Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pomoc dla frankowiczów. Będzie można przewalutować kredyt, banki wezmą na siebie ogromną część zadłużenia

0
Podziel się:

Warunkiem skorzystania z proponowanych rozwiązań jest między innymi kryterium powierzchni nieruchomości.

Pomoc dla frankowiczów. Będzie można przewalutować kredyt, banki wezmą na siebie ogromną część zadłużenia
(Lukasz Solski/Eastnews)

Kredyty hipoteczne w walutach obcych, na przykład frankach szwajcarskich, będzie można przewalutować - zakładają przepisy uchwalone w środę wieczorem przez Sejm. By móc skorzystać z proponowanych rozwiązań trzeba będzie spełnić kilka warunków. Nocne głosowanie przyniosło jednak zaskakującą zmianę - większość kosztów wynikających z różnicy w kursach weźmie na siebie bank.

Aktualizacja 06.08.2015 08:27

Jeden z warunków to kryterium powierzchni nieruchomości. W przypadku mieszkania nie może ona przekraczać 100 metrów kwadratowych, a domu - 150 metrów kwadratowych. Nieruchomość musi być użytkowana na własne potrzeby. Kryterium powierzchni nie dotyczy rodzin z trójką i większą liczbą dzieci.

Zgodnie z nowymi przepisami przewalutowanie hipotecznych kredytów następowałoby po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej. Polegać ma ono na wyliczeniu różnicy pomiędzy wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych, a nie w walucie obcej (ile zyskałby gdyby miał kredyt w złotówkach, a nie w helweckiej walucie).

W oryginalnym projekcie bank i kredytobiorca dzieliby się różnicą po połowie. Połowę umarzałby bank, a na drugą połowę udzielałby preferencyjnego kredytu z oprocentowaniem 1,5 procent. Wczorajsze wieczorne głosowanie przyniosło jednak ogromną zmianę. Zgodnie z poprawką Sojuszu bank ma umarzać aż 90 procent kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

W przepisach znalazł się też warunek mówiący o tym, że kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu. Jednak zgodnie z przyjętą poprawką SLD z uprawnienia do restrukturyzacji może skorzystać także kredytobiorca posiadający inny lokal mieszkalny lub jego część, o ile jednak zostały one nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu.

Za uchwaleniem ustawy o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych w związku ze zmianą kursu walut obcych do waluty polskiej opowiedziało się 281 posłów, 2 było przeciwnych, a 150 wstrzymało się od głosu.

W ocenie autorów ustawy nowe rozwiązania mają kosztować banki 9-9,5 mld zł, ale jednocześnie mają być one zwolnione od płacenia podatku dochodowego od umorzonej części kredytu.

Długa droga do ustawy

Niedawno podczas prac w sejmowej komisji finansów publicznych wnioskodawcy - posłowie PO - zaproponowali, by z restrukturyzacji kredytu mogły skorzystać osoby, które zakupiły mieszkanie o powierzchni do 100 m kw. i dom jednorodzinny o powierzchni do 150 m kw.

We wcześniejszym projekcie ustawy wartości te wynosiły odpowiednio 75 i 100 m kw. Z tego warunku zwolnione były rodziny z co najmniej trójką dzieci. Po zmianach w ustawie nadal rodziny wielodzietne nie będą musiały przejmować się metrażem swoich mieszkań.

- Początkowo rozważaliśmy zwiększenie limitu dotyczącego metrażu tylko dla rodzin z dwójką dzieci, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się poszerzyć ten zakres dla wszystkich - mówi dla money.pl Krystyna Skowrońska, posłanka Platformy Obywatelskiej, która odpowiada w partii za ten projekt.

Kolejna istotna zmiana dotyczy terminu rozpatrzenia wniosku. Banki miałyby jedynie 30 dni na odpowiedź w sprawie przewalutowania, tak by nie ulegały pokusie sztucznego przedłużania tego procesu. Tej poprawce szczególnie ostro sprzeciwiał się Związek Banków Polskich.

Poprawki PO przechodzą. PiS przegrywa

Komisja Finansów Publicznych była zdecydowanie przeciwko poprawkom Prawa i Sprawiedliwości. Poseł PiS, Paweł Szałamacha powiedział, że wszyscy walutowi kredytobiorcy powinni mieć możliwości zmiany kredytu. Polityk zarzucił, że z propozycji posłów PO będzie mogło skorzystać tylko kilkanaście procent zadłużonych we franku szwajcarskim.

- Ten komplet wniosków PiS to nie poprawki, a zdecydowana zmiana kierunku. Moim zdaniem ta ustawa byłaby niekonstytucyjna. Wiem że co do naszej też są zarzuty, ale jestem przekonana, że propozycja PO jest zgodna z prawem - mówi Skowrońska.

Negatywnie o poprawkach opozycji wypowiadał się też wiceminister finansów, Izabela Leszczyna. Resort finansów wskazał, że przyjęcie poprawek PiS spowoduje, że z restrukturyzacji kredytu będą mogli skorzystać także ci, którzy kupili mieszkania na przykład na wynajem i traktowali je jak inwestycje.

Błyskawiczna batalia PO o głosy frankowiczów

- Mam nadzieje, że jeszcze dziś odeślemy ustawę do senatu i na pewno na kolejnym posiedzeniu zajmiemy się projektem, który może stać się obowiązującym prawem już 1 listopada - zapewniała jeszcze przed głosowaniem posłanka Krystyna Skowrońska.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że tempo związane jest z kuszeniem wyborców. Co do tego nie ma wątpliwości Tomasz Bursa ekspert sektora bankowego z Opti Capital. - Jest to tak pokręcone i w takich emocjach robione, że nic z tego dobrego nie będzie. To oczywista walka wyborcza. Najpierw coś zaproponował ówczesny kandydat Duda, potem w biegu PO znalazła na to odpowiedz i takie są tego efekty - wylicza Bursa.

Przypomnijmy: Ewa Kopacz pierwszy raz przedstawił plany związane z ustawą 8 lipca a już pod koniec tego miesiąca Sejm przyjął w pierwszym czytaniu projekt ustawy o restrukturyzacji kredytów walutowych na zakup mieszkania. Nie było głosowania. Na zapytanie prowadzącej obrady wicemarszałek Sejmu Elżbiety Radziszewskiej nie podniosły się głosy sprzeciwu. Później w przyśpieszonym tempie nad dokumentem pracowała sejmowa komisja, która zaproponowała dzisiejsze drobne poprawki.

Projekt posłów Platformy Obywatelskiej ma umożliwić przewalutowanie kredytów we frankach do 2020 roku, ale pod kilkoma warunkami. Z takiego rozwiązania będą mogli, już po zmianach, skorzystać ci, którzy kupili mieszkanie nie większe niż 100 metrów kwadratowych lub dom o maksymalnej powierzchni 150 metrów kwadratowych.

Oferta jest skierowana tylko dla zadłużonych, których wartość kredytu wynosi 120 procent wartości mieszkania. Później aż do 2020 roku ma spadać i ostatecznie będzie dotyczyć również kredytów przy których ten współczynnik będzie na poziomie 80 procent.

Pomysł polega na przewalutowaniu kredytu na złotówkowy po bieżącym kursie. Bank wyliczy, ile kosztowałoby takie samo zobowiązanie zaciągnięte w polskiej walucie. Różnica między nim a obecnym kredytem zostałaby podzielona po połowie między instytucję finansową a klienta.

W ten sposób właściciel mieszkania zostałby z dwoma kredytami: jednym hipotecznym, oprocentowanym według trzymiesięcznej stawki WIBOR (dziś około 1,7 procent) z dodatkową marżą banku. Drugie zobowiązanie nie byłoby zabezpieczone hipotecznie, a jego oprocentowanie nie powinno być większe niż aktualna stopa referencyjna NBP (dziś 1,5 procent).

Dostępność pomocy się zwiększy. Koszty nie?

Koszt tego rozwiązania dla instytucji finansowych szacowany był przy uwzględnieniu pierwotnych propozycji na około 9,5 miliarda złotych. Co ciekawsze mimo zwiększenia limitów metrażu domów i mieszkań nadal Platforma przekonuje, że banki zapłacą za to tyle samo. Trzeba też cały czas pamiętać, że ostatecznie zapłacą za to klienci tych instytucji czyli my wszyscy.

- Z zamówionych przez nas ekspertyz wynika że wielkość kosztów, o której mówiliśmy wcześniej była wyliczona ze sporym naddatkiem. Obecnie można stwierdzić, że obciążenie dla sektora będzie na poziomie podobnym lub minimalnie większym - zapewnia Krystyna Skowrońska.

Zupełnie innego zdania jest z kolei Konrad Pluciński z direct.money.pl - Rozszerzenie puli kredytów kwalifikujących się do programu restrukturyzacji o te, przeznaczone na finansowanie dużych mieszkań i domów teoretycznie może sprawić, że szacowany wcześniej na 9,5 mld złotych koszt operacji, znacznie wzrośnie - przekonuje analityk.

KNF chwali ZBP i analitycy krytykują

Komisja Nadzoru Finansowego cały czas konsekwentnie przekonuje, że projekt nie zagraża stabilności systemu finansowego. Wprawdzie koszty ryzyka kursowego mają ponieść banki, ale byłoby to rozłożone na lata. Zdaniem KNF, dzięki temu projektowi kredytobiorcy zostaliby na przyszłość trwale uwolnieni od tego ryzyka.

Z kolei ZBP cały czas przypomina, że wyroki sądowe do tej pory nie kwestionują legalności udzielonych kredytów i pożyczkodawcy działali zgodnie z prawem. Związek Banków Polskich wnioskował również, by ustawa zawierała kryterium dochodowe.

Tomasz Bursa od początku nie był zwolennikiem tego rozwiązania i w jego ocenie poprawki nie wiele wnoszą - Nie rozumiem zasadności wprowadzenia tego limitu na metraż. Nie widzę dla niego logicznego uzasadnienia. Dlaczego ktoś kto ma 300 metrów nie może liczyć na wsparcie - pyta retorycznie analityk.

Mało zrozumienia dla trudu polityków rządzącego obozu ma też Konrad Pluciński - Spora część kredytobiorców nie będzie chciała ponosić wysokich, dodatkowych kosztów operacji. Nawet jeśli część z nich zostanie umorzona, a pozostałe zostaną rozłożone na raty o preferencyjnych warunkach. Szczególnie, jeśli wezmą pod uwagę realną możliwość wzrostu stóp procentowych - zauważa Pluciński.

- Inni mogą mieć podobne problemy ze spłatą dwóch rat kredytów w złotych, co obecnie kredytu walutowego. Największą zaletą propozycji pomocy dla frankowiczów wydaje się być fakt, że będzie ona nieobowiązkowa, czyli kredytobiorca będzie mógł samemu zdecydować, czy będzie chciał z niej skorzystać - konkluduje analityk.

Poznaj frankowiczów:

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)