aktualizacja 15:41
KIO ma rozstrzygnąć sprawę w poniedziałek. Tymczasem piątek jest ostatnim dniem, kiedy MON może wydać pieniądze na samoloty średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie. Pochodzą one bowiem jeszcze z budżetu na 2016 r. i są zarezerwowane do końca marca. Mogą zostać wydane tylko na samoloty, jeśli to się nie uda, przepadną. MON wniosło więc o uchylenie zakazu zawarcia umowy przed ostatecznym rozstrzygnięciem odwołania.
- Krajowa Izba Odwoławcza postanowieniem wydanym wczoraj uchyliła zakaz zwarcia umowy w tym postępowaniu - poinformowała w piątek rzeczniczka prasowa KIO Magdalena Grabarczyk.
Co do zasady Prawo zamówień publicznych nie pozwala podpisać umowy, dopóki KIO nie wyda orzeczenia. Jak wyjaśniła Grabarczyk, KIO może ten zakaz uchylić w sytuacji, kiedy zamawiający wykaże, że oczekiwanie na wydanie wyroku spowoduje szkodę w interesie publicznym, która jest większa niż wszystkie inne interesy, które są godne ochrony w związku z tym postępowaniem.
Wydane w czwartek postanowienie oznacza, że MON i Boeing mogą w piątek podpisać umowę. Na godz. 18 w piątek MON zaprosiło dziennikarzy na spotkanie dotyczące samolotów dla VIP-ów.
Jeszcze w czwartek odpowiedzialny za zakupy wiceszef MON Bartosz Kownacki mówił, że ma nadzieję, że znajdzie się rozwiązanie, choć zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest drastycznie trudna.
10 marca, dzień po unieważnieniu poprzedniego przetargu, Inspektorat Uzbrojenia MON uruchomił, w trybie zamówienia z wolnej ręki, postępowanie ws. pozyskania samolotów średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie. Do negocjacji zaproszono amerykańską firmę Boeing, która oferuje maszyny B737-800 (w wersji oznaczonej jako Boeing Business Jet - BBJ2).
Tę decyzję oprotestowały firmy pośredniczące na rynku lotniczym: Aerospace International Group ze Słowacji (w poprzednim postępowaniu startowała w konsorcjum z firmą z Polski, ale nie dostała zaproszenia do złożenia oferty po negatywnej opinii SKW), The Jet Business International z Wielkiej Brytanii oraz Altenrhein Aviation AG ze Szwajcarii (obie firmy nie startowały w poprzednim przetargu, co nie przeszkadza w złożeniu odwołania do KIO). Trzy firmy chciały unieważnienia postępowania z udziałem Boeinga i wskazywały, że zamierzają uczestniczyć w procedurze pozyskania samolotów.
KIO rozpatrywała sprawę we wtorek przez 10 godzin z przerwami, a ogłoszenie orzeczenia odłożyła na poniedziałek. Wcześniej pełnomocnik Inspektoratu Uzbrojenia argumentował, że odroczenie sprawy nawet o kilka dni sprawi, że nie dojdzie do podpisania umowy, bo MON ma środki na zakup tylko do końca marca.
Ustawa o finansach publicznych mówi, że niezrealizowane wydatki budżetu państwa wygasają z końcem roku, chyba że do 15 grudnia rząd wyda rozporządzenie, w którym ustali wykaz przypadków, do których nie stosuje się ta reguła. Ostateczny termin wydania pieniędzy ustawa wyznacza na 31 marca. W rozporządzeniu rządu z grudnia 2016 r. przewidziano 540 mln zł na "pozyskanie samolotów średnich do przewozu najważniejszych osób w państwie". Reszta pieniędzy pochodzi z budżetu na 2017 r.
Na samoloty dla najważniejszych osób w państwie - małe i średnie - rząd przeznaczył w przyjętej w połowie 2016 r. uchwale łącznie 1,7 mld zł. Ponad 500 mln zostało wydane w 2016 r. na małe samoloty G550, kupione od firmy Gulfstream (umowa była warta 440,5 mln zł netto). Według MON maszyny zostaną dostarczone w czerwcu i lipcu.
Trzy firmy, które w sprawie samolotów średniej wielkości odwołały się od decyzji o przejściu do negocjacji tylko z Boeingiem, podnosiły m.in., że nieuzasadnione jest faworyzowanie tej spółki, choć na rynku są inni wykonawcy. Inspektorat Uzbrojenia wnosił o oddalenie wszystkich trzech odwołań. Wskazywał m.in., że tylko Boeing jest w stanie zrealizować zamówienie, w szczególności spełnić wymóg przelotu z Warszawy do Nowego Jorku bez międzylądowania.
Zanim Inspektorat Uzbrojenia zdecydował się na negocjacje z Boeingiem, zakończył poprzednie postępowanie na samoloty, odrzucając z powodu zbyt wysokiej ceny i błędów formalno-prawnych oferty, które złożyli Boeing oraz czeska firma Glomex. Złożone oferty miały wartość ok. 3,44 mld zł i ok. 2,66 mld zł.
Oba podmioty oferowały MON samoloty B737-800. Wybór Boeinga do nowych negocjacji Inspektorat Uzbrojenia uzasadnił tym, że ta firma ma wyłączne prawa do dysponowania miejscami na linii produkcyjnej tego modelu. Ostatnie dwa sloty są zarezerwowane dla Polski do drugiej połowy kwietnia (Boeing zamierza zastąpić model B737-800 wersją B737 MAX). Szef MON Antoni Macierewicz powiedział wtedy, że nie przesądza, czy wszystkie samoloty będą nowe, i że kwota na zakup samolotów się nie zwiększa.
W poprzednim przetargu MON chciało kupić dwa samoloty nowe (z dostawą w latach 2020-21) i jeden używany (z dostawą w listopadzie 2017 r.). W obecnym postępowaniu, jak dowiedziała się, negocjacje również dotyczyły takiej samej liczby maszyn. Z nieoficjalnych informacji wynika, że rozmowy między Inspektoratem Uzbrojenia i Boeingiem były już bardzo zaawansowane.
Po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. i rozformowaniu pułku specjalnego odpowiedzialnego za transport VIP-ów w gestii wojska pozostaje transport osób na najwyższych stanowiskach w państwie śmigłowcami. Należą one do 1 Bazy Lotnictwa Transportowego, utworzonej w miejsce 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Transport na większe odległości odbywa się dwoma czarterowanymi od PLL LOT samolotami średniej wielkości Embraer 175; umowa w tej sprawie wygaśnie w 2017 r. Tam, gdzie niemożliwe jest użycie transportu cywilnego - np. w rejonie działań wojennych - wojsko przewozi oficjalne delegacje swoimi samolotami transportowymi.