Unijna strategia dotycząca przesiedleń uchodźców na razie ponosi fiasko. Komisja Europejska ponawia więc apel do państw członkowskich o przyjmowanie uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
W tym miesiącu mija rok od decyzji dotyczącej przyjęcia przez europejskie rządy w sumie 160 tysięcy osób. Zdecydowała o tym większość unijnych państw, przy sprzeciwie Słowacji, Węgier, Czech i Rumunii.
Po roku od decyzji do unijnych krajów, przesiedlono około czterech i pół tysiąca osób, czyli zaledwie 3 procent z uzgodnionego programu, rozpisanego na dwa lata. W przeszłości Komisja Europejska straszyła karami państwa, które nie chcą się zgodzić na przyjmowanie uchodźców. Teraz powstrzymuje się od takich gróźb i poprzestaje na apelach.
Przed wakacjami Bruksela wezwała unijne kraje do większej solidarności, teraz ponowiła apel. A to sprawa delikatna dla wielu państw, wywołująca kontrowersje. Na przykład Węgry rozpisały na październik referendum w sprawie unijnego programu, a w Niemczech rząd płaci polityczną cenę za przyjmowanie uciekinierów i coraz większe poparcie zdobywa antyimigrancka, ksenofobiczna Alternatywa dla Niemiec.
Poza tym niektóre rządy zwracają uwagę, że cały czas nie działają w pełni centra identyfikacji i rejestracji w Grecji i we Włoszech dla osób, które dostały się nielegalnie do Europy. Nie ma więc gwarancji bezpieczeństwa i pewności komu należy się międzynarodowa ochrona, a kto jest nielegalnym imigrantem zarobkowym.