Elena Maraga, 29-letnia nauczycielka z przedszkola w pobliżu Treviso, znalazła się w centrum skandalu po tym, jak ojciec jednego z jej uczniów odkrył jej konto na OnlyFans. Jak podaje serwis A2, mężczyzna zakupił zdjęcia, które Maraga sprzedawała na platformie, a jego żona dowiedziała się o tym, gdy mąż rozesłał je do grupy piłkarskiej.
Maraga została zawieszona bez wynagrodzenia w połowie marca, gdy odmówiła usunięcia swojego konta. Mimo że grupa 30 rodziców podpisała petycję przeciwko jej zwolnieniu, a związek zawodowy próbował powstrzymać decyzję, nauczycielka została oficjalnie zwolniona we wtorek.
Szkoła uzasadniła decyzję, twierdząc, że jej profil na OnlyFans "koliduje z katolicką inspiracją, która kieruje edukacyjnym kierunkiem szkoły" - informuje agencja ANSA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół decyzji szkoły
Maraga, która pracowała w przedszkolu przez pięć lat, skrytykowała decyzję o jej zwolnieniu. - Wysłali mi list, w którym napisali, że zostałam zwolniona za niewłaściwe zachowanie, ponieważ zaufanie zostało naruszone. Uważam to za 100 proc. niesprawiedliwe - powiedziała, dodając, że "robienie kompromitujących zdjęć nigdy nie wpłynęło na moją profesjonalizm w pracy".
Twierdzi, że jej konto na OnlyFans pozwala jej zarobić miesięczną pensję w jeden dzień. – Nie wstydzę się. Moje ciało to efekt ciężkiej pracy na siłowni – dodaje. Przyznaje, że rodzice wiedzą o jej dodatkowym zajęciu, nie pochwalają go, ale akceptują jej wybór jako dorosłej osoby.
Reakcje rodziców i przyszłość Maragi
Niektórzy rodzice wyrazili poparcie dla Maragi, chwaląc jej "fantastyczną" pracę z dziećmi i twierdząc, że jej "zewnętrzna" działalność nie wpływa na jej zdolność do nauczania. - Są matki, które chcą mnie wspierać. Chcą, żebym nadal uczyła ich dzieci" - powiedziała w rozmowie z Open.
Maraga nie zdecydowała jeszcze, czy będzie walczyć o swoje zwolnienie, ale określiła je jako "niesprawiedliwość". Twierdzi, że jej były pracodawca "zaatakował mnie, mówiąc, że szukam uwagi mediów" i dodała, że "nigdy nie chcieli ze mną rozmawiać" o problemie.