej nie spłaconych zobowiązań - czy tego nie jest za długa lista, aby nasz rząd mógł dalej spokojnie patrzeć na bandyckie działania bezkarnie zachowujących się zachodnich banków u nas w kraju ?! Tylko proszę mi nie pierniczyć, że zobowiązania trzeba spłacać. Też jestem tego zdania, ale zawsze zdarzają się przypadki nie zawinione i człowiek w konsekwencji zagoniony w kąt, zakłada linę na szyję i popełnia samobójstwo. Vide - oficjalne dane GUS średnio rok w rok 5.000 samobójstw w Polsce popełnianych jest na tle ekonomicznym w tym w roku 2015 ok. 900 kobiet. Gdzie są obrońcy życia ? Czy życie syna, córki, ojca, matki jest mniej warte od życia poczętego ?! Czy którykolwiek bankster odpowiedział w Polsce karnie za swoje działania, które wpędziły już dziesiątki tysięcy ludzi do grobu w III RP ?! A czy ktoś choć raz wstawił się za nękanym i obdzieranym do ostatka nawet z godności ludzkiej dłużnikiem ?! Czy którykolwiek bank przeprosił za swoje działania nie słusznie nękanego dłużnika, którego wpędzono do grobu ?! Kto później płaci jego dzieciom renty bank, czy budżet państwa z naszych kieszeni ?! Mogę tak dalej, tylko czy ktokolwiek z decydentów przez nas wybieranych w podobno demokratycznych wyborach nad tym się pochyli ?! KAŻDY Z NAS JEST NA TYLE WOLNYM CZŁOWIEKIEM NA ILE NIE JEST UZALEŻNIONY OD BANKÓW I BANKSTERÓW !!!
EsEr
7 lat temu
Jak to jest możliwe, że w umowach pojawiają się niedozwolone zapisy? Przecież to z automatu oznacza nieważność takich umów. Gdzie my żyjemy?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (53)
Jan
7 lat temu
Również straciłem swoje oszczędności na opłacie likwidacyjnej z polisolokaty, i zupełnym przypadkiem dowiedziałem się, że można odzyskać utracone środki. Polecam Kancelarię odszkodowawczą PCWO, gdzie bez żadnego wkładu z własne strony odzyskałem moje pieniądze.
Kinga
7 lat temu
Polecam odzyskiwać z Ex pacto z Bielska, bo nie trzeba płacić za prowadzenie sprawy. Odzyskasz potrąconą kwotę a nie wkładasz dodatkowych pieniędzy na pełnomocnika.
Marek S.
7 lat temu
Też się biłem z tymi oszustami przez wiele czasu. Niejasne warunki umowy, kapitał tracił na wartości z dnia na dzień, do tego te cholerne składki. Jak chciałem zerwać umowę, to wyjechali mi z 80% opłaty likwidacyjnej. Zdecydowałem się pójść do kancelarii prawnej po przeczytaniu kilku artykułów, że są spore szanse na zerwanie takiej umowy, bądź całkowite unieważnienie jej. Wybór padł na kancelarię invictus z Wrocławia - z tego miejsca chciałbym ich serdecznie pozdrowić. Nie radzę nikomu się pakować w tego typu twory.
Łukasz
7 lat temu
Oszuści i tyle. Doradcy którzy kto sprzedawali z premedytacją powinni konczyc w pace.
rta
7 lat temu
Ja odzyskałem składki z odsetkami (nędzny mi, bo zrzerala je horendalna opłata administracyjna) bez sądu, po 1 roku uzerania się. Skutecznie wspierał mnie Rzecznik Finansowy. Ubezpieczyciel Przysyła mi SMS AMI i poczta różne propozycje ugody. Kiedy wniosek sprawę do pozasądowego rozstrzygnięcia przez RF, to ubezpieczyciel od razu zaproponował mi zaspokojenie moich roszczeń w całości pod warunkiem nie rozglaszania tej konkretnej sprawy. W żadnym cywilizowanym kraju, np w Francji i Włoszech, nie istnieją opłaty likwidacyjne. Konsekwencja wcześniejszego zerwania umowy o ubezpieczeniu na życie jest wyższy podatek od zysku ?taki jak od lokat)?
...
Następna strona