Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Sąsiada
Tomasz Sąsiada
|

Tanie euro wywołało boom mieszkaniowy w Monako

0
Podziel się:

Tak dobrze nie było tu od czasu wybuchu kryzysu. Milionerzy wydali na apartamenty w księstwie dwa razy więcej, niż Polska na stadiony na Euro.

Tanie euro wywołało boom mieszkaniowy w Monako
(Trish Hartmann/flickr (CC BY 2.0))

2,4 miliarda euro - tyle wydali inwestorzy na zakup mieszkań w Monako w 2014 roku. To dwa razy więcej, niż wyniósł koszt budowy polskich stadionów na Euro 2012. Chętni byli głównie Brytyjczycy, Rosjanie i Arabowie. Ubiegły rok okazał się dla nich szczególnie łaskawy, bo dołująca wartość euro względem funta, dolara i franka pozwoliła im kupić większe mieszkania za mniejsze pieniądze. Dla księstwa to z kolei najlepszy wynik od siedmiu lat i zarazem historyczny rekord - wynika z raportu firmy doradczej Savills.

W 2014 roku nowych właścicieli znalazło w Monako 555 używanych mieszkań, o 21 procent więcej niż w 2007 roku, czyli jeszcze przed kryzysem. Do tego doliczyć trzeba 11 nowych nieruchomości, głównie dużych willi. Średnio za metr kwadratowy luksusowego mieszkania trzeba tu zapłacić niemal 91 tysięcy euro. To drugi najwyższy wynik na świecie, zaraz po Hong Kongu (w którym cena ta jest o jedynie 1,5 tysiąca wyższa).

Inwestorzy spoza strefy euro mogli w zeszłym roku zaszaleć z zakupami dzięki umacniającym się względem europejskiej waluty dolarowi i funtowi. Na przykład żeby kupić nieruchomość wartą dwa miliony euro trzeba było wydać w 2014 roku jedynie 2,16 miliona dolarów, a rok wcześniej ponad pół miliona więcej. To o 22 procent mniej - wynika z raportu Savills. Podobnie było w przypadku brytyjskiej waluty, z tym że taniej było jedynie o 12 procent.

Jak wykazuje Savills, to właśnie z krajów, w których obraca się dolarami i funtami pochodziło gro zeszłorocznych kupców monakijskich mieszkań: głównie Brytyjczyków, Rosjan (którzy mają swoją silną reprezentację w Londynie) i biznesmenów w Bliskiego Wschodu.

Autorzy raportu podkreślają, że właściciele najdroższych apartamentów w Monako nie prowadzą raczej osiadłego trybu życia i mają kilka domów. Dlatego za miasta najbardziej powiązane z księstwem podają Londyn, Moskwę i Nowy Jork. Dostać się z tych metropolii do Monako jest szybko i łatwo - wystarczy prywatny odrzutowiec, którym bez trudu wyląduje się w oddalonej o pół godziny drogi Nicei.

Co się kupuje

W przeważającej większości mieszkania w Monako mieszczą się w budynkach wielorodzinnych (głównie blokach wzniesionych w latach 60. i 70). Aż 95 procent apartamentów mieści się w tego typu zabudowie, a tylko pięć procent to budynki jednorodzinne.

Nic dziwnego, że tych ostatnich jest tak mało - Monako leży na dwóch kilometrach kwadratowych skalistego wybrzeża i jest drugim - po Watykanie - najmniejszym państwem na świecie. Miejsca na taki przywilej jak własny ogródek przed domem po prostu tu nie ma, a mieszkańców trzeba upychać na kolejnych piętrach wysokich bloków.

Najwyższy z nich właśnie powstaje. To 170-metrowy Tour Odeon, którego data ukończenia przesunięta została na koniec tego roku. Budynek już teraz jest słynny, z uwagi na niebotycznie wysoką cenę za najatrakcyjniejszy apartament, jaki się w nim znajdzie. Wynosi niemal 400 milionów dolarów.

Mimo tłoku i wysokich cen, ludzie ciągną tu jak do miodu. Dziś co trzeci mieszkaniec Monako ma status milionera. W sumie to miasto-państwo zamieszkuje 37 tysięcy osób, które tworzą drugie - po Makau - najbardziej zagęszczone zbiorowisko ludzkie na świecie z 18 tysiącami mieszkańców na kilometr kwadratowy. Dla porównania, w uznawanych za najgęściej zaludnione polskich miastach wartość ta zbliża się do czterech tysięcy.

Gęstość zaludnienia w Monako sięga 18 tysięcy osób na kilometr kwadratowy fot. shesari/flickr (CC BY-SA 2.0)

Jeszcze więcej, niż mieszkańców, jest w Monako pracujących. Zatrudnienie znalazło tu 50 tysięcy ludzi - w dużej mierze Francuzów, którzy dojeżdżają z okolicznych miejscowości. Księstwo przyciąga i szukających pracy, i inwestorów z uwagi na panującą tu wolność gospodarczą.

Tutejszy fiskus nie zbiera podatku dochodowego, majątkowego i od wzbogacenia. Pobiera za to składki na ubezpieczenie zdrowotne i podatek VAT. Co do zasady, firmy działające w księstwie są zwolnione z podatku. Daninę muszą płacić tylko te przedsiębiorstwa, które więcej niż 25 procent obrotów generują dzięki działalności poza granicami Monako. Z uwagi na łagodne prawo fiskalne, w księstwie ulokowało pieniądze między innymi wielu inwestorów wystraszonych kryzysem z 2007 roku.

Usługi finansowe stanowią trzon gospodarki Monako i generują niemal 17 procent tutejszego PKB. Ten zaś, policzony na jednego mieszkańca, przekracza 150 tysięcy dolarów i jest najwyższy na świecie. Oprócz banków, w księstwie zadomowiły się zakłady farmaceutyczne, odzieżowe i jubilerskie. Monako, ze słynnym kasynem jako wizytówką, dobrze zarabia też na turystyce. Nic dziwnego, skoro w okolicy często świeci słońce i są nie najgorsze plaże (w pobliskich miejscowościach we Włoszech i Francji, bo plaża w księstwie jest wyjątkowo nieurokliwa i mała).

Sport rządzi

Mimo że księstwo jest niewielkie, wywalczyło sobie prawo do organizowania wyścigów Formuły 1. Trasa wiodąca ulicami miasta jest jedną z najbardziej widowiskowych i niebezpiecznych na całym świecie.

W Monako udało się też stworzyć jeden z mocniejszych klubów piłkarskich we francuskiej lidze. Zespół AS Monaco jest dziś własnością jednego z najbogatszych mieszkańców tego miasta-państwa, Rosjanina Dmitra Rybowlewa. Majątek biznesmena, którego dorobił się na inwestycjach w przemysł surowcowy, oszacowany został w tym roku przez Forbesa na około 8,5 miliarda dolarów. Daje mu to 156. miejsce na liście najbogatszych ludzi na ziemi i miano jednego z 88 rosyjskich miliarderów.

Miliarderów dorobiło się nawet 2-kilometrowe Monako. Według najnowszej listy Forbesa są nimi bracia David i Ezra Nahmad, którzy fortuny dorobili się na handlu dziełami sztuki, i niejaka Lily Safra - wdowa po bankierze Edmondzie Safrze, zawdzięczająca majątek spadkowi właśnie po nim. Do niedawna na tej prestiżowej liście znajdował się też książę Albert II. Jego majątek był szacowany na nieco ponad miliard dolarów. Dziś choć władca nieco zbiedniał, i tak pozostaje jednym z najbogatszych monarchów na świecie.

Zobacz też: Za mieszkania eko chętnie zapłacimy więcej

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)